4

145 13 6
                                    

Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Po śniadaniu w sobotę, kiedy emocje po wczorajszym spotkaniu z samcami opadły, poprosiłam rodziców, wujka i ciocię, aby na chwilę zostali w jadalni. 

- O co chodzi, kochanie? - spytała mama.

- Chciałabym trenować. Zanim cokolwiek powiecie, wysłuchajcie mnie - spojrzałam na każdego z nich z osobna - Po wczoraj uświadomiłam sobie, że nie dam rady sama się obronić w razie niebezpieczeństwa, a przecież nie dacie rady mnie chronić przez cały czas. Nie chcę być najsłabszym ogniwem w stadzie.

- Nie jesteś najsłabszym ogniwem w stadzie. Nigdy nie byłaś - odparł mój tata.

- Ale tak się czuję.

- Nie powinnaś. Jesteś silniejsza od nas wszystkich - wtrąciła ciocia z serdecznym uśmiechem.

Ja niby jestem silniejsza od nich wszystkich? Ta, na pewno...

- A co do twojej prośby, Ariel - powiedział wujek - Muszę się nad tym zastanowić. Nawet jeżeli się zgodzimy, to kto będzie cię trenować?

Pytanie zawisło w powietrzu. Nikt nie zdążył nawet zastanowić się nad odpowiedzią, bo nagle drzwi do jadalni otworzyły się i wszedł przez
nie Jack.

- Ja mogę ją trenować - wzruszył ramionami i podszedł do nas.

- Podsłuchiwałeś? - spytałam rozbawiona.

- Spotkałem Arona przed drzwiami. Wyjaśnił mi co się wczoraj stało i o czym rozmawiacie. Usłyszałem kawałek rozmowy i postanowiłem wam przeszkodzić - odpowiedział z uśmiechem.

- Czyli podsłuchiwałeś - uderzyłam go lekko w ramię.

- Co ty na to tato? - Jack zwrócił się do alfy.

- Jeżeli weźmiesz na siebie tę odpowiedzialność i Paul oraz Nataly się zgodzą, to nie widzę żadnych przeciwwskazań.

- My także nie mamy nic przeciwko - powiedział mój tata - Ufamy ci Jack i wiemy, że dobrze ją wyszkolisz.

- To od kiedy zaczynamy? - spytałam bruneta podekscytowana.

- Możemy nawet dzisiaj - odpowiedział z uśmiechem spoglądając na mnie.

...

- Zaczniemy od podniesienia twojej kondycji - powiedział Jack. Staliśmy obok tarasu.

- Okej, ale nie jest z nią tak źle jak myślisz - uderzyłam go lekko w ramię.

- To się okaże - puścił mi oczko - Na początek rozgrzewka.

Wykonaliśmy kilka ćwiczeń rozciągających, po czym ruszyliśmy w stronę lasu. Na zmianę biegliśmy i szliśmy. Starałam się nadążyć za brunetem, ale pod koniec byłam zbyt zmęczona, dlatego chłopak zaproponował, żebyśmy na chwilę się zatrzymali.

Oparłam ręce na kolanach i próbowałam uspokoić oddech.

- Zmęczona? - spytał Jack z uśmiechem. On w przeciwieństwie do mnie prawie w ogóle się nie zmęczył.

Przewróciłam oczami na to pytanie, co wywołało śmiech u bruneta.

- Gdzie byłeś? - spytałam po chwili. Wyraz twarzy chłopaka od razu się zmienił.

- Tata wysłał mnie do kilku watah, żebym dowiedział się czegoś o tym nowym stadzie - nie popatrzył na mnie ani przez sekundę. Wiedziałam, że kryje się za tym coś więcej, ale nie zamierzam na niego naciskać. Jeżeli nie chce mi powiedzieć to trudno.

- Dowiedziałeś się czegoś? - spytałam zaciekawiona. Ten temat dotyczy nas wszystkich, a po wczorajszych wydarzeniach chciałabym wiedzieć coś więcej.

Dolina Księżyca [zawieszone]Where stories live. Discover now