Do Kyungsoo

174 35 18
                                    

Źrenice Parka rozszerzyły się znacznie, kiedy usłyszał zdanie wypowiedziane pewnym tonem przez pana Do. Po chwili jednak jak gdyby nigdy nic uśmiechnął się i poprawił opadający mu na oczy kosmyk ciemnych włosów, chowając go za zabawnie odstające ucho. Z zaciekawieniem zaczął przyglądać się ciemnookiemu szatynowi, bo po raz pierwszy od dwóch lat kiedy tu siedzi, ktoś chce przyjąć inną taktykę niż reszta. Kyungsoo wstał z krzesła, odsuwając je z charakterystycznym zgrzytem i podszedł do ściany znajdującej się za plecami wyższego. Przez chwilę analizował jak powinien zacząć rozmowę z „pacjentem". Decydując się na bezpośredniość, zrobił parę kroków, aby stać tuż obok czarnookiego i patrząc gdzieś przed siebie zaczął.

—Ja zadam ci parę pytań, a ty grzecznie udzielisz odpowiedzi.— stwierdził starszy i powoli przechylił głowę w stronę siedzącego więźnia, tak, że ostre cienie na jego twarzy nadawały mu dość srogiego wyrazu.

—Nie udzielę ci odpowiedzi Kyungsoo'ssi.— zaśmiał się Park, kiedy po chwili swój wzrok utkwił w mężczyźnie. - Ja nie udzielę ci odpowiedzi dopóki ty nie otworzysz się na mnie.

—Więc będziemy tkwili w błędnym kole.— mruknął ze stoickim spokojem. Już chciał odejść, kiedy poczuł jak silna dłoń Chanyeola pociągnęła go w dół tak, że teraz byli twarzami na równi. Czarne tęczówki mężczyzny błysnęły czymś, czego Do Kyungsoo jeszcze nie potrafił rozszyfrować, ale mógł przysiąc, że była to tylko kwestia czasu.

—Nie z powodu mnie zostałeś tutaj ściągnięty, Do Kyungsoo. Bądź czujny. — wyszeptał nisko przysuwając się do ucha lekarza. Świadom był wielu podsłuchów, ale nadal starał się, żeby nikt poza ich dwójką nie mógł tego usłyszeć.

Szatyn chrząknął i poprawił czarne oprawki spoczywające na jego nosie. Wcale nie brał tych słów na poważnie, bo Chanyeol był jednym z pacjentów, jednym z obłąkanych, pomylonych, tych, którzy potrzebowali pomocy. Czując jak uścisk na jego nadgarstku lżeje, podniósł się i zajął miejsce naprzeciw. Przez chwilę siedział pogrążony w myślach, dopóki nie usłyszał znaczącego chrząknięcia ze strony rozmówcy.

—Ostrzegano mnie, że jesteś dość specyficznym przypadkiem Park, ale nie spodziewałem się czegoś takiego.

—Nie wyglądasz dzisiaj najlepiej, Do. Czyżby nieprzespana noc? — Kyungsoo nie mógł zaprzeczyć, ponieważ dobrze wiedział jak bardzo widoczne jest jego zmęczenie spowodowane niezbyt przyjemną nocą. — Koszmary z przeszłości? A może boisz się tego, co ci przyniesie jutro?

—Zamknij się i teraz spokojnie odpowiedz na moje pytania. — warknął niższy czując rosnące w nim zdenerwowanie spowodowane wtargnięciem bruneta na temat jego koszmarów. Zastanawiał się jednak skąd czarnooki mógł to wyczytać, czyżby był zbyt łatwy do rozszyfrowania? — Skąd się wziąłeś w Korei? — zapytał. — Czytając twoje akta nie mogę się natknąć na nic z tym związanego, a dochodząc do źródeł, dowiedziałem się tyle, że pojawiłeś się nagle i znikąd.

—Aish... Głupi. — pokręcił głową pozwalając, aby ciemne kosmyki ponownie swobodnie opadły na jego przystojną twarz. — Ja zawsze tutaj byłem, a akta... Czy to nie dziwne, że zaczynają się w momencie pierwszego wielkiego przewinienia? - uśmiechnął się szeroko.

—Nie ma cię w żadnym z rejestrów urodzeń.— zauważył.

—Nikt nie powiedział, że tutaj się urodziłem. Poza tym, kto rejestruje coś niechcianego na swoje nazwisko? —wskazał palcem w czoło i delikatnie się postukał, jednak uśmiech nie schodził z jego ust.

—Kolejne pytanie.— powiadomił starszy, ciągle uważnie skanując twarz Chanyeola.— Jeśli już byłeś tutaj od zawsze, tak jak wspomniałeś, gdzie się wychowałeś?

Prisoner | ChanSooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz