ᴜɴᴏ

2.3K 171 273
                                    


— Mamo! Chcę jeździć konno.

— A to dlaczego? — zdziwiła się Eliza Domańska, właścicielka prestiżowej sieci zakładów cukierniczych — Czy to przez nową książkę? — spytała patrząc podejrzliwie na okładkę z galopującymi rumakami. Nienawidziła koni. Niedawno taki pożarł jej tort marchewkowy dla klienta z alergią na czekoladę.

— Tak! Wiesz co? Zapisz mnie do stajni. Takiej sportowej. Będę galopować na koniu, po polach, lasach, skakać przez trzymetrowe przeszkody na rocznym koniu, ach... — rozmarzyła się dwunastolatka.

— Porozmawiamy o tym jak tata wróci z pracy — obiecała. — Tymczasem poszukam pokojówki, trochę nabałaganiłaś w salonie.

— Łukasz! Łukasz! Łukasz, mówię do ciebie! — krzyknęła Eliza.

— Spokojnie — odparł niewzruszony. — Co się stało?

— Twoja córka chce jeździć konno.

— No i dobrze, niech jeździ. Podasz mi ziemniaki?

— Czy ty siebie słyszysz? Ona chce jeździć na zwierzaku, który śmierdzi i zjadł tort dla pana Bukowskiego!

— Ale ma hobby. To jest najważniejsze. Może przestanie wreszcie ciągle grać na iPhonie, który kosztował bardzo dużo, ale nas na niego stać. — Łukasz był człowiekiem, który bardzo często chwalił się swoimi drogimi rzeczami, oraz z uwielbieniem podkreślał cenę produktów. — Jutro zapiszę cię do stajni — zwrócił się do dziewczynki.

— Sportowej — uzupełniła. — Będzie sportowa, prawda, tatusiu?

— Będzie. Tymczasem, poda mi ktoś te purée, czy nie?

— Czy tu jest ta stajnia? — spytała koniara wyglądając przez okno z tylnego siedzenia samochodu.

— Tak, tutaj. Poczekaj, zaparkuję.

— Mamo...? Pójdziesz tam ze mną?

— Dobrze, pójdę — westchnęła kobieta. Łatwo było się domyślić, że nie kwapiła się zbytnio do opuszczania bezpiecznego samochodu. Przecież takie zwierzę może popsuć jej czarne loki!

— To chodźmy. Mamo! Zobacz, tam jest stajnia. Mieszkają w niej konie. Tak pisali w książce.

Weszły przez ogromną bramę, a dziewczynka dostrzegła siwą klacz hanowerską z jeźdźcem na grzbiecie. Podbiegła do konia, który spłoszony zaczął wyrywać się jeźdźcowi.

— Hej! — skarciła ją dziewczyna. — Przy koniach się nie biega! Cicho, spokojnie maleńka. — Ostatnie zdanie skierowane było do luzytanki, która zaczęła się kręcić w miejscu.

— Ona jest taka słodka! — odpowiedziała. — Pogłaszczę ją — poinformowała i zaczęła energicznie uderzać klacz w szyję, na co ta odpowiedziała parskaniem. California uwielbiała być nazywana ślicznotką.

— Ojej! — krzyknęła koniarka. — Kucyki!

Pobiegła przez podwórze na pastwisko kuców B, mistrzów w Polo dla kuców, skokach i Pony Games.

— Och! Cześć słodziutki! Jak się masz, pięknisiu? — zagadywała do kuców.

— Sądzę, że mają się dobrze — zapewnił ją głos z tyłu. — Jestem Elwira, właścicielka stajni Malbork. A ty, to pewnie Emilia? Przyszłaś na jazdę? Jak dobrze jeździsz?

— Jeżdżę baaardzooo dobrze — zapewniła ją dziewczynka. — To co? Ubieramy konisia? — zaproponowała.

— Dobrze. Przynieś siodło i ogłowie. Będę w boksie trzecim po lewo.

— Co to siodło? — spytała zaciekawiona.

— Nie wiesz tego? — zlustrowała ją wzrokiem. — Każdy powinien to wiedzieć.

— W mojej stajni mam już ubranego konia. — Próbowała jakoś wybrnąć z niezręcznej sytuacji.

— Dobrze. W takim razie, poczekaj na mnie, zaraz wrócę z osprzętem.

Elwira bardzo szybko osiodłała kasztanowatego wałaszka grupy D i wyprowadziła go na zewnątrz.

— Pójdziesz na tamtą halę — poinstruowała Emilkę, pokazując brązowy budynek. — Ćwiczy tam grupa pierwsza, galopująca.

— W mojej stajni już skakałam dwa metry — skłamała.

— Um... — Kobieta chciała coś powiedzieć, jednak widząc piorunujący wzrok matki Emilii zrezygnowała. — Więc pójdziesz do najlepszej grupy, trzeciej, ćwiczą w tym żółtym budynku. Powodzenia. — Uśmiechnęła się krzywo i odeszła.

— Idziemy, kochasiu. — Dziewczynka cmoknęła i ruszyła przed siebie.

Jak to? Koń nie idzie za nią? Przecież za Amy stępowały bezproblemowo!

Na domiar złego, puszczony luzem Sphinx postanowił wybrać się na spacer i zaczął galopować w stronę łąki.

— Halo! — krzyknęła koniarka. — Pomocy! Koniś mi uciekł! Moja życiowa miłość mi uciekła! Pomocy! Sfinksiunciu, wracaj! To potrenuję na tobie Join Up, i mi zaufasz! — Pobiegła za kasztankiem. — I zaplotę ci warkoczyki z różowymi kokardeczkami!

━━━━━━━━━━━━━━━

wiem, że długo czekaliście i bardzo was przepraszam za obsuwę.

KoniaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz