Rozdział 25.

4.8K 255 19
                                    

Zastępstwo.

Cztery godziny. Tyle spałam. Nigdy więcej nie pójdę "pomagać" przy pełni jeśli ta będzie w niedzielę.
Kompletnie nieżywa wstałam z łóżka i niczym zombie zaczęłam się snuć po domu.
Kiedy w końcu wyszłam z domu nawet Liam był już w Jeep'ie Stiles'a.
Wsiadłam do samochodu i zobaczyłam, że Stilinski jest równie wypluty co ja.

- Jedziemy na kawę? Albo trzy? - zapytałam.

- No chyba żartujesz! - krzyknął Liam.

W tym samym czasie Stiles mruczał pod nosem "kawa".
Podsumowując: wilkołaki mają za dobrze.

***

Spojrzałam na tablicę ze strachem w oczach, który ewidentnie zauważyła nauczycielka.

- Jessica, jeśli czegoś nie rozumiesz to mów.

- Wszystkiego.

Kobieta spojrzała na mnie z politowaniem i zapytała:

- Czy ktoś jeszcze tego nie rozumie?

Rozejrzałam się po klasie. Ponad połowa osób podniosła ręce w górę, a na moje usta wpłynął delikatny uśmiech. Nauczycielka westchnęła i zaczęła tłumaczyć wszystko od początku.
Kiedy kobieta kończyła omawiać drugi raz ten sam przykład coś mnie tchnęło. Wydarłam kartkę z zeszytu i napisałam na niej:

Dlaczego nie sprawdziliście, czy w pobliżu nie rośnie tojad?

Zgniotłam papier w dłoni i powstałą kulkę rzuciłam do Liama. Kiedy mój pocisk trafił w jego głowę rozejrzał się zdezorientowany po klasie, a napotkałwszy mój wzrok podniósł kartkę z ziemi i sprawdził jej zawartość.
Szybko coś na niej napisał, zgniótł i rzucił do mnie.

Zawsze chodzimy w to samo miejsce. Tam nigdy nie rósł tojad.

Zmarszczyłam brwi i zaczęłam analizować, co dokładnie działo się podczas pełni.
Kiedy to przemyślałam doszłam do wniosku, że Liam zaczął się dziwnie zachowywać dopiero po pewnym czasie. To samo Scott i Derek, a podchodzili do niego prawie cały czas. Samo tojad nie był głęboko zakorzeniony w ziemi, a mimo to był całkiem duży, co znaczyłoby, że ktoś posadził tam rozwiniętą roślinę.

- Jessica!

Spojrzałam na nauczycielkę, która chyba od dłuższego czasu do mnie mówiła.

- Może Pani powtórzyć pytanie?

Kobieta z wściekłą miną otwierała usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwał jej dzwonek, a ja z prędkością światła wybiegłam z klasy.
Oczywiście poczekałam na Liama i Masona, a kiedy już wyszli z sali zapytałam ich:

- O co ona mnie pytała?

- Czy jej słuchasz.

Chciałabym wam opisać moją minę, ale po prostu się nie da.
Wybaczcie.
Poszłam do szafki, żeby wymienić książki, a po drodze zaczepił mnie Isaac.

- Jak po wczoraj? Albo dzisiaj..?

Prychnęłam pod nosem, na co chłopak uniósł pytająco brew.

- To nie ja byłam przykuta do drzewa.

Idąc korytarzem zobaczyłam Nolana i zdałam sobie sprawę z tego, że nadal nie wiem, jak go uratować. Szybko wyjęłam książki z szafki i zostawiając zdezorientowanego Isaaca podeszłam do Nolana.
Chłopak widząc mnie uśmiechnął się, ale po chwili uśmiech zniknął z jego twarzy.

- Co Ci się ostatnio stało? - zapytał.

- Yhym.. - mruknęłam nie do końca widząc, o co może mu chodzić. Na szczęście dostałam kolejnego natchnienia i zrozumiałam, że mówi o moim zachowaniu w piątek. - Słabo się poczułam, nic więcej.

Chłopak kiwnął głową i poszliśmy razem pod klasę. Będąc już pod nią zaczepił nas Liam.

- Nie widzieliście gdzieś Masona? Miał mi pomóc w znalezieniu informacji o pewnym ziele, ale gdzieś zniknął.

Spojrzałam na niego z miną w stylu "serio?" i głośno westchnęłam. Od razu wiedziałam, że chodzi mu i wilcze ziele, ale nie mogłam zerwać się z kolejnej lekcji. Pokręciłam więc głową i powiedziałam:

- Przyjdę do Ciebie po lekcjach to ci pomogę.

Liam kiwnął głową i zniknął tak szybko, jak się pojawił. Spojrzałam na Nolana, który cały czas mi się przyglądał. Wzruszyłam niewinnie ramionami i weszłam do klasy, bo chwilę temu zadzwonił dzwonek.
Usiadłam sama, bo oprócz Nolana, który usiadł z Gabe'em (Jak to się odmienia?) Nie było w klasie nikogo z kim utrzymuję jakieś kontakty. Chwilę później do sali wyszedł trener Finstock i powiedział, że ma z nami zastępstwo, więc jego klasa też zaraz się tu pojawi. Tak jak oznajmił po chwili do sali weszła grupka składająca się z samych chłopaków.

- Zrezygnowałem dla was z treningu z tymi idiotami, więc jeśli ktoś mi podpadnie ma przekichane! - krzyknął trener.

Nikt raczej nie zareagował na słowa Finscotk'a, ale jego to chyba nie obchodziło. Usiadł za biurkiem i zaczął bawić się telefonem.
W tym czasie drużyna lacross rozsiadła się w ławkach, a koło mnie usiadł Isaac.

- Witam ponownie.

Prychnęłam na słowa chłopaka, ale mimo to na moje twarzy zagościł uśmiech. Całą lekcję rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, ale było miło. Kiedy zadzwonił dzwonek z radością uświadomiłam sobie, że to była moja ostania lekcja.
Szybko ruszyłam w kierunku wyjścia, a kiedy w tłumie zobaczyłam Stiles'a (oczywiście w towarzystwie Lydii) krzyknęłam:

- Stilinski!

Chłopak przez chwilę błądził wzrokiem po uczniach, a kiedy mnie zobaczył odkrzyknął:

- Evans!

Posłałam Lydii uśmiech, który ta odwzajemniła i zapytałam jej chłopaka:

- Nie jedziesz przypadkiem w stronę mojego domu? Jakoś nie mam siły, żeby wracać piechotą.

- Ja wracam!

Spojrzałam radośnie na rudowłosą i poprosiłam o podwózkę. Dziewczyna oczywiście się zgodziła.
Po wyjątkowo słodkim pożegnaniu ze swoim chłopakiem ruszyłyśmy w stronę wyjścia. Wsiadając do samochodu zobaczyłam w tłumnie Theo, który patrzył się prosto na mnie. Jego usta wygięły się w ten kpiący (Ale zarazem boski) uśmieszek, po czym zasalutował mi. Wsiadłam do samochodu ignorując zachowanie Raekena.

- O co mu chodziło? - zapytała Lydia.

Spojrzałam przez okno na oddalającą się sylwetkę Theo i starając się być przekonująca powiedziałam:

- Nie mam pojęcia.

Nie wiem, czy dziewczyna uwierzyła mi dlatego, że jestem bardzo dobrą aktorką, czy dlatego, że może faktycznie nie wiem, o co mu tak naprawdę chodzi.
Któż jest w stanie zrozumieć Theo Raeken'a?

Dziękuję za 4 K wyświetleń! Jesteście wielcy! ~ Marzycielka

Opublikowano: 19:05 23 wrzesień 2017

 Little Secret |Teen Wolf| ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz