Rozdział 13.

5.6K 310 74
                                    

Stado.

Tego samego dnia, podczas przerwy przed moją ostatnią lekcją Scott podszedł do mnie i zaproponował na trybunach. Oczywiście się zgodziłam.
Calutką lekcję siedziałam jak na szpilkach, co chwilę przygryzając wargę. Mason posyłał mi pytajace spojrzenia ze swojej ławki, którą dzielił z Corey'em, jednak ja uparcie go ignorowałam. Kilka minut przed końcem lekcji zarówno Mason jak i Corey dostali wiadomości, a kiedy je przeczytali spojrzeli najpierw na siebie nawzajem, a później na mnie. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek. Zaczęłam pakować książki, żeby wyjść wreszcie z klasy.
Idąc korytarzem w stronę boiska podłączyłam słuchawki do telefonu i puściłam muzykę na maksymalną głośność.

- Jess!

Dzięki słuchawką mogłam bezkarnie ignorować ludzi, którzy mnie wołali. Plan idealny.
Ignorowałam kolejne próby zwrócenia mojej uwagi dopóki ktoś nie złapał mnie za ramię, zmuszając do zatrzymania. Wyjęłam jedną słuchawkę z ucha i spojrzałam na Isaaca, który nadal mnie trzymał.

- Mówiłeś coś?

Chłopak spojrzał mi w oczy, a pode mną ugieły się nogi.
Boże, co się ze mną dzieje?!
Wpatrywałam sie w Isaaca, jak w obrazek, co z czyjeś perspektywy mogło wyglądać jakbyśmy byli parą. I to nie tak, że Isaac mi się nie podoba. Wręcz przeciwnie, jest cholernie przystojny, ale mówiłam już wcześniej, że nie szukam chłopaka.
I chyba zacznę żałować...
Postanowiłam przerwać kontakt wzrokowy, co było jednak nieco krępujące. Przygryzłam nerwowo wargę, co spotkało się z aprobatą ze strony Lahey'a.

- Isaac, spieszę się - mruknęłam, kiedy cisza między nami zaczęła się przedłużać.

- Na trybuny?

Otworzyłam szerzej oczy, kiedy dotarło do mnie, że on też musi być jednym z nich. Jęknęłam głośno, bo teraz to wydawało mi się oczywiste.
Chłopak jak gdyby nigdy nic złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę boiska. Już z daleka widziałam, że na trybunach siedzi spora gromadka. Im bliżej byliśmy tym więcej osób byłam w stanie rozpoznać. Isaac zaciągnął mnie do rzędu, z którego widziałam wszystkich obecnych, a późnej sam przeskoczył przez kilka krzeseł żeby dołączyć do reszty.
Usiadł po prawej stronie Scotta, który patrzył na mnie z lekką obawą. Po jego lewej siedział Stiles z Lydią u boku. Jeden rząd nad nimi siedział Liam z Hayden, Masonem i Corey'em, a kilka miejsc w prawo usadowił się Theo. Rząd pod Scottem zajęła Malia, która starała się ignorować Jacksona.

- Nie wiem od czego zacząć... - powiedział niepewnie Scott.

- Może na początek ja coś powiem - zaproponowałam. - Mieszkałam w Nowym Yorku i wiem o takich jak Liam. Poza tym ja też mam mały sekret.

Theo jako jedyny patrzył na mnie z dezaprobatą. Reszta nawet nie starała się ukryć zaskoczenia. No może poza Malią, ona albo nie zwracała uwagi na to co mówię, albo jej to nie ruszało.

- W takim razie - zaczął Stiles. - proponuję jedynie wprowadzić ją w to kto kim jest, a reszta wyjdzie w praniu.

Kiwnęłam głową z aprobatą i czekałam na dalszy rozwój wydarzeń. Mccall czekał aż wszyscy poprą pomysł jego przyjaciela, a kiedy wreszcie się to stało zaczął tłumaczyć:

- Ja, Liam, Jackson i Isaac jesteśmy wilkołakami. - Tego już się domyśliłam. - Lydia jest banshee. Malia jest kojotołakiem. Dalej sprawa nieco się komplikuje - chłopak przerwał na chwilę żeby spojrzeć na Theo, jednak ten nic sobie z tego nie robił, więc Mccall kontynuował - Theo, Hayden i Corey są chimerami.

Spojrzałam na dwie osoby, które nie zostały wymienione i powiedziałam:

- Czyli wasza dwójka - tu wskazałam na Stiles'a i Masona. - jest ludźmi.

- Zgadza się - potwierdził Stiles. - Chociaż... Ja byłem opętany przez Nogitsune, a Mason był Bestią z Gévaudan.

- Z takim CV to Wy możecie świat podbijać.

***

- Stiles - mruknęłam, kiedy otworzyłam drzwi mojego domu, a po ich drugiej stronie stał Stilinski. - Co ty tu robisz?

Chłopak machnął ręką, złapał mnie za ramię i siłą wyciągnął z domu. Na początku myślałam, że prowadzi mnie do Jeep'a, który stał przed domem Liama, ale się pomyliłam. Zamiast do samochodu weszliśmy do domu Liama. Stiles pociągnął mnie po schodach do jednego z pokoi, a kiedy wreszcie mnie puścił krzyknęłam:

- Stilinski!

Chłopak nic nie powiedział tylko wskazał na łóżko, stojące w kącie, a dokładniej na Liama, który leżał na nim w bez ruchu.

- Liam - zaczął Stiles - przyprowadziłem eksperta.

Spojrzałam na niego jak na wariata. Ten chłopak chyba ma lekkie ADHD, ale tym tematem zajmę się innym razem.
W tym samym czasie niebieskooki obrócił głowę tak, że mogłam zobaczyć jego twarz. Szukałam oznak zmęczenia, albo płaczu, ale nic nie zauważyłam.

- Wyjaśnicie mi z łaski swej, co ja tu robię?

- Szczegółowo czy w skrócie? - zapytał Stiles.

- W skrócie.

- No cóż... po tym jak spotkaliśmy się na trybunach Hayden powiedziała Liamowi, że się wyprowadza, bo nie chce, żeby jej siostrze coś się stało i...

- Ona ma siostrę?

- Straszą, pracuje na policji. Wracając. Ona chciała nadal z nim być, a Liam z nią zerwał, bo nie wierzy w związki na odległość. Amen.

Pokiwałam głową i zaczęłam przetwarzać zebrane informacje.

- Nadal nie wiem, co ja tu robię. Jeśli oczekujesz, że po cieszę Liama to ostrzegam, jestem w tym beznadziejna.

Liam, ktory do tej pory leżał, usiadł na brzegu łóżka i zaczął tępo wpatrywać się w podłogę. Przez dłuższą chwilę nikt się nie odbywał, przez co panowała względna cisza. W końcu Stiles nerwowo odchrząknął, a drugi z chłopaków powiedział:

- Problem leży w tym, że nie trzeba mnie pocieszać. Możesz mnie nazwać dupkiem bez serca, ale nie czuję się źle przez to, że zerwałem z Hayden.

Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami. W końcu nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem.

- Może to, że nie czujesz się z tym źle znaczy, że Hayden nie była tą właściwą.

Stiles spojrzał na mnie z miną w stylu: " To było takie proste?", ale nic nie powiedział.

- Myślałem - powiedział Liam - że ją kocham.

- Widać, że myślenie nie jest twoją mocną stroną.

Specjalnie dla Black_Pouder zmieniłam połowę rozdziału. Wielb mnie xD

Opublikowano: 12:03 16 sierpnia 2017

 Little Secret |Teen Wolf| ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz