Część poprologowa

172 6 0
                                    

Wróciłam właśnie do domu, brat był jeszcze w szkole. Byłam w cholerę zmęczona (nawet nie wiem czym haha chyba myśleniem) ale jakoś doczłapałam się do swojego pokoju i walnęłam się na moje stare w dodatku za małe na mnie łóżko w którym sprężyny już dawno popękały i dlatego w pewnych miejscach się zapada (czaicie o co mi chodzi?). Leżałam tak z zamkniętymi oczami próbując usnąć lecz ta piękna chwilą nie potrwała długo bo po chwili usłyszałam trzask zamknięcia się drzwi, drzwi wejściowych. Ktoś przyszedł... Ciekawe kto, ajjj nie wiem, pewnie Leo, nie chce mi się teraz myśleć. Jestem zmęczona strasznie i dlatego prawie usnęłam, ale ktoś wszedł do mojego pokoju i zakłucił mi te chwile spokoju. Otwarła swoje pragnące wyciszenia i snu powieki i to co a bardziej kogo zobaczyłam...no trochę się zdziwiłam. A osobą która stała w drzwiach była mama, ktora miała zostać po godzinach jeszcze w pracy( tak, jest pracocholikiem).

- Gdy przyjdzie Leondre zejdźcie na dół, musimy porozmawiać.-powiedziała i wyszła zanim zdążyłam się coś odezwać.

Trochę się zaniepokoiłam słowami rodzicielki, ale postanowiłam cierpliwie poczekać na brata.

**TIME SKIP**
Siedzimy wraz z Leo w salonie lekko zestresowani tym co chce nam powiedzieć mama. W sumie to bardziej znudzeni tym czekaniem a nie zestresowani... Po chwili w końcu weszła i zaczęła mówić:

-Słuchajcie, musimy się przeprowadzić do Stanów Zjednoczonych, bo dostałam awans.-chwilowo przerwała, a ja już się ucieszyłam jak małe dziecko które właśnie dostał lizaka. Nowa szkoła, nowe otoczenie i brak ojca, lepiej być nie mogło.

- Drugą sprawą jaką chce wam powiedzieć jest to że rozwodzę się z waszym ojcem. -Myślałam tak chwilę na temat słów rodzicielki, czyżby mama wkońcu przejrzała na oczy? Z zamyśleń wyrwał mnie głos Leo.

-Kiedy wyjeżdżamy?

-Już jutro. - odpowiedziała szybko

-Co?! Przecież ja mam tyle do zrobienia. -Na nic nie czekając pobiegłam do pokoju po telefon. Wybrałam numer do Emily i umówiłam się z nią za 10 min. w parku przy fontannie. Ona jest moja jedyna przyjaciółką na której mogę polegać. Zawsze trzymałyśmy się razem, znamy się odkąd pamięta, jest dla mnie jak siostra. Szybko ubrałam moje stare trampki i wybiegłam z domu.

Gdy byłam już na miejscu jej jeszcze nie było. Nooo Emily, pospiesz się proszę. Moje modły zostały wysłuchane bo już po krótkim czasie w oddali pojawiła się dobrze znana mi sylwetka. Od razu do oczu napłynęły mi łzy, a w sercu czułam smutek.

-Co się stało??? Czemu płaczesz? -Pytała zatroskana dziewczyna.

-Bo... bo ja... - Nie mogłam z siebie nic wydusić, krztusiłam się własnymi łzami. Wiedziałam że to co powiem, złamie jej serce, bo mi już złamało.

-Co? Co ty?? - Było widać że dziewczyna była coraz bardziej zaniepokojona.

-Bo ja się wyprowadzam! - powiedziałam szybko na jednym wydechu. I w tym momencie rozpłakałam się jak małe dziecko.

Ona chwilę stała oszołomiona tymi słowami. Nic nie mówiąc przytuliła mnie najmocniej jak potrafiła. Będzie mi jej brakować i to bardzo. Spędziłam z nią jeszcze dobre kilka minut, opowiedziałam jej całą sytuację która miała miejsce w domu. Obiecaliśmy sobie ze będziemy dzwonić do siebie kiedy będzie tylko to możliwe. Po godzinie czasu spędzonego z moją BFF musiałam iść do domu. Spakowałam się już i weszłam na FB. Jak zwykle nic nowego, nic ciekawego.

Był wieczór i strasznie mi się nudziło dlatego postanowiłam pójść do brata. Bez pukania weszłam do jego pokoju, siedział jak zawsze wpatrzony w telefon, ehhh cały on. W końcu raczył na mnie spojrzeć i od razu go odłożył. Byłam smutna że muszę zostawić tu Emily, a Leo jak zawsze musiał to zauważyć, bo powiedział:

-Siostra, wiem że jest ci ciężko zostawić od tak swoją przyjaciółkę, ale musisz jakoś to przeżyć. W tej sprawie my nie mamy nic do gadania, mama tak zadecydowała a my musimy się jej podporządkować. Sam muszę zostawić tutaj Charlie'go, ale trzeba żyć dalej.

Kto jak kto ale on to umie pocieszyć. W końcu to mój brat, zawsze się tak dobrze rozumiemy i wspieramy się  nawzajem jak tylko możemy. Po tch słowach nic nie mówiąc po prostu się w niego wtuliłam, tak zasnęłam.

***
Obudziłam się w tym samym miejscu. Postanowiłam że pójdę się ogarnąć, bo kiedyś trzeba. Po porannej toalecie poszłam do kuchni aby zjeść śniadanie. Zjadłam sobie owoce z jogurtem, często to jadłam, ponieważ po pierwsze łatwo to zrobić, a po drugie jest bardzo dobre. Siadłam przy stole i jeszcze lekko zaspana zaczęłam jeść. W połowie jedzenia śniadania do kuchni weszła mama mówiąc że za godzinę wyjeżdżamy na lotnisko, ja tylko przytaknęłam i dokończyłam jeść.

Poszłam do pokoju i zaczęłam pakować ostatnie rzeczy do walizki. Zdążyłam jeszcze zajrzeć na Instagrama i Snapa po czym gotowa do wyjazdu poszłam do salonu. Zobaczyłam że wszyscy ( XD Leo i mama) już tam na mnie czekają, więc mogliśmy ruszać. Lekko się bałam nowego miejsca, lecz i tak nie może być gorzej.
Zrobiliśmy podczas drogi mały postój po którym znowu ruszyliśmy w drogę.
Gdy byliśmy na lotnisku poszliśmy oddać swoje bagaże po czym ruszyliśmy w stronę samolotu. W danym transporcie postanowiłam że się jeszcze prześpię, bo czeka mnie długi lot.

Obudziło mnie szturchanie w ramię. Dopiero po otwarciu oczu zobaczyłam że to Leo.

-Hymm? - mruknęłam jeszcze zaspanym głosem.

-Za 10 min. lądujemy.

-Stresujesz się? -Zapytał po chwili.

Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, nie wiedząc o co mu chodzi.

-No wiesz, nowe miejsce, nowi ludzie, nowa szkoła.

-Lekko stresuje się tym że w szkole będzie tak jak było dotychczas.

-Myśl pozytywnie -Po tych słowach trochę się uspokoiłam i nim się obejrzałam musieliby wysiadać. Po wyjściu z samolotu przyjechało po nas taxi.
Jechaliśmy niecałą godzinę, po tym czasie wysiedliśmy z auta, a ja zobaczyłam wielki, dwupiętrowy dom.

-Mamo, to nasz dom? -Zapytałam niedowierzając.

Rodzicielka nic nie powiedziała tylko przytaknęła. Szybko weszłam do domu i zobaczyłam nowoczesne a zarazem przytulne wnętrze. Mój pokój był na piętrze.

Byłam zmęczona cała podróżą, więc od razu rzuciłam się na moje mięciutkie łóżko. Obudziłam się a za oknem było ciemno - super, trochę mi się przysnęło. Dokładnie była 23:36, więc postanowiłam wykorzystać wieczorną rutynę i iść spać (znowu).

Jestem tylko jedna-J.S., L.D., J.O., M.T i inniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz