05

47 7 4
                                    

Obudziłam się wtulona w ramiona Willa. Leżałam tak kilka minut, ale było to naprawdę nudne zajęcie więc stwierdziłam, że to odpowiednia pora by chłopak się obudził. Podparłam ciało na łokciach i zaczęłam składać czułe pocałunki na ciele bruneta. Gdy nasze usta się zetknęły, Will się uśmiechnął i otworzył oczy.

-Hej skarbie!-jęknął.

-Dzień dobry!- usiadłam na nim okrakiem.

- O nie, nie, nie, nie.- zaśmiał się i sprawnym ruchem przygwoździł mnie do materaca, po czym zawisł nad moim ciałem. Składał pocałunki na mojej skórze, aż zatrzymał się w miękkim miejscu między moimi nogami, gdzie poczułam jego delikatne usta i wilgotny język.

***

Weszłam do domu. Od razu ruszyłam w stronę łazienki, gdzie chciałam wziąć orzeźwiający prysznic. Otworzyłam drzwi i gwałtownie podskoczyłam z przerażeniem.

-Puka się, kurwa.- warknął Harry.

-Przepraszam.- zacisnęłam oczy i opuściłam pomieszczenie.- Kiedy wróciłeś?- spytałam stojąc pod drzwiami.

-W nocy.- powiedział oschle.

-Coś się stało?- zmarszczyłam brwi i wpatrywałam się w drewnianą powierzchnię drzwi, oczekując odpowiedzi. Po tonie jakim ze mną rozmawiał, wiedziałam że coś się wydarzyło.

-Gdzie byłaś?- spytał. Nagle serce zaczęło bić mi szybciej, a w policzki piekły mnie rumieńce. Spięłam się na jego pytanie. No do cholery, co mam mu powiedzieć? Eh, słuchaj Harry siedziałam u Willa, którego nienawidzisz i najchętniej byś go zabił, ale się ruchamy i jesteśmy razem.
Nagle w głowie miałam pustkę, żadne mądre kłamstwo nie przychodziło mi do głowy, tym bardziej takie, które będzie miało logiczne uzasadnienie.
I nagle... jeb... PRACA, KURWA CASSIE MASZ PRACĘ.

-Opiekowałam się Lily, bo jej rodzice byli na jakieś imprezie. Wrócili dopiero godzinę temu.- chłopak nic nie odpowiedział, usłyszałam tylko jak zakręca wodę i jego kroki zmierzające w stronę drzwi.

-Czyżby?- spytał stojąc już ze mną twarzą w twarz.

-Tak.- kłamałam dalej.

-No okej.- kiwnął głową- Rano bardzo mi się chciało herbaty, ale nie było cukru, a wiesz, że gorzkiej nie wypiję.- przytaknęłam na jego słowa- Poszedłem więc do sklepu i nie uwierzysz kogo tam spotkałem. Pana Troya! Chyba muszę iść do psychiatry, bo przecież ten mężczyzna był na imprezie i dopiero godzinę temu wrócił do domu. Mam chyba schizofrenie- uśmiechnął się złośliwie.

-Harry...- westchnęłam.

-Skończ pierdolić.- odwrócił się i zaczął odchodzić.- Wiem przecież, że byłaś z tym skurwysynem.

- Nie mów tak o nim.- zirytowałam się.

-Zakochałaś się, idiotko?- zakpił sobie- Przez twoją naiwność poszło mu jeszcze łatwiej.- Jego słowa mnie zabolały.

-Jesteś chujem.- warknęłam.

-Eh, no bywa.

-Jesteśmy parą.- powiedziałam spokojnie, a chłopak się zaśmiał.

- Daj mi jeszcze dupy.- zaśmiał się po czym dokładnie lustrował moją twarz i wywnioskował, że już za późno. - Żartujesz?!- krzyknął.

-Chuj ci do tego. Powinieneś mnie wspierać i cieszyć sie, że jestem szczęśliwa.- czułam jak robię się czerwona że złości.

- Nigdy żadnego twojego chłopaka nie krytykowałem, ale ja po prostu wiem, że on nie jest wobec ciebie uczciwy.

-Nie było, żadnego innego chłopaka.

-On chce cię skrzywdzić, zrozum to kurwa.

-Czemu tak myślisz?

-Nie..

- Jak mi nie wytłumaczysz to tego nie zrozumiem.

-Nie mogę.

-W takim razie ja nie mogę przestać się z nim spotykać. Będę się z nim codziennie widywać, ostro pieprzyć i wychodzić na miasto tak, żeby wszyscy wiedzieli, że jesteśmy razem.

-Nie pozwalam ci.- wysyczał przez zaciśnięte zęby.

-Jebe na to.- powiedziałam ze złośliwym uśmiechem na twarzy. Chłopak złapał mnie za ramiona i w bolesny sposób docisnął do ściany.

-Ty jebana debilko, on cię wykorzystuje, a wasz pseudo związek to część jego popierdolonego planu.- z takiej odległości dokładnie lustrowałam całą jego twarz. Nie widziałam tej pięknej zieleni w jego oczach, którą odziedziczył po tacie, a tego bardzo mu zazdrościłam. Jego mięśnie były spięte, tęczówki puste i czarne.

-Nagle znalazł się troskliwy braciszek? -zakpiłam i zabrałam ręce z moich  ramiona, uwalniając się z jego uścisku.- Szkoda, że nie byłeś taki troskliwy jak...

-Skończ już z tym kurwa!-teraz już wrzeszczał- Dobrze wiesz co wtedy przechodziłem!

-Ty skończ temat Willa.

-Masz rację, pierdolę to już. Tylko nie przychodź później do mnie, że cię skrzywdził. W sumie możesz nie być w stanie nawet chodzić.
















Escape H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz