[09]

1.5K 237 100
                                    


Nie łudziłem się na to, że mi wybaczysz. Zapewne już mnie nienawidzisz. Ale nie mogłem żyć bez ciebie dłużej - i to wcale nie dlatego, że ktoś ukradł mój samochód, rzeczy osobiste oraz całą resztę wraz z godnością. Zostałem bez niczego na kilka dobrych miesięcy. Wiem, że mogłem wrócić, ale musiałem dać ci trochę czasu do przemyśleń. Nie wiedziałem jednak, że będziesz przeżywał to tak bardzo. A zwłaszcza tej jednej nocy, kiedy rozwaliłeś praktycznie cały swój pokój. Obawiałem się, że zmienisz się w wilkołaka, jednak nie zrobiłeś tego. Robiłeś postępy, czym naprawdę mi imponowałeś.

Chciałem wejść do środka, przytulić cię, mówiąc, że jestem i już zawsze będę. Tęskniłem za tobą, ale nie chciałem jeszcze się ujawniać. Chciałem, żebyś choć przez krótką chwilę poczuł, że nie zawsze będę blisko ciebie... jestem okropnym chłopakiem.

Wiedziałem, że serce prędzej czy później mi zmięknę, a widok mojego małego mężczyzny tracącego zmysły nie ułatwiał sprawy.

Nigdy, nawet przez chwilę nie żałowałem więzi, którą zbudowaliśmy.

Za bardzo cię kocham. I doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że ty nie darzysz mnie tak mocnym uczuciem. Wydawało mi się, jakby na samym początku nawet bałeś się powiedzieć co czujesz. A z czasem to co nas łączyło stało się po prostu przyzwyczajeniem. Podobnie jak fakt, iż byłeś ode mnie uzależniony.

Wyciągnąłem komórkę z kieszeni i odszukałem twojego numeru w kontaktach. Nie zadzwoniłem, a jedynie wysłałem smsa zawierającego banalną treść: wyjdź przed dom. Trzy proste słowa, które powinien zrozumieć każdy.

Nie spodziewałem się, że wyskoczysz zza drzwi jak z procy. Przez dłuższą chwilę wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem, szukając odpowiedzi na pytania kłębiące się w naszych głowach.

Podszedłeś do mnie powoli, jakbyś bał się tego, że zaraz zniknę.

To jest sen, prawda?, zapytałeś, na co parsknąłem cichym śmiechem.

Nie, Liam. Po prostu wróciłem. Odpowiedziałem, a ty spojrzałeś się na mnie jakbym był zupełnie obcym ci człowiekiem. Wszystko w porządku?

Wtedy rzuciłeś się na mnie, zamykając w uścisku. Złapałem cię, żeby nie stracić równowagi. Jednak dziwiłem się czemu zareagowałeś na mój powrót w tak dziwny sposób. Przecież musiałeś wiedzieć, że kiedyś wrócę. Zawsze wracałem.

Myślałem, że nie żyjesz. Łkałeś cicho w moje ramie.

Spokojnie, Liam. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo.

Zrozumiałem jak wielką krzywdę wyrządziłem osobie, którą kocham. Byłem świadomy tego jak bardzo przeżyłeś naszą ostatnią kłótnię. Opowiedziałeś mi o sprawie z mniemanymi moimi zwłokami, a łzy spływały wzdłuż twoich zaczerwienionych policzek. Tak bardzo żałowałem, że pozwoliłem ci cierpieć.

Przepraszam - powiedziałem, gdy skończyłeś opowiadać historię z swojej perspektywy.

Nie, Theo. To ja przepraszam.

Kocham cię, Liam.

Kocham cię, Theo.

Wraz z kolejnym pocałunkiem złożonym na twoich ustach czułem jak moje siły wracają. Potrzebowałem cię równie mocno, co ty mnie. Nasza więź przez tę trudną rozłąkę stała się bardziej trwalsza. Co prawda zostało parę nie wyjaśnionych spraw, które pewnie niedługo znów staną się naszymi problemami. Jednak póki co - wszystko układa się w idealną całość.

Nie żałuję niczego z naszej znajomości, żyjąc z nadzieją, że myślisz tak samo.












T H E E N D











no, to już oficjalnie koniec.

w sumie to smutno mi trochę, bo pamiętam jak jeszcze nie tak dawno opracowywałam fabułę mimh, a tutaj już zakończenie drugiej części, ech.

dziękuję wszystkim za dodające mi otuchy komentarze, gwiazdki i wyświetlenia, których na tę porę jest pond 1k! Jesteście wspaniali!

+ przy okazji: trzeciej części nie będzie...

...chyba, że coś mi odjebie i dostanę nagłego olśnienia, hah.

kocham mocno, do zobaczenia!


I REGRET ► raeken & dunbar [2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz