Rozdział 3

99 25 8
                                    

Późnym rankiem budzi mnie walenie do drzwi. Mała piąstka uderza o delikatną szybę zbyt pewnie, bym mogła się nie martwić. Odrywam zaśliniony policzek od poduszki (nawiasem mówiąc, utworzyła się na niej nieestetyczna plama), ocieram twarz z łzawych pozostałości i chwytam za klamkę.

- Cześć, młody – ziewam.

- Mama mówi, żebyś przyszła do kuchni po bułeczki – recytuje, po czym bierze mnie za rękę i z siłą, jakiej się po nim nie spodziewałam, ciągnie do stołu.

Kuchnia nie jest duża, ale wystarczająco w niej miejsca, by pomieściła ciężki, drewniany stół dla sześciu osób, który zajmuje połowę wolnej przestrzeni. Przymocowane do ścian szafki uginają się pod ciężarem nagromadzonych kubków z dawnych wypraw za granicę, metalowych pudełek po ciastach oraz leków. Ściany pokryte są jasnobeżowymi kafelkami, a przynajmniej część przy zlewie, a podłoga to po prostu kontunuacja niepasujących do niczego kafelków z mojego pokoju. Pomieszczenie mogłoby uchodzić za przytulne, bo dominują w nim ciemne brązy, ciepłe odcienie beżu oraz żółci, ale bałagan wciąż nie zadowala mojego zmysłu estetycznego. Człapiąc wymownie, podchodzę do jednego z ciemnych blatów i otwieram chlebak: w środku została tylko jedna bułka, walająca się pomiędzy kromkami starego chleba żytniego.

- Zjedliście wszystko? - pytam, zerkając jeszcze raz do chlebaka. - Naprawdę nic więcej nie zostało?

Braciszek ze znużeniem otwiera lodówkę, odruchowo podaje mi maselnicę oraz butelkę mleka.

- Tata zabrał trzy sztuki ze sobą do pracy, mama zrobiła mi kilka kanapek, bo zaraz idę do Krzysia, a tobie została jedna. - Uśmiecha się pokrzepiająco. Kochany Kubuś. - Ale nie martw się, siostro, Łukaszek jeszcze śpi, więc jemu nic nie zostanie.

Kiwam powoli głową, słuchając dziewięciolatka jednym uchem, a całą uwagę poświęcam przeszukiwaniu szafki z herbatami. Kubuś wykorzystuje moją nieuwagę, bierze nóż do ręki i pyta, wskazując na bułkę:

- Mogę przekroić?

Wydaję z siebie dźwięk oscylujący pomiędzy "mhm" a "daj mi spokój, szukam meliski", więc malec z właściwym sobie zapałem chwyta bułę, a ja właśnie wtedy orientuję się, o co mnie spytał i na co wyraziłam zgodę. Łapię brata za uzbrojoną dłoń, odbieram nóż, gardzę spojrzeniem. Kubuś wzrusza ramionami, pokazuje mi język, a gdy wybiega z kuchni, wreszcie mogę spokojnie zająć się śniadaniem. Smaruję świeżą bułeczkę masłem, kładę połówki na wyszczerbionym talerzu, przykrywam je serowym kożuszkiem. Potem odwracam się do ekspresu, by przyrządzić ulubione espresso, a w oczy rzuca mi się żółta karteczka przyklejona do maszyny.

"Wyjdź proszę do apteki po leki dla Łukasza. Recepty leżą na przedpokoju. Zostawiłam ci stówkę w portfelu, żeby nie wpadła w ręce chłopaków. Buziaki, mama."

Ręka, w której trzymam kubek zaczyna się trząść, a na samą myśl o jakiejkolwiek interakcji z wymalowaną kasjerką chce mi się wymiotować. Gniotę karteczkę, wyrzucam ją do śmietnika. Zabieram śniadanie, na dobre rezygnując z porannej kawy i zamykam się w pokoju. Konsumpcja świeżego pieczywa wcale nie jest tak przyjemna jak myślałam. Ledwo mogę połknąć kolejne kęsy. Niepotrzebnie zadręczam się tą myślą, wiem. Jednak plecy mam zgarbione, kark spocony, oczy wytrzeszczone. Gdyby Łukasz nie był chory, a rodzice zostali dziś w domu, wymigałabym się od tego. Nie dałabym mamie satysfakcji, nie zdałabym kolejnego jej psychologicznego testu. Nie padłabym ofiarą jej kolejnego wymysłu, który "miał mi pomóc". Ale brat gorączkował w swoim pokoju, a nawet Kubusia nie mogę wysłać, bo i on ma bujniejsze życie towarzyskie ode mnie.

Wstaję więc od biurka. Ubieram się w rzeczy tak neutralne, że bardziej się nie da: ciemne jeansy i błękitna koszulka polo. Platynowe sprężynki opadają mi na ramiona. Mam ochotę wyrwać je sobie z głowy.

Ulice wcale nie są tak puste jak nocą. Szkoda.

Nie patrzę ludziom w oczy, idę przed siebie niepewnym krokiem.

Co jakiś czas wycieram spocone dłonie o materiał spodni.

Chcę przemknąć niczym cień, ale ludzie wciąż gapią się na moje włosy.

Szlag by to.

Jaśminowy HaftOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz