Rozdział 1.

30 2 0
                                    

Szkoła:

-Co ona tam mruczy? 

-A bo ja kurwa wiem?

-Czuję się jakbym była na chińskim, a mieszkam w Nowym Yorku i uczę się angielskiego, a o chińskim nie mam zielonego pojęcia.

-Emm... Czy Ty się słyszysz? - pyta mnie Hannah.

-Nie. A co? - odpowiadam z pewnością siebie.

-Jesteśmy na matmie.

-No właśnie. 

W tym samym momencie obie wpadamy w niepohamowany śmiech.

-Dziewczyny! Co Wy robicie? - słyszę głos nauczycielki.

-Śmiejemy się, nie widać? - odpowiadam wciąż się śmiejąc.

-Alison! W tej chwili podejdź tu do tablicy i wytłumacz to. 

Odpycham się od ławki, wstaję z tego mega niewygodnego krzesła no i przy okazji Hannah dostaje po łbie i po tym ruszam do Pani NieMamCoRobićZŻyciemWięcPomęczęUczniów. Staję obok tablicy biorę kredę w rękę i spoglądam na Hannah, która od razu wpada w śmiech. Ah te czasy kiedy wciągało się kredę i co 5 sekund się kichało, czuję się jakby to było wczoraj, czekaj... To było wczoraj. 

-Hannah, uspokój się, a Ty Alison powiedz co tu widzisz i jak to rozumiesz.

-A więc widzę tutaj tablicę z 3 głowami, która ma na sobie dziary z jakichś cyferek i literek. Ej chwileczkę! Od kiedy w matmie są literki? 

Klasa zaczyna się śmiać (znaczy niektórzy, bo reszta to tylko sztywniaki i lizusy).

-Alison co Ty mówisz?

-No powiedziała mi Pani, że mam powiedzieć co tutaj widzę. Więc mówię. 

-Siadaj, bo nie mam do Ciebie już siły. 

-No okey, jak Pani uważa. 

Odeszłam od tablicy ale w połowie drogi do mojej ławki, w której czeka na mnie moja wariatka zatrzymałam się i odwróciłam się w stronę nauczycielki. 

-Psze Pani...

-Co znowu?

-Nie odpowiedziała Pani na moje pytanie - odpowiadam smutnym głosem.

-Jakie znowu pytanie?

-A więc tak Pani szanuje uczniów? Dobrze wiedzieć. 

Tak, uwielbiam droczyć się z nauczycielami, bo oni tak śmiesznie się wkurzają i nigdy nie wiedzą co mają odpowiedzieć, to mnie naprawdę bawi.

-Przepraszam Alison, ale po Twojej odpowiedzi nie wiedziałam co mam myśleć. Proszę powtórz swoje pytanie.

-*Jakby Pani w ogóle kiedykolwiek myślała* No to moje pytanie brzmiało: Skąd do diabła literki w matmie?

-Boże  nie wytrzymam z Twoimi głupimi pytaniami. 

-"Nie wzywaj imienia Pana Boga nadaremno" - zaczęłam się śmiać, bo przysięgam jej mina była bezbłędna. 

-Siadaj już do tej ławki!

-Dobra już, bo żyłka Pani pęknie. - mruczę do siebie. 

Usiadłam do swojej ławki i zaczęłam rozmyślać co by zjeść na obiad. Kocham jeść! Ej no kto nie lubi? Jedzenie jest zajebiste, może będę gruba, ale przynajmniej umrę szczęśliwa.

Drrrrr...

Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek na przerwę. 
TAK! W KOŃCU!

From Hate To LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz