Rozdział VIII

15 2 0
                                    

Kilka lat później

Zdobyłem straszną sławę i prawie całe złoto została, tylko jedna moneta [moneta Bociora Tumer] pozbyłem się psa okazało się, że Bucior wysłał monetę do dziecka . Że złości przywiązałem go do działa i wrzuciłem do wody dla mnie była to strata tej monety, ale teraz czuję moc tej monety wzywa mnie do niego byłem szczęśliwy i to było widać na pierwszy rzut oka Bosman podszedł do mnie i zapytał.

-Jaki kurs obrać kapitanie?

- Płyń przed siebie, aż natrafisz na Angielski statek tam jest moneta.

Podeszłam do mostku kapitańskiego  i wzróciłem się do załogi.

-Przygotować się na abordaż.-powiedziałem.

Załoga zaczęła się przygotowywać do ataku na statek Ragetti i Pinter, jak zwykle się wygłupiali goniąc moją małpę która miała w zębach oko sumie bawiło mnie to, ale miałem oczy szeroko otwarte i patrzyłem na horyzont słońce było prawie na równiku dzień się zaczynał dzień ostatecznego starcia z klątwą to dzień zwycięstwa. Jest to ten statek tam znajduje się dziedzic Tumer i moneta zwołałem załogę i przekazałem  informacje jak należy postępować z synalkiem Buciora , że mają go przyprowadzić żywego na razie. Dzień pachniał zwycięstwem nad nami dużo czasu czekałem na to aby zrzec się klątwy wziąłem lunetę do rąk i zauważyłem małą kropkę na widnokręgu to ten statek.

-Chłopcy  zabijać wszystkich oprócz dziecka sami będziecie wiedzieć o którego chodzi. -powiedziałem.

Załoga zaczęła radośnie krzyczeć po czym wyciągnęła miecze i pistolety nie którzy mieli noże w razie potrzeby wyciągnęli działa włożyli ciężkie kule do środka dział. Z ognie w rękach czekali na mój rozkaz do wystrzelenia.

-Ragetti, Pinter macie znaleźć mi to dziecko jeśli za walicie to nigdy Ragetti nie odzyskasz oka, a ty Pinter zastrzelę cię, jak będzie okazja ja pamiętam o tym więc macie go przyprowadzić żywego.-rozkazałem.
/
Obydwaj patrzyli na mnie ze strachem w oczach. Statek przybliżał się co raz bliżej obecność monety była silniejsza cały czas nietraciłe dobrego humoru statek znalazł się w zasięgu dział podniosłem rękę i krzyknąłem.

-Ogniaaaaaaa!

Rozległ się głośny dźwięk dział, krzyków kobiet byłem jak pan śmierci i zemsty tak mówiono o mnie, że nie nawet nie chcieli mnie w piekle.
Jestem mitem no cóż więc atakuje ich statek widmo z przerażającą załogą trafiliśmy w statek, który zaczął płonąć widziałem sylwetki żołnierzy, marynarzy i pasażerów kilka ciał pływało martwych w wodzie skinołem głową na załogę część załogi skoczył na dno morza w kierunku statku żeby dokończyć dzieła.

-Naładować działa strzelać bez rozkazu ma ten wrak ma iść na dno morza.-rozkazałem.

Znowu krzyki i przerażenie marynarze próbowali się bronić działami, ale ich działa nie dosięgły nas ani jedna.

Pespektywa młodego Willa Tuner

Udałem sie do nowej kajuty dać rzeczy i się rozejrzeć na statku odłożyłem rzeczy i wyszedłem z kajuty na zewnątrz wszystko mnie ciekawiło, ale najpierw muszę znaleść tatę. Odkąd zmarła moja mama szukałem go i nie znalazłem chociaż napisał mi, żeby tego nie robił to jego ostatnie słowa po potem słuch o nim zaginął tak jak napisał nosiłem tom dziwną monetę która znalazłem w kopercie z listem. Na statku było kilka pasażerów razem ze mną, a tak to dużo żołnierzy i marynarzy poszedłem szybkim krokiem w stronę dziobu potronciłem jednego z żołnierzy on od razy powiedział.

-Uważaj jak chodzisz statek to nie miejsce na małych chłopców jak ty.

-Przepraszam pana.-powiedziałem.

Żołnierz tylko kręcił głową i poszedł dalej w swoją stronę, a ja w swoja popatrzyłem na ocean wiem już dlaczego mego ojca nie było tyle czasu i przypływał na kilka dni pokochał morze i się nie dziwię jemu morze jest piękne i ciekawe nie wiem dlaczego tata nie pozwalał mi wypływać w morze podszedł do mnie jakiś młody marynarz i spytał.

-Uwielbiasz morze?

-Tak lubię morze mój tata wypływał w morze i nie wracał przez wiele lat, ale czasami wracał lub pisał.-odpowiedziałem.

-Twój tata był dzielny wypływając w morze w te straszne czasy.-powiedział.

-Straszne czasy?-spytałem.

-Chodzi mi chłopcze o piratów oni są plagą oceanów. Rabują, zabijają wszystkich nawet kobiety dziwię się, że jeszcze tego nie zrobili.-odpowiedział.

-Chce odnaleźć mego ojca i żeby razem z nim wróciliśmy do domu.-powiedziałem.

Marynarz ze smutniał i powiedział.

-Możesz go już nie znaleść chłopcze, ale jest nie daleko wyspa nazywa się Tortuga może tam go znajdziesz chociasz jak patrzę na ciebie to twój ojciec tam się nie zapuszcza.

-Dlaczego?-spytałem.

-To port dla wszystkich nawet dla piratów .-odpowiedział.

Nagle usłyszałem huk i krzyki pytająco patrzyłem na marynarza on tylko  popatrzył na mnie przestraszony. Nie wiedziałem co się stało, ale w ostatniej chwili zawarzyłem statek piracki zaczęli strzelać z dział marynarze biegali po całym statku, żołnierze ustawili się w szyku bojowym strzelali na oślep, ale nie trafiali. Na naszym statku rozległy się krzyki kobiet od dział było dużo ranych ludzi, a także pełno martwych. Zapanował zamęt postanowiłem się jak najszybciej ukryć statek piracki przybliżył się do naszego piraci skoczyli na statek mieli sztylety i rewolwery bez namysłu zadawali śmierć wszystkim kto im stawał na drodze i nie tylko.

Pobiegłem w stronę łodzi ratunkowych piraci radośnie pozbawiali kolejne życia ludzkie nagle jeden z nich mnie zawarzył  i biegł  w moją stronę zacząłem uciekać udało mi się go zgubić, ale nagle poczułem mocny ból w głowę przewróciłem się i wypałem za burtę i uderzyłem coś twardego i zemdlałem natychmiast.

 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 19, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Piraci z Karaibów klątwa Czarnej PerłyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz