Telefony o drugiej w nocy nie zwiastują niczego dobrego. Jednak, gdy to sam Bang Sihyuk dzwoni o tej porze oznacza to poważne kłopoty. Namjoon był tego boleśnie świadomy.
Przez chwilę gapił się na ekran telefonu. Przez głowę przelatywały mu najgorsze scenariusze. Co się mogło stać? Ktoś z jego rodziny zachorował? Ktoś miał wypadek? Umarł? Przebiegł go dreszcz, gdy przypomniał sobie, jak Taehyung dostał podobny telefon z informacją, że zmarła jego babcia.
-Halo...
-Kim Namjoon?
W głosie szefa wytwórni słychać było zniecierpliwienie i złość. Raper wyprostował się automatycznie, przygotowując na połajankę.
-Tak. Słucham?
-Czy Seokjin już wrócił?
Namjoon zamarł, słysząc to pytanie.
Była druga w nocy. Ich menadżerowie już nie traktowali ich jak dzieci i nie zaganiali do łóżek. Co innego było jednak siedzieć do późna, grając i czytając komiksy, a co innego wymykać się po kryjomu i włóczyć po mieście w środku nocy. Oczywiście, na to nie mieli pozwolenia. Byli coraz bardziej rozpoznawalni. Ciągle kładziono im do głowy, że każde wyjście wiąże się z ryzykiem, że muszą uważać. Wciąż jednak się wymykali. Jak dotąd uchodziło im to płazem.
Bang przerwał ciszę:
-Nawet nie próbuj kłamać. Po prostu odpowiedź. Czy Seokjin jest już w dormie?
-Nie, jeszcze nie.
-Wiesz chociaż, gdzie teraz jest?
Raper przełknął ślinę.
-Nie jestem pewien...
W odpowiedzi usłyszał głośne westchnięcie.
-Jestem naprawdę rozczarowany. Gdy dawałem ci pozycję lidera, spodziewał się po tobie więcej.
Te słowa zabolały. Bang Sihyuk, człowiek którego podziwiał, który w niego uwierzył i który dał mu szansę, był z niego niezadowolony.
-Dam znać, Sejinowi, żeby znalazł i przywiózł Seokjina do dormu - kontynuował Bang. - Ja jestem w drodze. Czeka nas poważna rozmowa.
Gdy tylko się rozłączył, Namjoon wyskoczył z łóżka. Powienien dać znać reszcie. Nie mieli zbyt dużo czasu na ogarnięcie mieszkania.
Wystarczył jeden rzut oka na to co dzieje się w salonie i już wiedział, że to nie bałaganem powienien się przejmować. Na stoliku stała prawie pusta butelka whisky. Taehyung stał na krawędzi kanapy, fałszując coś i machając rękami. Jimin trzymał go za poły wzorzystej koszuli i zanosił się ze śmiechu. Policzki miał zaróżowione, a ruchy niezgrabne.
-Boże! Taehyung! Jimin!
Uwaga młodszego chłopaka skierowała się od razu w stronę lidera. Zeskoczył z kanapy i ruszył w jego stronę. Nie przestawał nucić. Namjoon nie rozpoznawał ani melodii, ani słów. To brzmiało jak bełkot.
-Jesteś pijany.
-Oj, trochę... - odpowiedział wokalista, chichocząc. Wyciągnął ręce w stronę Namjoona.
-Kurwa! PD-nim tu jedzie, a ty ledwo trzymasz się na nogach!
-PD-nim tu jedzie? Ale po co?
Dopiero teraz Namjoon zauważył Jungkooka, który siedział w fotelu z telefonem w ręku. Przynajmniej on wyglądał na trzeźwego.
-Dowiedział się, że Jin wyszedł z dormu. Jest wściekły. Gdzie Hoseok i Yoongi?
-Hobi śpi - odpowiedział maknae - a Suga...
CZYTASZ
Nie było warto
FanfictionTo był tylko głupi pocałunek. Gdyby Jin mógł cofnać czas, zrobiłby to. Ale już było za późno. Ktoś wrzucił zdjęcie na Twittera i skandal wybuch jak pożar, którego nie da się ugasić. To był jego koniec w zespole.