12;you know his name

16 2 1
                                    

– Oddychaj, wdech i wydech, wdech i wydech – Biegłam tuż obok obiektu popychanego przez pielęgniarkę, na którym leżał Robert.

Kiedy dotarliśmy do sali krzyki zdawały się nie mieć końca. Ale mu się udało. Robert urodził mi synka.

– Pielęgniarko toż to niebywałe! Jak do tego doszło? Czy jednostka ma macicę? – Pytał lekarz.

– Nie – Odpowiedziała siostra.

Po kilku sekundach do pomieszczenia wlecieli dziennikarze i zaproponowali nam 1000 dolarów za pozwolenie zrobienia dokumentu w tv z całego wydarzenia, ale się nie zgodziłam.

– Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie – Powiedział Robert po czym mnie pocałował.

– A ja... Chyba mam depresję poporodową...

– Przecież to nie ty rodziłaś!

– To nie jest żaden powód! A co jeśli wychowam potwora?!

– Nie waż się ponownie wypowiedzieć tego słowa!

– Ups obawiam się, że masz problem! Potwór, potwór, potwór!

Fioletowy pył posypał się na moje dziecko.

– O mój boże... Daj mi go – Przechwyciłam syna, którego dotąd trzymał jego ojciec.

– Debilko!!! Przez ciebie został przeklęty!

O fak.

~*~

Odgłos pikania jest typowy dla szpitali, lecz ten był wyjątkowo drażniący. Myślami wróciłam do tego, co stało się kilkanaście godzin temu. Brendon Wielki... Czy on pozwolił na przeklęcie mojego dziecka?!

Jak mam się z nim skontaktować? Czemu jeszcze nie wyczuł mojej depresji poporodowej? Muszę... Muszę z nim... Porozmawiać..

Zemdlałam.

~*~

Jaskinia. Nie...

– Brendon Wielki huh? – Poznałabym ten głos wszędzie. Ten kpiąco kobiecy, aksamitny głos. – Nie wspomniał ci o mnie?! A raczej o mojej pozycji we wszechświecie?! – Wioletta chodziła wokół przywiązanej do krzesła mnie.

– O co ci chodzi?! Zostaw mnie w spokoju! Kurwa dzbanie jebany!

– Wycziluj nie chcę cię krzywdzić. Tak, to prawda, że chcę cię przeciągnąć na moją stronę, ale czy myślałaś kiedyś, że to ONI są źli?! Wszyscy przeciwko mnie! A dlaczego?! Co ja zrobiłam, żeby na to zasłużyć?! No co?! Bo nie pamiętam!

– Ty... Ty naprawdę nie wiesz...

– Błagam – Klęknęła przede mną – Błagam oświeć mnie.

– Mam cię oświecić?! Dobra! Powiedz mi, że nie pamiętasz co z nami robiłaś! Jak nami manipulowałaś! Powiedz, że nie pamiętasz wszystkich gangów, nielegalnych wyścigów! Strzałów! Strzałów z broni, strzałów ku nieznanej przyszłości, ku nieznanym wyniku wojny! Spójrz mi prosto w oczy i powiedz, że nie pamiętasz Afganistanu!!!

Wioletta zrobiła sh00k minę i pstryknęła palcami. Teraz wróciłam do szpitala.

Robert leżał wraz z chłopcem na łożu szpitalnym. Podeszła do niego i pocałowałam go w czoło szepcząc "przepraszam".

Odebrałam od niego bachora i zaczęłam do niego śpiewać:

– Pierdolina zasrana szmaciura zrogowaciała to Wioletta jest.

Mały zaczął się śmiać.

– Natalia... – Zrezygnowany RDJ.

– No co, niech od małego się uczy.

– Ale czy nie przesadzasz?

– Czy teraz będziemy się o to kłócić?!

– Ja tylko zwracam ci uwagę!

– To dlaczego ponosisz głos!

– Bo tak się robi jeśli chcesz nad kimś górować

– Aha! Czyli ja jestem czym?! Twoją służącą?!

– Może od razu kurwa niewolnikiem?!

– JAK TY DO MNIE MÓWISZ?!

– Przepraszam robaczku.

– Ja też przepraszam kluseczko.

Oboje spojrzeliśmy na osobę wchodzącą do pomieszczenia.

Był to mały chłopiec, który trzymał w rączce karteczkę i mazak.

– Jak? – spytał.

– Co jak?! – Zdziwił się Robert.

– Chodzi o imię dziecka. Chłopcze, proszę wpisz "Adolf".

Otchłań najśmielszych koszmarów egzystencji Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz