💡ROZDZIAŁ 3.💡

158 21 5
                                    


Od mojego pierwszego spotkania z Woojinem minęły równe dwa tygodnie. Ten czas bardzo nas do siebie zbliżył. Można powiedzieć, że chłopak wprowadził się do mojego mieszkania, to znaczy, nocuje u mnie i ma jedną szafkę ze swoimi ubraniami. Na szczęście, we wtorek przyszło łóżko, a wczoraj telewizor, więc nie nudzimy się i mamy gdzie spać. Znaczy... nie śpimy razem... codziennie się zmieniamy, raz ja śpię na kanapie, raz Woojin. Jeśli chodzi o moją mamę to uważa, że Woojin jest moim chłopakiem i za Chiny walca nie umiem jej wytłumaczyć, że to mój przyjaciel. Nic do niego nie poczułam, no chyba, że uważanie go za słodziaka znaczy, że się zakochałam. Ale to jest nie ważne.

Jak w każdy piątek, pierwszą część dnia spędziłam w szkole, a później poszłam do pracy. Woojin znów był tam ze mną, bo bałam się tamtego faceta. Może to głupie, że liczyłam na obronę ze strony niewidomego dzieciaka, ale z nim czułam się o wiele bezpieczniej.
- Hejka, noona! - Jihoon pomachał mi, wchodząc do kawiarni.
- Hej. - Zaraz po szatynie do środka wszedł Ong.
- Cześć, co tam? - powiedziałam, gdy już doszli do lady.
- Jakoś leci.
- Trochę nam się nudziło, dlatego przyszliśmy do was.
- Fajnie, że jesteście, bo nas też już nuda pochłania - zaśmiał się Woojin.
- A tak w ogóle, to czemu wy zawsze chodzicie w dwójkę? Jesteście kuzynami czy coś?
- Nie, coś ty - zaprzeczył Ong.
- Hyung, mieszka obok, dlatego często się widzimy. Nie umiałbym z nim wytrzymać, gdyby był moim kuzynem.
- Dzięki, młody.
- Drobiazg. - Jihoon zaczął się głośno śmiać.
- Cicho, pogięło cię? - zwróciłam mu uwagę.
- Sorki. - Młodszy poprawił się na krześle, a ja wyszłam zza lady i poszłam do kolejnego klienta. Gdy wróciłam chłopaki prowadzili żywą rozmowę o samochodach. Aish... czy nawet niewidomi faceci uwielbiają auta? Zajrzałam na zaplecze i dałam kartkę z zamówieniem Danielowi.
- Hej, chłopaki, macie jutro czas? - zapytałam, kiedy stałam już przy ladzie.
- Ja napewno - odrzekł Woojin.
- Raczej nie mam planów - powiedział Sungwoo po chwili namysłu. - A ty, młody?
- No nie wiem, zależy, czy mama znów sobie nie ubzdura, że wczoraj mówiła mi o sobotnich zakupach. - Zaśmialiśmy się.
- A co, Sanhee? Chciałabyś coś z nami porobić? - spytał Sungwoo z naciskiem na ostatnie słowo.
- Pabo, chodziło mi o to, żeby się spotkać.
- No właśnie mówię. Możemy się spotkać, Woojin i Jihoon pójdą sobie na pizzę czy tam kebaba, a my... - Poruszał znacząco brwiami.
- Nie odzywaj się już najlepiej - rozkazałam mu, a chłopaki się zaśmiali. - Z jednym jeszcze jakoś wytrzymuję, ale trzech to już za dużo.

🔹 🔹 🔹

Po powrocie do mieszkania od razu rzuciłam się na kanapę, sięgnęłam po pilota i włączyłam telewizor. Akurat trafiłam na mecz siatkówki.
- Woojin-ah! Korea gra w siatę!
- Z kim?! - zawołał z łazienki.
- Z Japonią!
- Powiedz im, żeby na mnie zaczekali!
- Uważaj, bo posłuchają - powiedziałam ciszej, tak żeby chłopak tego nie słyszał.
- Może i wzrok mi nawala, ale słuch mam dobry. - Osiemnastolatek stanął w wejściu do salonu i założył ręce na klatkę piersiową... gołą klatkę piersiową.
- Woojin-ah... ty... - Na sobie miał tylko przewiązany w pasie ręcznik.
- Co? Coś nie tak?
- Czemu ty... masz tylko ręcznik...?
- A co? Nie mogę? - spytał i usiadł obok mnie. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. On miał umięśniony brzuch. Kiedy on sobie wyrobił taki kaloryfer?
- Nie no... pewnie, tylko... t-ty... jak ty...
- Jak to możliwe, że mam mięśnie?
- No...
- Coś musiałem robić, skoro niczego nie mogłem przeczytać ani obejrzeć. Jeszcze zanim straciłem wzrok, nauczyłem się jednego tanecznego układu na pamięć i z nudów go tańczyłem. Później to stało się moją obsesją i tak jakoś wyszło, że zrobił mi się sześciopak.
- Jesteś śmieszny.
- Czemu?
- Powiedziałeś to w taki sposób, że wydaje się to zwykłą rzeczą, a zrobiłeś coś naprawdę godnego podziwu.
- Ja tam się nie podziwiam. - Zaśmiałam się na jego słowa.
- Co za dzieciak.
- Twój dzieciak - szepnął mi na ucho, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz. Czy to już oznaka, że się zakochałam? Uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam oglądać mecz siatkówki. - To ile jest? - zapytał Woojin, obejmując mnie ramieniem. Czułam, jak moje policzki robią się czerwone. Dobrze, że mnie nie widzisz.
- O-osiem do czterech dla Japonii - odparłam zmieszana zachowaniem młodszego.
- To kiepsko.
- Spok-kojnie, w setach jest dwa do zera dla naszych.
- Okej, to ja zaraz wracam - szepnął, a ja przełknęłam ślinę. Woojin wyszedł z salonu i poszedł do innego pokoju. Nie rób tak więcej. Nawet nie wiesz, jak mnie wtedy kusisz.
- Co się ze mną dzieje? Nikt jeszcze tak na mnie nie działał. Nigdy tak o nikim nie myślałam. - Westchnęłam głęboko i złapałam się za głowę. - Ja się chyba zakochałam.

🐶 🐶 🐶 🐶 🐶

To kolejna część fanfica
I znowu ze spóźnieniem, ale ciii
Piszcie w komentarzach swoje opinie, z chęcią je poczytam, zarówno te pozytywne jak i negatywne
To do następnego piątku
😊😊😊

To See Your Eyes |Park Woojin|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz