💡ZAKOŃCZENIE💡

177 28 8
                                    


Minęło kilka dni. Moje żebra i ręka już się zrosły, a ja mogłam legalnie wychodzić z sali. Oczywiście, jedyne, po co wychodziłam, to chęć sprawdzenia stanu zdrowia Woojina. Ciągle się nie budził. Przez myśl mi przeszło, że może będzie tak, jak w filmach dokumentalnych, w których rodzice opowiadali o tym, że ich dzieci leżą w śpiączce przez 10 lat, ale zaraz wyrzuciłam to z głowy. Co do matki Woojina, to była tu dwa razy: za pierwszym razem mnie zwyzywała, a na drugi dzień przyszła i powiedziała, że ma gdzieś swojego syna i mogę z nim robić, co chcę. Dobrze, że nie wie, o czym wtedy pomyślałam.

A wracając, jak tylko mogłam wyjść z łóżka, przychodziłam do osiemnastolatka i często zostawałam tam cały dzień. Wczorajszego wieczoru (który był już trzynastym wieczorem w szpitalu), gdy przyszłam do chłopaka, ten dalej był nieprzytomny, więc zostałam dłużej. Jedyne, co mogłam robić, to patrzeć na jego śliczną dziecinną twarz i czekać, aż otworzą się jego oczka. Przez to, że było już ciemno, a ja byłam wykończona dzisiejszymi badaniami, zasnęłam siedząc na krześle, a głowę opierając na łóżku.

                                        🔹 🔹 🔹

Przebudziłam się, gdy usłyszałam jakiś ruch. Szybko podniosłam wzrok na Woojina. Nareszcie się obudził.
- Hej, Woojinnie, to ja, Sanhee. - Złapałam go za rękę. Jego oczy były skierowane w moją stronę, ale w ogóle nie zareagował na moje słowa. To dziwne, zawsze myślałam, że niewidomi mają oczy tylko na prosto. - Hej, to ja. - Pomachałam mu przed oczami, ale zero reakcji. - Pamiętasz mnie? Lee SanHee? - spytałam, mając nadzieję, że chociaż teraz coś odpowie. Nic. Jakbym rozmawiała ze ścianą. Westchnęłam głęboko. - Chyba wezwę lekarza - powiedziałam, zsuwając się z krzesła. Wtedy chłopak złapał moją rękę i pociagnął w swoją stronę, a ja prawie na niego upadłam. Nasze twarze były bardzo blisko siebie. Oboje zawiesiliśmy na sobie wzrok. Naprawdę wydawało mi się, że on mnie widział. - Woojin, co ty... - Nie dokończyłam, bo młodszy połączył nasze usta w pocałunku. W moim brzuchu zaczęły latać motylki, a serce biło, jak szalone. Pogłębiłam pocałunek, a chłopak położył ręce na mojej talii.
- Co wy robicie?! - Do sali wpadł lekarz, a ja od razu odskoczyłam od chłopaka.
- No ja ten tylko tak... - Nie mogłam poskładać zdania w logiczną całość.
- Dobrze się czujesz? - zapytał, nie zwracając na mnie uwagi. Może to nawet lepiej, że o nic mnie nie pytał, bo nie umiałabym odpowiedzieć. Dotknęłam delikatnie dolnej wargi i uśmiechnęłam się lekko. Chyba jednak się zakochałam. Spojrzałam na młodszego. Jego oczy... on chyba naprawdę widzi. Gdy lekarz odszedł, nie zauważając tego, co ja, podeszłam do chłopaka i złapałam go za rękę, siadając na krześle.
- Woojinnie, ty... ty mnie widzisz? - spytałam z nadzieją, a ten się uśmiechnął, usiadł i mocno mnie przytulił.
- Dziękuję, Sanhee, dziękuję, że byłaś przy mnie przez ten cały czas. Opiekowałaś się mną, pomagałaś mi we wszystkim, zawsze próbowałaś poprawić mi nastrój - odezwał się do mnie po raz pierwszy i pociągnął nosem. - Jestem ci naprawdę wdzięczny za to, że nie zraziłaś się do mnie tylko przez to, że byłem niewidomy. Przeszłaś ze mną tyle ciężkich chwil. Naprawdę ci dziękuję.
- Nie ma za co - odparłam. Poczułam jak kilka łez spływa po moich policzkach. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie przez długą chwilę. W końcu chłopak odsunął się i spojrzał na mnie.
- I dlaczego mówiłaś, że nie jesteś ładna? - Położył dłoń na moim policzku i pogładził go kciukiem.
- Bo nie jestem.
- Nie kłam, jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką w życiu widziałem - powiedział uśmiechając się nieśmiało i ukazując słodkiego, lekko schowanego za resztą ząbka. Zaśmiałam się na ten widok i zbliżyłam jeszcze raz swoją twarz do jego tak, że czubki naszych nosów się stykały. Złożyłam na ustach osiemnastolatka krótki pocałunek.
- Wiesz co?
- Nie mam pojęcią.
- Kocham cię - szepnęłam mu do ucha i znów go przytuliłam.
- Ja ciebie też - odparł mocniej mnie przytulając. - Zostaniesz moją żoną? - spytał, na co ja się zaśmiałam.
- Pewnie, ale to jeszcze nie teraz. Narazie musisz sobie przypomnieć, jak to jest, widzieć wszystko dookoła... i koniecznie musimy spotkać się z Sungwoo i Jihoonem.
- Dobra, nie męcz pacjenta.
- Okej, nie będę. - Zaśmialiśmy się i odsunęliśmy od siebie. - Zobaczysz, że teraz będzie już tylko lepiej.
- Zobaczę, napewno.

끝 끝 끝 끝 끝 끝 끝 끝 끝 끝 끝 끝 끝 끝

To ostatnia część
Dziękuję wszystkim, którzy to czytali, gwiazdkowali i komentowali 💙💙 no i tworzyli teorie 😄😄
Jak wam się podobało??? Piszcie w komentarzach 😊😊
Dzięki wielkie i do zobaczenia w innych ff 😆😆😆

To See Your Eyes |Park Woojin|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz