W końcu miałam dość Blacka. Przemieniłam się w wampira. I po chwili byłam wolna. Pobiegłam w stronę mojej watahy. Byli na jakiejś polanie z jeziorkiem. Poczułam zimno w miejscu gdzie widział lodowy kryształ. Wyciągnęłam go z pod ubrania. W krysztale zobaczyłam napis: Wiem kogo szukasz i wiem gdzie go znaleźć. Nie mogłam zrozumieć, ale kiedy zobaczyłam Lucasa pod postacią wilka, zrozumiałam. Chodzi o Jacob'a. Ale jak mam się porozumiewać z tym kryształem?
Usłyszałam wyraźne kaszlenie. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Vic'a, Lucas'a i Ariela. Spojrzałam na nich pytająco. Vic był ewidentnie rozbawiony zakłopotanie Lucas'a, natomiast Ariel był niewzruszony. Usłyszałam szelest w krzakach. Podeszłam tam i zobaczyłam malutkie DZIECKO!!! Co to to jest?! Skąd oni wytrzasneli dzidzie?! Spojrzałam na nich wzrokiem nr 45.
Czy to, to co myślę, bo myślę że tak.
- Znaleźliśmy go w nocy.- wyjaśnił Lucas.
- Gdzie?- zapisałam zszokowana.
- Pod starym dębem na granicy lasu z jakąś wioską, ale to dziecko nie było z tej wioski, bo zupełnie inaczej pachniało.
- A macie może pomysł z kąd jest, albo kto jest rodzicami tego dziecka?
- No i tu się pojawia kolejny problem...- westchnął. O nie.
- Jaki...problem?
- On... pytanie...Tobą...Pam pam pam....
To niemożliwe... Przecież ja nie mam dzieci!
- Stello, czemu się nie pochwaliłaś że jesteś w ciąży?- zaśmiał się Vic. Posłałam mu spojrzenie nr 68.
Jeśli śpieszno ci na cmentarzu, to śmiało kontynuuj.
Natychmiast się zamknął.
Ariel wziął koszyk z bobasem.
- To chłopczyk...
- O nie. Nie będę bawić się w nianie!- zaczęłam się od nich odsuwać.
- Musisz, Dumbledore już wie. Jeszcze tylko Huncwoci muszą się dowiedzieć.- powiedział wyszczeżony Vic.
- A jak ten tu ma na imię?
- Ty musisz mu dać imię.-powiedział Lucas.
- To może Bruno?- zaproponował Vic.
- A nikt nie będzie zdziwiony brakiem ojca?- zapytałam.
- Tym się nie musisz martwić.- z lasu wyszedł Black.
- Hejka, pchełko!- powiedział radośnie Vic.
- Te, wilk, nie przesadzaj. Wracając. Ten bobas ma moje oczy i mam prawo zostać jego ojcem.- zażądał.
- Co?!- zaskoczyło mnie to. Podeszłam do Ariela i zabrałam mu dzidziuśa. Syriusz miał racje. Dziecko miało szare oczy Blacka, ale miał też bląd włoski.
- No widzisz. I nie zgadzam się na Bruna! Co to w ogóle jest za imię. Każdy Black jest gwiazdą i ten mały też będzie, więc proponuję imię Wezen.
- Niech Ci będzie. Możesz być jego ojcem, pod warunkiem że ty zmieniasz mu pieluchy.
- Oki!
Podałam mu dziecko. I ignorując wszystkich pobiegłam do zamku. Z powrotem stałam się sobą. Po chwili znalazła mnie moja mentorka, widziałam ją pierwszy raz od mojej pobutki ze śpiączki. Stała przede mną w postaci kota. Nie wyglądała na bardzo zadowoloną.
- Masz gościa. Czeka na ciebie w Pokoju Wspólnym.- usłyszałam w głowie. Skinełam głową i pobiegłam tam gdzie miałam kogoś spotkać.
W Pokoju Wspólnym zostałam jedynie piękną kobietę o bląd włosach aż do kostek, które kaskadami spływały jej po plecach. Miała na sobie długą, szarą suknie wykonaną z delikatnego materiału. Suknia miała długie rękawy zasłaniające dłonie. Kobieta była dojrzałą repliką dawnej mnie.Hejka
Spodziewaliscie się? Napiszczie w komentarzach.
HUNCWOTKA-LILY
![](https://img.wattpad.com/cover/123033335-288-k575515.jpg)
CZYTASZ
Przepowiednia Alfy
FantasyDruga część opowieści pt."Kocia Tajemnica" Zaleca się przeczytać najpierw pierwszej części, bo inaczej będzie ciężko cokolwiek zrozumieć. Stella poznaje przepowiednie, która skierowana jest to niej i jej rodzeństwa. Na dodatek jej brat - Jacob- zost...