* Ada *
Wiedziałam..
Kiedy wypuściłam Jeffa z uścisku poszliśmy do ,,domu" w którym miałam zamieszkać..szkoda że nie będzie ze mną Anki..
Od razu po przekroczeniu progu zobaczyłam go..
Bena..
Nie czekając na nic rzuciłam się w jego kierunku i wskoczyłam na niego i razem upadliśmy.
-Ben jezuu..tęskniłam wiesz..- mocno się w niego wtuliłam.
-Boziu Ada ja też tęskniłem..- powiedział i też się we mnie wtulił.
Po 5 minutach leżenia na podłodze przywitałam się z innymi. Pobiegłam też do mojego pokoju, o ile nie zapomniałam miał numer 4.. Hah nie zapomniałam!.
-Em..Jeff..- spojrzałam na chłopaka który stał w moich drzwiach.
-Słucham..- podszedł bliżej.
-Mogę tu przyprowadzić Anke?- spytałam się go.
-Pewnie czemu nie.-
-Ale nie byłbyś zły?-
-Niee wręcz przeciwnie, byłbym szczęśliwy, i to jak.- na jego policzkach teraz nie tylko widniały cięcia, ale zawitał czerwony kolor.
Zaśmiałam się pod nosem. Oj braciszku, czy ty się nie zakochałeś?
-Jeff-
-Tak.-
Powiedz mi wreszcie prawdę.-
-Jaką?-
-Kochasz kogoś?-
-Tak..-
-Kogo?-
-Anke..-
Wtedy kazałam mu tu zostać i poszłam po Anke.
*30 minut później*
- Ada przestań, wiem że zmyślasz! Jeff nie mógł się we mnie zakochać!- krzyczała Anka.
-Czyli mnie okłamywałaś przez ten cały czas?!-
-No nie..znaczy tak..znaczy..ehh..wybaczysz mi?-
-Tak ale..czemu to robiłaś?..-
-Nie chciałam żebyś tam poszła i znowu mnie zostawiła..- powiedziała Anka i się rozpłakała.
-Jejku Anka! Przecież mogę cię tam zabrać kiedy chcesz! Gdybym miała tam pójść bez ciebie, to bym nie poszła nigdy!- przytuliłam ją mocno i otarłam jej łzy.
-N-naprawdę?- spojrzała na mnie tymi pięknymi piwnymi oczami.
-Tak! Przecież takiego skarbu jak ty się od tak nie zostawia! Anka jesteś moją jedną i najlepszą przyjaciółką na świecie! Nigdy bym cię nie zostawiła i nie zamieniła na nikogo innego! Ile razy mam ci to mówić skarbek!- zaczęłam też płakać i mocniej wtuliłam się w Anke.
-Jejku kocham cię Ada! (po przyjacielsku)-
-Ja ciebie też nawet nie wiesz jak!-
Obie zaczęłyśmy bardzo płakać, ale przerwał nam to Jeff który już od 5 minut siedział w oknie i wpatrując się w nas, czyścił nóż z krwi.
-Oh jakie to słodkie, zaraz się popłacze naprawdę!- powiedział Jeff z uśmieszkiem na twarzy.
-Gdybyś miał przyjaciela, to też byś tak mówił!- wystawiłam mu język. Chłopak momentalnie zrobił smutną minę.- Oj no przepraszam, na siostrę będziesz się obrażał?- podeszłam do niego i go przytuliłam.
-Ej laski!- usłyszałam po chwili głos z dołu mojego okna.
Jeff od razu wystawił głowę i krzyknął ,,Ja ci dam kurwa laski, jest tu też chłopak!''. Zaśmiałam się pod nosem i zobaczyłam kto to. A jak, przecież dziś piątek, przyszli koledzy na melanż. Spojrzałam się na chłopaka w niebieskiej masce czyli na Jacka, potem na Bena.
Ja mam iść z nimi na melanż? ;-;
Czuje że to się źle skończy ;-;
***
Czwarty rozdział jest ^.^
Mam nadzieje że się podoba :3
Komentarz + gwiazdka = częściej wstawiane rozdziały 💕
Życzę miłego dnia i do następnego rozdziału papa! 😘💞💖
![](https://img.wattpad.com/cover/123578589-288-k147383.jpg)