#4

12 3 1
                                    

* Ada *

Wiedziałam..

Kiedy wypuściłam Jeffa z uścisku poszliśmy do ,,domu" w którym miałam zamieszkać..szkoda że nie będzie ze mną Anki..

Od razu po przekroczeniu progu zobaczyłam go..

Bena..

Nie czekając na nic rzuciłam się w jego kierunku i wskoczyłam na niego i razem upadliśmy.

-Ben jezuu..tęskniłam wiesz..- mocno się w niego wtuliłam.

-Boziu Ada ja też tęskniłem..- powiedział i też się we mnie wtulił.

Po 5 minutach leżenia na podłodze przywitałam się z innymi. Pobiegłam też do mojego pokoju, o ile nie zapomniałam miał numer 4.. Hah nie zapomniałam!.

-Em..Jeff..- spojrzałam na chłopaka który stał w moich drzwiach.

-Słucham..- podszedł bliżej.

-Mogę tu przyprowadzić Anke?- spytałam się go.

-Pewnie czemu nie.-

-Ale nie byłbyś zły?-

-Niee wręcz przeciwnie, byłbym szczęśliwy, i to jak.- na jego policzkach teraz nie tylko widniały cięcia, ale zawitał czerwony kolor.

Zaśmiałam się pod nosem. Oj braciszku, czy ty się nie zakochałeś?

-Jeff-

-Tak.-

Powiedz mi wreszcie prawdę.-

-Jaką?-

-Kochasz kogoś?-

-Tak..-

-Kogo?-

-Anke..-

Wtedy kazałam mu tu zostać i poszłam po Anke.

*30 minut później*

- Ada przestań, wiem że zmyślasz! Jeff nie mógł się we mnie zakochać!- krzyczała Anka.

-Czyli mnie okłamywałaś przez ten cały czas?!-

-No nie..znaczy tak..znaczy..ehh..wybaczysz mi?-

-Tak ale..czemu to robiłaś?..-

-Nie chciałam żebyś tam poszła i znowu mnie zostawiła..- powiedziała Anka i się rozpłakała.

-Jejku Anka! Przecież mogę cię tam zabrać kiedy chcesz! Gdybym miała tam pójść bez ciebie, to bym nie poszła nigdy!- przytuliłam ją mocno i otarłam jej łzy.

-N-naprawdę?- spojrzała na mnie tymi pięknymi piwnymi oczami.

-Tak! Przecież takiego skarbu jak ty się od tak nie zostawia! Anka jesteś moją jedną i najlepszą przyjaciółką na świecie! Nigdy bym cię nie zostawiła i nie zamieniła na nikogo innego! Ile razy mam ci to mówić skarbek!- zaczęłam też płakać i mocniej wtuliłam się w Anke.

-Jejku kocham cię Ada! (po przyjacielsku)-

-Ja ciebie też nawet nie wiesz jak!-

Obie zaczęłyśmy bardzo płakać, ale przerwał nam to Jeff który już od 5 minut siedział w oknie i wpatrując się w nas, czyścił nóż z krwi.

-Oh jakie to słodkie, zaraz się popłacze naprawdę!- powiedział Jeff z uśmieszkiem na twarzy.

-Gdybyś miał przyjaciela, to też byś tak mówił!- wystawiłam mu język. Chłopak momentalnie zrobił smutną minę.- Oj no przepraszam, na siostrę będziesz się obrażał?- podeszłam do niego i go przytuliłam.

-Ej laski!- usłyszałam  po chwili głos z dołu mojego okna.

Jeff od razu wystawił głowę i krzyknął ,,Ja ci dam kurwa laski, jest tu też chłopak!''. Zaśmiałam się pod nosem i zobaczyłam kto to. A jak, przecież dziś piątek, przyszli koledzy na melanż. Spojrzałam się na chłopaka w niebieskiej masce czyli na Jacka, potem na Bena.

Ja mam iść z nimi na melanż? ;-;

Czuje że to się źle skończy ;-;

***
Czwarty rozdział jest ^.^
Mam nadzieje że się podoba :3
Komentarz + gwiazdka = częściej wstawiane rozdziały 💕
Życzę miłego dnia i do następnego rozdziału papa! 😘💞💖

,,Inna''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz