11. Kapitan

478 41 4
                                    

Gdy Jack zniknął, uklękłaś na jedno kolano i pozbierałaś swoje okrągłe, szklane guziki. Kręciłaś się jakiś czas po okręcie, aż w końcu przystanęłaś.

"Zaraz, a kto poprowadzi statek?" zapytałaś samej siebie. Zadrżałaś. Już sobie wyobrażałaś, jak rozbijacie się na najbliższych skałach lub grzęźniecie na mieliźnie. Potrząsnęłaś głową, aby pozbyć się strasznych myśli.

- Ja już się tym zajmę - stwierdziłaś - ale potrzebuję małej pomocy... No i ubrań.

Najciszej jak potrafiłaś zeszłaś pod pokład. Przeszukałaś całe pomieszczenie w którym spałaby załoga. Znalazłaś kilka porzuconych chust i czarny, szeroki pas. Szybko i sprawnie przewiązałaś chusty tak, aby zasłaniały to co powinny, i spięłaś je w pasie. Byłaś z siebie bardzo dumna, ale jeszcze 'mała pomoc' czyli busola...

Ciszej niż mysz otworzyłaś drzwi i weszłaś do kajuty. Jack leżał na łóżku i spał jak suseł. Zobaczyłaś, że kompas ma przypięty do prawego boku, tuż przy pasie. Już po niego sięgałaś, ale natychmiast cofnęłaś rękę. Pirat przewrócił się na brzuch, przez co utrudnił Ci zadanie. Teraz przedmiot, który chciałaś zabrać znalazł się pomiędzy prawym biodrem Jack'a, a ścianą. Wychyliłaś się tyle ile mogłaś i złapałaś kompas. Był zaczepiony na żyłce. Musiałaś się bardzo postarać, żeby ją zerwać i przy okazji nie pociąć sobie palców. Wreszcie zdjęłaś busolę i schowałaś ją w garści. Lecz zanim wyszłaś obejrzałaś się raz jeszcze. Okropnie korciło Cię, żeby wziąć kapelusz, który Jack wciąż miał na głowie. Delikatnie złapałaś za oba krańce i podniosłaś do góry. Pirat nawet się nie poruszył. Widać alkohol zmorzył go tak bardzo, że choćby przebiegło tu stado słoni, Jack jedynie obróciłby się na drugi bok. "Lepiej nie ryzykować" wymamrotałaś i wycofałaś się zamykając za sobą drzwi. Gdy znów wyszłaś na zewnątrz, poczułaś się jak prawdziwy kapitan.

Twoje rozpuszczone [kolor] włosy tańczyły na wietrze. Podniosłaś z ziemi kordelas Jack'a i zaczepiłaś sobie o pas. Zawołałaś Jeny, a ona przydreptała do Ciebie. Nawet ona szerzej otworzyła oczy i powiedziała coś w "małpim języku" jakby wyrażała swój podziw.

- Dziękuję - uśmiechnęłaś się - Też się sobie podobam.

Podeszłaś do steru i chciałaś go lewą ręką. W prawej zaciskałaś busolę, którą teraz podniosłaś na wysokość oczu, aby móc się jej przyjrzeć. Kiedy upewniłaś się, że działa, oparłaś rękę na sterze i głośno powiedziałaś "Port Thomas". Igła niezmiennie wskazywała kierunek na prawo od Ciebie. Potrząsnęłaś busolą, ale kiedy igła się uspokoiła znów wskazała ten sam kierunek. "No dobrze, skoro tak..." wcisnęłaś kapelusz na głowę "Wszystko co dobre kiedyś się kończy."

Odrzuciłaś kilka kosmyków z twarzy i zakręciłaś kołem. Okręt zmienił kierunek i teraz płynął tak jak mu kazałaś. Wpadłaś w niemal wesoły nastrój. Jeny przysiadła na Twoim ramieniu i wtuliła się w Twoje [jasne/ciemne] włosy.

Zanuciłaś swoją ulubioną przyśpiewkę (jedyną jaką znałaś) i próbowałeś przypomnieć sobie do niej słowa. W końcu dałaś sobie z tym spokój i sama zaczęłaś układać tekst.

Jedną nogą gdzieś na lądzie, drugą gdzieś nad wodą. Czekam, aż znajdzie się ktoś, kto mnie zabierze na dno. By płynąć przez głębiny, obok syren i wypić ich zdrowie. Do dna!

Ostatni raz widziałam, jak stary, mądry pirat powiedział, że gdzieś w głębinach skrzynia rumu się chłodzi. I wtem zawołałam 'Znam kogoś kog ten fakt ugodzi, b ktoś skrzynię rumu Sam chłodzi.

Był jeden taki groźny pirat, co zawsze chodził pijany. Miał kobiet w bród i złota cud, a jak śpi to od ściany. I wiem też, że uwielbiał miód, który pszczoły dawały, lecz jednak nie powiedział mi kiedy o niego zagramy...

Roześmiałaś się głośno słysząc o czym śpiewasz. 

- Gdyby ktoś mnie teraz usłyszał, pomyślałby, że to ja się upiłam. - powiedziałaś do Jeny, która zaskakująco uważnie słuchała Twoich zwrotek.

 Zaśpiewałaś ją jeszcze kilkanaście razy, i za każdym razem głośno się śmiałaś.

W tak pogodnym nastroju zastał Cię Jack. W końcu wstał z łóżka i poczłapał na górę. Gdy zobaczył Cię przy sterze chciał natychmiast Cię odgonić, ale stwierdził, że całkiem nieźle sobie radzisz. W dodatku zaczęłaś śpiewać swoją piosenkę od początku, więc usiadł i słuchał, bo melodia wydała mu się znajoma. 

Lecz gdy usłyszał "Kobiet w bród, i złota cud" zerwał się z miejsca.

- Skąd znasz tą piosenkę? - usłyszałaś tuż za plecami.

Podskoczyłaś jak oparzona i już sięgałaś do broni. Byłaś pewna, że Jack będzie spał, aż do rana, a tu proszę... Kilka godzin, a on już na nogach.

- Już nie śpisz? - wykrztusiłaś 

- Nie jestem pewien. Miałem koszmar, w którym jakaś obca kobieta prowadzi mój okręt. Musiałem wstać i się upewnić... - Jack delikatnie ściągnął Ci z głowy swój kapelusz - Widzę, że zmieniłaś garderobę.

- Nie miałam wyjścia.

- Znam co najmniej dwa.

- Zachowaj je dla siebie. Teraz ja prowadzę.

Jack widząc, że masz jego busolę skrzywił się.

- A dokąd nas poprowadzisz. 

- Do Port Thomas...

Jack uśmiechnął się.

- No co?

- Widzę, że dajesz sobie radę.

- A i owszem - zrobiłaś dumną minę.

- Ale czy jesteś pewna, że płyniemy w dobrym kierunku?

- Tak, no chyba, że twoja busola się myli.

- Ona nigdy się nie myli...

Piraci z Karaibów| Jack Sparrow Preferencje(poprawianie błędów)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz