3. Tortuga

638 48 10
                                    

Już z daleka dostrzegłaś wyspę, na której jarzyły się jasne światła. Byłaś niesamowicie ciekawa jak wygląda "ich" świat. Świat morskich bandytów, łamiących prawo, i nie przejmujących się konsekwencjami swoich czynów.

Gdy dobiliście do brzegu widok zaparł ci dech w piersiach. Jedno słowo by opisać co tu się działo to chaos! Mnóstwo ludzi kręciło się po brzegu, jedni śpiewali, drudzy krzyczeli, a inni pili. Alkohol lał się wręcz strumieniami. Zeszłaś z pokładu nawet nie czekając na Jack'a. Wmieszałaś się w tłum. Kręcił Cię głośny zgiełk, bo czułaś, że jest naturalny, a nie sztywny i poważny jak w "Twoim" świecie. Wtem ktoś pociągnął cię za rękę.

- Nie możesz sobie tutaj tak po prostu chodzić. - zawołał Sparrow.

- A będziesz mnie oprowadzał? - uśmiechnęłaś się

- Oczywiście, że nie, nie jestem niańką - oburzył się - to Ty będziesz chodzić za mną, a nie na odwrót. - i pociągnął Cię w głąb wyspy.

Weszliście do małej knajpki, gdzie w progu powitał was starszy człowiek.

- Gibbs! - przywitał go Jack.

- Jack, długo Cię tu nie było. Wszyscy... - urwał. - witam panią.

- Witam - skinęłaś głową

Gibbs spojrzał pytająco na Sparrow'a

- Wszystko Ci wytłumaczę, o tuż...

Obaj odeszli zostawiając Cię samą. "Będę musiała sama o siebie zadbać" pomyślałaś. Ruszyłaś w stronę baru, przy którym siedziało kilku tęgich facetów.

- Wodę poproszę. - zawołałaś do barmana

- To jest lepsze niż woda, panienko. - usłyszałaś tuż obok siebie.

Wysoki wąsacz podsunął Ci kubeł pełen piwa. "No cóż raz kozia śmierć" szepnęłaś i wzięłaś pierwszy łyk.

***

Po trzech kuflach byłaś główną atrakcją knajpy. Kazałaś grajkom zagrać "Pijawkę" a z racji, że znałaś melodię, podskakiwałaś tanecznym krokiem dookoła stołów. Dołączyło się do Ciebie kilka "wstawionych" par które śpiewały głośno, lecz nie wyraźnie.

Przy ostatnich słowach drugiej zwrotki wskoczyłaś na stół i zaczęłaś się kręcić wokół własnej osi, przez co sukienka zaczęła podwiewać. Wtem usłyszałaś krzyk wzbijający się ponad tłum. [T.I]! krzyczał, ale wcale nie zwracałaś na to uwagi. W końcu usłyszałaś swoje imię tuż pod Twoimi stopami. To Jack Sparrow wołał cię, żebyś zeszła. Nie wiele (kompletnie) myśląc skoczyłaś mu prosto w ramiona. Rozbawieni ludzie zaklaskali, a muzycy zaczęli grać kolejną wesołą piosenkę.

- Jack, kocham cię - wybełkotałaś.

- Nie pij tyle następnym razem, alkohol źle Ci na rozum działa - uśmiechnął się.

Piraci z Karaibów| Jack Sparrow Preferencje(poprawianie błędów)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz