Dzień jak co dzień w pracy, a dokładnie w Starbucks'ie...
Właśnie podawałaś kolejne zamówienie, gdy twój wzrok przykuł mężczyzna wchodzący do budynku. Miał krótkie brązowe włosy zaczesane do góry, czarną, skórzaną kurtkę oraz rękawiczkę na lewej ręce.
- No tak. Pisało Starbucks. No, okej, no. - rozmawiał z kimś przez telefon. - Caramel Frappuccino? Okej. Dobra, dzięki. Pa. - rozłączył się i schował telefon do kieszeni. Podszedł do lady i usiadł na krzesełku.
- Co podać? - zapytałaś wpatrując się w jego jasne patrzałki.
- Narmel Cappucino.
- Czy aby na pewno? - zapytałaś unosząc brwi. Pierwszy raz słyszałaś taką nazwę. - A nie chodziło Panu o Caramel Frappuccino?
- Ach tak, przepraszam. Mam bardzo krótką pamięć. - powiedział zakłopotany.
- Nic się nie stało. - odpowiedziałaś z uśmiechem i zaczęłaś robić kawę. Po chwili już była gotowa.
- Proszę. - powiedziałaś podając mężczyźnie zamówienie.
- Bardzo Pani dziękuję. - odpowiedział i posłał ci piękny uśmiech. Odwzajemniłaś go. Akurat nie było kolejki, więc usiadłaś sobie na krześle i myślałaś o tym, że kiedy skończysz pracę, wrócisz do swojego mieszkanka, to w końcu obejrzysz sobie swój ulubiony serial, czyli "T/U/S". Twoje przemyślenia przerwał jednak męski głos.
- A może wypije sobie Pani ze mną kawę? - zapytał mężczyzna siedzący przy ladzie. - Potowarzyszy mi Pani?
- Z chęcią. - odpowiedziałaś i usiadłaś obok mężczyzny.
- James. Dla przyjaciół Bucky. - przedstawił się.
- T/I. - uśmiechnęłaś się.
- Jesteś stąd? - zapytał wpatrując się w twoje oczy.
- Nie, jestem z Polski.
- Słyszałem trochę o tym kraju. Podobno najpiękniejsze kobiety są właśnie z Polski, a przed sobą mam na to dowód. - zarumieniłaś się na jego słowa.
Wiedziałaś, że to nie będzie taka zwykła przyjaźń...