To, że rodzice wysyłali go do ciotki na całe wakacje było jakimś nieśmiesznym żartem. W dodatku do ciotki mieszkającej na jednej z tych małych wiosek zabitych dechami z daleka od jakiejkolwiek cywilizacji.
Zupełnie nie wiedział co ludzie widzą w takich miejscach. Jasne, był w stanie zrozumieć ludzi starszych, którzy faktycznie potrzebowali ciszy i spokoju, ale jego ciotka była zaledwie dwa lata starsza od jego mamy! Tego już nie był w stanie pojąć.
W dodatku nawet nie miał pojęcia czego się spodziewać. Ledwo znał swoją ciotkę, rzadko się widywali, ostatni raz było to dobre kilka lat temu. Rodzice powiedzieli mu, że kiedyś u niej był, ale on nawet tego nie pamiętał.
Naprawdę nie był w stanie zrozumieć co jego rodzice mieli w głowie, by go tu wysłać.
Stojąc teraz na podjeździe przed niewielkim, ale całkiem ładnym domkiem, był przerażony. W okolicy, którą szybko ogarnął wzrokiem nie było nic oprócz kilku ładniejszych i zupełnie rozpadających się domów, drzew i.. jeszcze więcej drzew. To zdecydowanie nie było miejsce dla siedemnastolatka którym był Harry. On potrzebował się wyszaleć, potrzebował wielkiego miasta, swojego najlepszego przyjaciela i znajomych. Powinien chodzić na imprezy, do centrum handlowych i najdroższych restauracji w Londynie. To tam było jego życie. Nie tutaj.
Zerknął na posesję obok po której biegały głośno ujadając dwa spore psy, jakieś kaczki i.. kury? Kto w tych czasach hoduje jeszcze te zwierzęta?!
Jęknął bezsilnie łapiąc za rączkę swojej ogromnych rozmiarów walizki i ruszył przez podjazd prosto do drzwi wejściowych pod nosem wyklinając swoich rodziców.
Według nich nie zasłużył na żadne wakacje w luksusowym hotelu na Malediwach albo przynajmniej w Grecji. A wszystko przez kiepskie oceny, które uzyskał na zakończenie roku. Przecież wszyscy doskonale wiedzieli, że nienawidzi się uczyć i wcale nie uważał, że miał aż tak złe wyniki. Oceny mało go obchodziły, przecież nie to było najważniejsze.
Mogło jeszcze chodzić o zachowanie, które według jego rodziców było bardzo nieodpowiednie. Pewnie, może nie był idealny, chociaż właściwie..
Cóż, był przystojny, miał dobry głos i potrafił grać na kilku instrumentach. Ale najwyraźniej to wcale nie wystarczało jego rodzicom, którzy uważali, że jest rozpieszczony do granic możliwości. Ale przecież to oni go rozpieszczali, prawda?
Od kiedy pamiętał miał wszystko to, co chciał. Najdroższe ubrania, najnowszy model telefonu, wakacje gdzie tylko sobie zażyczył no i świetny samochód. I jakoś nie zauważył, żeby we wcześniejszych latach to im przeszkadzało. Okej, może od jakiegoś czasu był trochę bardziej nieznośny niż zwykle, na każdym kroku kłócił się i podważał ich zdanie, ale czy od razu musieli robić z jego życia piekło wysyłając go na pieprzony koniec świata?
Sfrustrowany zapukał do drzwi, które już po chwili szeroko się otworzyły, a w nich zobaczył uśmiechniętą od ucha do ucha ciotkę.
- Harry! - zawołała - Jak dobrze Cię widzieć!
- Taa. - mruknął, kiedy kobieta zaczęła go ściskać i całować policzki.
Skrzywił się. Był pewny, że pozostawiła na nim ślady krwisto czerwonej szminki, którą miała na ustach.
- Strasznie wyrosłeś. - pokręciła głową zdumiona. - Wejdź kochanie, pewnie jesteś głodny? Już Ci odgrzewam obiad! Rozgość się. - oznajmiła za nim zniknęła w kuchni.
Boże. To będą ciężkie wakacje.
Wszedł do środka zostawiając swoją walizkę przy wejściu.
CZYTASZ
What a Feeling.. | Larry
FanfictionHarry to rozpieszczony dzieciak, który ma wszystko to, co najlepsze. Louis to skromny i trochę naiwny chłopak z początku nie przepadający za nowo poznanym kolegą. Tak, będą tu występować sceny +18. Wchodzisz na własną odpowiedzialność. !ZAKOŃCZONE!