Rozdział 9

5K 256 38
                                    

-Ten twój Jason jest mega uroczy-powiedziała Sky gdy spacerowałyśmy po naszym ulubionym parku.Nie było za dużo ludzi,co było dla nas plusem,bo mogłyśmy zachocywać się głośniej niż zazwyczaj.
-Jaki mój?-prychnęłam.
-No nazywa cie kotem,wysyła buźki.Ty mu też.To miłość-marzyła dziewczyna.
-Przez internet-dokończyłam,a Sky zarzuciła ręke na moje ramie.
-Ale musisz stwierdzić,że chciałabyś mieć takiego chłopaka.
-No...ja-jąkałam się.-chciałabym.Ale boje się z nim spotkać.Jest uroczy i kochany.Znam go już miesiąc.Wysyłamy sobie zdjęcia,piszemy codziennie.Ale skąd mam wiedzieć,że mu się spodobam.
-Spodobałabyś się nawet niewidomemu-zachichotała,a ja jej zawtórowałam.-jak chcesz mogę z tobą pójśc na to spotkania.
-Byłoby świetnie-teraz to ja ją objęłam.-stwierdziłam,że chce się z nim spotkać.Jeszcze nie wiem kiedy.Boje się-mówiłam widząc jak Sky dziwnie się zachowuje.Patrzy w jedno miejsce posyłając mi lekki uśmiech.-ale stwierdziłam,że raz się żyje.Spotkam się z nim.Nie wiem kiedy,ale to zrobie.
-To czemu mu tego nie powiesz?
-Niby jak?-zaśmiałam się,a ona wskazała palcem gdzieś przed siebie,więc spojrzałam tam gdzie ona.Zamarłam.Serce mi stanęło,żołądek wywijał fikołki,nogi odmawiały posłuszeństwa.Myślałam,że uciekne,zapadne się pod ziemie.Że to tylko sen.On tam stał.STAŁ TAM.Oparty o drzewo i obserwował mnie z uśmiechem i załorzonymi rękami na piersi.Miał czarną skórzaną kurtke,białą koszulke,jeansy i adidasy.Wyglądał jeszcze lepiej niż na zdjęciach.O boże.

Zakryłam usta ręką,aby nie krzyknąć.Nie wiem co w tedy czułam:strach,ekscytacje,przerażenie?Ale mnie poznał.Jest za późno na odwrót.Boże,ja go spotkałam.Nie wiedziałam czy mam się cieszyć czy płakać.

Nie wiem ile tak stałam obserwując go uśmiechniętego od ucha do ucha.Czułam jak Sky lekko mnie popycha.Wreszcie zrobiłam pierwszy krok i drugi.Cały czas zasłaniałam usta ręką.Boże,nie przygotowałam się.Byłąm coraz bliżej niego.A Sky gdzieś została w tyle.O Boże.
Jason obserwował mnie z uśmiechem.Byłam coraz bliżej niego.

Pierwszy krok

Drugi

Czwarty

Siódmy

Boże,co ja robie?Byłam już na tyle blisko,żeby zobaczyć jego twarz.Wyglądał jak z okładki magazynu.Włosy ułorzone w artstycznym nieładzie,duże oczy i powalający uśmiech.
Pieprzyć to.
Pokonałam ostatnie kroki dużo szybciej.Biegłam.Ja pobiegłam.Czułam adrenaline.Gdy byłam wystarczająco blisko Jason rozłorzył ramiona,a ja w nie wpadłam.Wtuliłam się  niego.Wreszcie mogłam go poczuć i dotknąć.Nie wierze,że to się dzieje.Cały czas byłam zszokowana.Czułam jak Jason również mnie obejmuje i podnosi do góry,a ja oplatam go nogami w pasie mocniej się w niego wtulając.On również mocniej przyciska mnie do siebie,a na mojej twarzy od dłuższej chwili pojawia się uśmiech.Po woli się relaksuje.Nie wiem ile tak staliśmy przytuleni do siebie na środku parku,ale ludzie zapewnie patrzyli na nas jak na kosmitów.

Po chwili czuje jak opuszcza mnie na ziemie.Wyprostowuje nogi stawiając mnie na niej,a po chwili odrywamy się od siebie.
-Cześć-oddzywa się po długiej chwili.Ja mogę się tylko uśmiechnąć.-jesteś jeszcze ładniejsza na żywo,wiesz?
-T...ty też-udało mi się wykrztusić.Jason uśmiechnął się tylko i chwila na siebie patrzyliśmy.-po co tu przyszedłeś?-zapytałam.
-Mówiłem,że cie odwiedze.
-Ale nie wiedziałam,że mnie znajdziesz-uśmiechnęłam się.
-No to widzisz,jestem tutaj-rozłorzył szeroko ramiona i zaśmiał się.Był wyluzowany,nie to co ja.Oglądnęłam się chcąc zawołać Sky,ale jej już nie ma.Hm...dziwne.Wzruszyłam tylko ramionami i spojrzałam na Jasona.Nadal w to nie wierze,że tu jest.Że tu stoi.Pisnęłam i znowu rzuciłam mu się na szyje.Nie wiem co mną w tedy kierowało.
-Aż tak się cieszysz?-spytał obejmując mnie mocno.
-Bardzo-zaśmiałam się,co on odwzajemnił.
-O,Marry!-usłyszałam znajomy głos.Od razu odsunęłam się od Jasona i odwróciłam.O boże.Czemu on?Lubie go,ale...musiał tu być akurat teraz?
-Hej Carlos-przywitałam się chłodno.
-Hej,kto to?-wskazał na Jasona.
-Jason.Mój przyjaciel-powiedziałam.Widziałam,że obaj chłopcy mordują siebie wzrokiem,ale Jason mimo,że był troszeczke niższy to był bardziej umięśniony.To było widać.
-Yhym-mruknął tylko Carlos.
-A ty tu czego?-burknął szatyn.
-Przechodziłem i spotkałem Marry.Chcesz gdzieś dzisiaj ze mną iść?-zapytał mnie blondyn.Poczułam jak Jason zbliża się do mnie jakby chciał powiedzieć,żebym powiedziała mu NIE.
-Wybacz,ale Jasona bardzo długo nie widziałam-skłamałam,bo w ogóle go nie widziałam.-chciałabym z nim spędzić czas.Rozumiesz?
-Tsa.Do to zobaczenia Marry-warknął chłodno i odszedł.Jason chwile obserwował jego oddalającą się sylwetke.
-No to moja kochana przyjaciółko-zaczął z uśmiechem,co odwzajemniłam.-kawiarnia?Kino?
-Um...może kawiarnia-zaproponowałam z szerokim uśmiechem.



No i się spotkali :D Kto się cieszy?Tak długo czekałam,żeby to napisać.I wreszcie mi się udało!Kto się tego doczekał-gratki XD ;)

Przez internetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz