Rozdział 35

4.1K 200 13
                                    

Siedziałam sobie w pokoju.Wczoraj cały dzień spędziłam z rodzicami,bo byli w domu.Dzisiaj musieli gdzieś wyjść,Stella jak zawsze ze swoim chłopakiem,a Lena u koleżanek.Tak więc spędzam popołudnie samotnie.Zawsze mogłabym zadzwonić do Sky,ale ona dzisiaj ma starszą kuzynke z którą chce spędzić czas.

Niespodziewanie usłyszałam dzwonek do drzwi.Odłorzyłam książke którą aktualnie czytałam i zbiegłam na dół.Otworzyłam je i zobaczyłam Jasona.Byłam przerażona.Czemu?Bo chłopak miał rozciętą warge,łuk brwiowy,zaschniętą krew koło nosa i opuchnięte oko.
-Boże-pisnęłam i wciągnęłam go do środka.-Jason,co ci się stało?
-Mała sprzeczka-odparł posyłając mi wymuszony uśmiech,ale ja wiedziałam,że go bolało.Bez słowa pociągnęłam go do łazienki i kazałam usiąśc na brzegu wanny,a sama zaczęłam szukać apteczki.

-To nie jest konieczne-powiedział gdy wyciągałam wacik i wode utlenioną.
-Jest-gdy przyłorzyłam do ust chłopaka ten cicho syknął.-kto ci to zrobił?
-Nikt.
-Jason-posłałam mu ostrzegawcze spojrzenie zajmując się wycieraniem krwi.Chłopak westchnął cicho i po chwili powiedział:

-Kumpel mnie wkurzył.
-Kumpel?
-Oj no dobra.Taki chłopak.
-Jason,powiedz mi o co chodzi-wyrzuciłam wacik do kosza i wzięłam kolejny.
-Spotkałem mojego byłego kumpla który kiedyś nas widział razem.Zaczął cie obrażać,powiedział rzeczy...które doprowadziły mnie do złości.Przywaliłem mu raz i drugi...sam też pare razy oberwałem.
-Jason...przemoc to nie rozwiązanie.
-Ale w tym przypadku była konieczne.
Westchnęłam tylko i zamknęłam apteczke.Wyglądał lepiej,ale nagle widziałam śliwe pod okiem i rozciętą warge.Chłopak chwycił mnie za ręke i przyciągnął do siebie przez co usiadłam mu na kolanach.
-Jason,puść-powiedziałam szarpiąc się.Ten uciszył mnie krótkim pocałunkiem.Oczywiście od razu go oddałam siadając na nim okrakiem.Połorzyłam ręce na jego klatce piersiowej,a on swoje na moim tyłku.
-Marry jest...-w drzwiach stanęła moja młodsza siostra,a obok niej dwie dziewczynki.Jedna była ciemnoskóra z burzą,czarnych kręconych włosów na głowie,a druga miała rude włosy związane w kucyka.Odskoczyłam od niego jak oparzona.Boże,widziały to dzieci.
-Co one robią?-zapytała jedna dziewczynka.
-Całują się.Ochyda-Lena się skrzywiła.
-Um...kto was przyprowadził?-starałam się brzmieć naturalnie.Jason tylko obserwował dzieci z uśmiechem.
-Mama Blanci-wskazała na czarnoskórą dziewczynke.-idziemy się pobawić.
Dziewczynki wybiegły z łazienki,a ja uderzyłam w ściane głową.
-Też kiedyś się będą całować-powiedział i objął mnie w talii.
-Tak,ale małe dzieci nie powinny tego widzieć.
-Dobrze,że się tu nie rozebraliśmy.Chociaż niewiele brakowało.
-Ugh!-uderzyłam go w ramie.-chodź już.
Gdy zeszliśmy na dół zobaczyliśmy starszą kobiete w wieku mojej mamy.Była śliczna,szczupła i miała ciemniejszą karnacje.Włosy i wielkie zielone oczy odziedziczyła po córce.
-Dzień dobry-przywitałam się.
-Oh,Marry.Witaj.Przyprowadziłam dziewczynki,bo chciały pobawić się u Leny,a że drzwi były otwarte...
-Dobrze,dobrze-przerwałam jej.-rozumiem.
-To twój chłopak?-wskazała głową na Jasona.
-Tak-powiedział za mnie i objął w talii,a ja uśmiechnęłam się.
-Urocza z was para.Renni też niedawno znalazł dziewczyne.
-Na prawde?
-Tak.Troche sztuczna,ale...skoro ją kocha...to czemu nie?

Renni ma dwadzieścia lat i ma karnacje taką jak matka i siostra.Kiedyś mnie podrywał,ale niestety ja traktowałam go tylko jako...takiego kolege.Nikt więcej.Nie mój typ.Więc dobrze,że sobie mnie odpuścił.
-Kawy?Herbaty?-spytałam.
-Ja już się będe tak na prawdę zbierać.Twoja mama potem je odprowadzi,dobrze?Ona o wszystkim wie.
-Jasne.Nie ma problemu.Do widzenia-odprowadziłam ją do drzwi,ale nie zdążyłam cofnąć się,bo natrafiłam na klatke piersiową Jasona.Uśmiechnął się i połorzył dłonie po bokach mojej głowy.
-Jason,dzieci są na górze.Trzeba je pilnować.
-Duże są.Po drugie w pokoju nic im się nie stanie-wzruszył ramionami i wpił się w moje usta.Po chwili jednak złapał za uda i podniósł przez co pisnęłam oplatając go nogami w pasie.
-Widzicie?Mówiłam,ze są obrzydliwi-usłyszałam głos Leny.Zeskoczyłam z chłopaka który nie był tym faktem zadowolony.
-Przysięgam,że zamkne tą trójke w pokoju-warknął w moją strone,a ja się zaśmiałam i spojrzałam na dziewczynki.
-Co chcecie?

-Oglądnąć tylko telewizje.
-Dobra,ale nie wchodźcie do pokoju Marry-Jason chwycił mnie za reke i zaprowadził na górę.
-Okeyy!-krzyknęła Lena włączając telewizor.

Przez internetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz