#3

9 2 0
                                    

Nosz kuwa! Głupi budzik! Super! Po prostu super! Śniłam sobie o pięknym chłopaku... ee znaczy... o jednorożcach i świstakach i kiedy miał już mnie poca... zawieść na tęcze do krainy świstaków zadzwonił budzik. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Ubrałam się i zrobiłam poranną toaletę.

 Ubrałam się i zrobiłam poranną toaletę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Zbiegłam po schodach na dół. Na stole były naleśniki z nutellą. Mniam. Zjadłam je szybko. Wtedy właśnie zobaczyłam że jest siódma. Nie lubię spać do takiej późnej godziny (o szóstej wstała ale lubi wstawać o trzeciej albo drugiej) ale oczywiście mama o tym wie i każe mi spać dopiero o pierwszej rano żebym spała. Nie no niezła metoda(wyczuj ten sarkazm). Wzięłam swój plecak i powoli szłam do szkoły. Kiedy byłam na miejscu okazało się że to nawet duża szkoła złożona z dwóch części tak zwanej starej i nowej. Ja jestem w siódmej klasie wiec mam wszystkie zajęcia na górze. Weszłam po schodach na górę kiedy nagle ktoś na mnie wpadł. Uf... na szczęście się nie przewróciłam. Był to wysoki blondyn ubrany w białą koszulkę i szarą bluzę oraz zwykłe dżinsy.
-Sory. Diego jestem.
Powiedział po czym się uśmiechnął i podał mi rękę.
-Nic się nie stało. Jestem Hope.
Uścisnęłam jego dłoń i odwzajemniłam uśmiech.
-W której jesteś klasie?
Zapytał.
-W 7c a ty?
Na jego twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech.
-Ja też! Zaprowadzę cię pod klasę!
Powiedział energicznie po czym razem poszliśmy pod klasę numer 19. Stało tam już pełno ludzi. Z tłumu wyłonił się jakiś bardzo ładny brunet. Podbiegł do mnie i zawiesił rękę na moim karku.
-Siema co tam moja żono?
O nie tak się bawić nie będziemy. Zepchnęłam jego rękę i powiedziałam.
-Nie jestem twoją żoną. To po pierwsze a po drugie cześć.
Uśmiechnęłam się niewinnie.
-Jestem Alphard. Mów mi po prostu Al.
Na jego twarzy widniał wielki banan.
-Jestem Hope.
Przymknął oczy a potem odparł.
-Ech... kiepsko z tym twoim imieniem. Nie ma zdrobnienia. Za krótkie.
Patrzył na mnie ostmkarzycielskim tonem.
-Sory nie ja wybierałam sobie imię.
Alphard uśmiechnął się.
-Ale wybierałaś sobie klasę. Jaką wybrałaś?
-7c.
Odpowiedziałam krótko a jak Al nie przestanie się zaraz tak uśmiechać to chyba poliki mu pęknom (?).
-To super bo ja jestem w tej samej-teraz zauważył wkurzonego Diega- A ty Diego idź do swojej dziewczyny bo kipi z zazdrości.
Diego jeszcze bardziej się zirytował.
-Ona nie jest moją dziewczyną.
I poszedł. Zbieg okoliczności chyba bo poszedł prosto do jakiejś wkurzonej dziewczyny. Ona od razu się uspokoiła i zrobiła maślane oczka. Nagle poczułam na swoim karku rękę Alpharda. Już miałam znowu ją zdjąć ale Al mnie wyprzedził.
-Nic ci to nie da, nie przestanę.
Szepnął z uśmiechem. Westchnęłam i poszliśmy pod tą nieszczęsną dziewiętnastkę. Zostawiłam plecak pod klasą. Wyszłam z tłumu i z brzegu zobaczyłam jakaś wystającą z grupy dziewczynę. Była ubrana na czarno i miała brązowe falowane włosy. Miała smutny wyraz twarzy. Nie lubiłam patrzeć jak ktoś jest smutny i samotny. Sama tak miałam przez ponad cztery lata. Podeszłam do niej i usiadłam obok.
-Cześć. Jak masz na imię?
Odwróciła się do mnie.
-Kelia.
Gadałyśmy do dzwonka. Na lekcjach siedziałyśmy razem. Dowiedziałam się że Kelia przyjaźni się z taką Emmą ale jej dzisiaj nie ma bo jest chora. Po lekcjach pożegnałam się z Kelią i poszłam do domu. Zapomniałabym powiedzieć o tym że Alphard ciągle się na mnie gapił a kiedy się odwracałam w jego stronę uśmiechał się wesoło. Diego też patrzył na mnie wted kiedy akurat nie karcił wzrokiem Alpharda który nic sobie z tego nie robił.

Mieć świadomy sen...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz