Nosz kuwa! Głupi budzik! Super! Po prostu super! Śniłam sobie o pięknym chłopaku... ee znaczy... o jednorożcach i świstakach i kiedy miał już mnie poca... zawieść na tęcze do krainy świstaków zadzwonił budzik. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Ubrałam się i zrobiłam poranną toaletę.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Zbiegłam po schodach na dół. Na stole były naleśniki z nutellą. Mniam. Zjadłam je szybko. Wtedy właśnie zobaczyłam że jest siódma. Nie lubię spać do takiej późnej godziny (o szóstej wstała ale lubi wstawać o trzeciej albo drugiej) ale oczywiście mama o tym wie i każe mi spać dopiero o pierwszej rano żebym spała. Nie no niezła metoda(wyczuj ten sarkazm). Wzięłam swój plecak i powoli szłam do szkoły. Kiedy byłam na miejscu okazało się że to nawet duża szkoła złożona z dwóch części tak zwanej starej i nowej. Ja jestem w siódmej klasie wiec mam wszystkie zajęcia na górze. Weszłam po schodach na górę kiedy nagle ktoś na mnie wpadł. Uf... na szczęście się nie przewróciłam. Był to wysoki blondyn ubrany w białą koszulkę i szarą bluzę oraz zwykłe dżinsy. -Sory. Diego jestem. Powiedział po czym się uśmiechnął i podał mi rękę. -Nic się nie stało. Jestem Hope. Uścisnęłam jego dłoń i odwzajemniłam uśmiech. -W której jesteś klasie? Zapytał. -W 7c a ty? Na jego twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech. -Ja też! Zaprowadzę cię pod klasę! Powiedział energicznie po czym razem poszliśmy pod klasę numer 19. Stało tam już pełno ludzi. Z tłumu wyłonił się jakiś bardzo ładny brunet. Podbiegł do mnie i zawiesił rękę na moim karku. -Siema co tam moja żono? O nie tak się bawić nie będziemy. Zepchnęłam jego rękę i powiedziałam. -Nie jestem twoją żoną. To po pierwsze a po drugie cześć. Uśmiechnęłam się niewinnie. -Jestem Alphard. Mów mi po prostu Al. Na jego twarzy widniał wielki banan. -Jestem Hope. Przymknął oczy a potem odparł. -Ech... kiepsko z tym twoim imieniem. Nie ma zdrobnienia. Za krótkie. Patrzył na mnie ostmkarzycielskim tonem. -Sory nie ja wybierałam sobie imię. Alphard uśmiechnął się. -Ale wybierałaś sobie klasę. Jaką wybrałaś? -7c. Odpowiedziałam krótko a jak Al nie przestanie się zaraz tak uśmiechać to chyba poliki mu pęknom (?). -To super bo ja jestem w tej samej-teraz zauważył wkurzonego Diega- A ty Diego idź do swojej dziewczyny bo kipi z zazdrości. Diego jeszcze bardziej się zirytował. -Ona nie jest moją dziewczyną. I poszedł. Zbieg okoliczności chyba bo poszedł prosto do jakiejś wkurzonej dziewczyny. Ona od razu się uspokoiła i zrobiła maślane oczka. Nagle poczułam na swoim karku rękę Alpharda. Już miałam znowu ją zdjąć ale Al mnie wyprzedził. -Nic ci to nie da, nie przestanę. Szepnął z uśmiechem. Westchnęłam i poszliśmy pod tą nieszczęsną dziewiętnastkę. Zostawiłam plecak pod klasą. Wyszłam z tłumu i z brzegu zobaczyłam jakaś wystającą z grupy dziewczynę. Była ubrana na czarno i miała brązowe falowane włosy. Miała smutny wyraz twarzy. Nie lubiłam patrzeć jak ktoś jest smutny i samotny. Sama tak miałam przez ponad cztery lata. Podeszłam do niej i usiadłam obok. -Cześć. Jak masz na imię? Odwróciła się do mnie. -Kelia. Gadałyśmy do dzwonka. Na lekcjach siedziałyśmy razem. Dowiedziałam się że Kelia przyjaźni się z taką Emmą ale jej dzisiaj nie ma bo jest chora. Po lekcjach pożegnałam się z Kelią i poszłam do domu. Zapomniałabym powiedzieć o tym że Alphard ciągle się na mnie gapił a kiedy się odwracałam w jego stronę uśmiechał się wesoło. Diego też patrzył na mnie wted kiedy akurat nie karcił wzrokiem Alpharda który nic sobie z tego nie robił.