Wstep

44 3 1
                                    

Stajesz przed wielkim budynkiem zadzierajac glowe.

Cholera, czy to na pewno dobry pomysl?, myslisz.

Na drzwiach wisi informacja:

PANSTWOWA REKRUTACJA ARMII

No coz, raz kozie smierc..., myslisz.

Jestes mlodym mezczyzna, ktoremu zycie niezbyt sie udalo... W szkole nie szlo ci najlepiej. Na studia nie poszedles, i w ogole masz niewielu znajomych. Juz nie mowiac o przyjaciolach. No, przyjaciela masz jednego. Kamila. Poznales go juz na drugim roku w przedszkolu. Gosciu ma wiele cech takich jak ty. Macie te same zainteresowania i poglady. No... oczywiscie nie wszystkie. To bylo juz dawno... Ale wasza prawdziwa, meska przyjazn zaczela sie tak naprawde na czwartym roku przedszkola. Ostro sie pobiliscie o jakas pierdole. Juz nie pamietasz. Moze to byla jakas zabawka? Niewazne. Po bojce, obaj mieliscie niele siniaki. Byliscie obaj zdumieni sila tgo drugiego.

Od zawsze byles krzepkich i wysportowanych gosciem. Ale Kamil, jak sie okazalo, tez. Przez dwa dni sie do siebie nie odzywaliscie. Kamil lubial bawic sie zabawkami, jak wiekszosc dzieci. Ale on lubial dynamiczne zabawy. Innymi slowy, rozpierdziel.

Podobalo ci sie to. Jego charakter, coraz bardziej.

Po dwoch dniach od walki, wymysiles ze klockow idealna konstrukcje samolotu bojowego. W klasie, mieliscie takie klocki, ktore mozna bylo laczyc w kazdej plaszczyznie. Juz dawno zbudowales samolot, ktorym rzucalo sie w samolot kolegi, na zasadzie ktory przetrwa to starcie. Pozniej coraz bardziej udoskonalales swoj prototyp, az doszedles do stanu idealnego. Bylo to wlasie dwa dni po straciu z Kamilem. No i twoj kolega, niejaki Bartek, zbudowal tez taki samolot i... zaczeliscie sie tym napieprzac XD.

Oczywiscie przedszkolanki nie popieraly takiego zachowania, ale nie ma sily na tym swiecie, ktoraby zahamowala dzikie zabawy malych dzieci.

Tymczasem Kamil obserwowal wasza zabawe z zazdroscia. Ale po prostu ilez mozna bylo to wytrzymywac. Ostentacyjnie podszedl do was, a wy przerwaliscie "zabawe" i popatrzyliscie na niego.

Kamil podszedl do ciebie i podal ci dlon.

"Sory za to", powiedzial patrzac ci w oczy.

Ucieszyles sie w duchu, ze sie pogodziliscie.

Nie ma za co, stary, odpowiedziales. Chcesz sie bawic?

Jego oczy zablysly.

"Pewnie, tylko zbuduje samolot".

Po chwili ze smiechem na ustach i w oczach, zaczeliscie rzucac w siebie samolotami.

Jego sie rozwalil za drugim rzutem.

"Kurde", powiedzial niezadowolony.

Nie przejmuj sie, naucze cie budowac moja wlasna, niezniszczalna konstrukcje, powiedziales mu.

I tak tez zrobiles.

I zabawa zaczela sie na nowo. A byla to jedna z wielu zabaw jakie urzadzaliscie razem w przedszkolu. Juz po trzech dniach, wyrobiles sobie takie zdanie o Kamilu, ze "nie sposob nie lubiec tego goscia".

Lata pozniej, bo w szostej podstawowki, zaczales sie interesowac kolarstwem. Na powaznie. Miales fajny rower gorski. Czesto jezdziles do Lasu Wolskiego*. Zaczynalo cie kolarstwo coraz bardziej "krecic" XD.

I wciagnales tez w to Kamila.  Zdziwil sie na ten pomysl. Bardzo. Inne dzieci, w takiej sytuacji poszlyby zagrac np. w gale na boisku, ale to wy, byliscie inni. Zpoczatku Kamil mial slaby rower. Taki... rekreacyjny. Ale polubil kolarstwo rownie jak ja, i sobie kupil takie dobry rower MTB, nawet lepszy od mojego. No i jezdziliscie...

OK OK. Tak wyglodalo twoje zycie dotychczas. Poszedles do liceum.

Minelo szybko. Bardzo. Oceny przecietne... slabe.

Cholera.

A nie tak mialo by, myslisz sobie.

Rodzice wkurzyli sie. Kazali ci szukac wiec pracy. Parales sie roznymi zawodami...

Dostawca pizzy, McDonald, ulotki...

Ale to nie sa zawody etatowe. Na zycie. Tylko dorobkowe.

Zycie zaczelo ci sie pomalu walic na glowe. Z Kamilem spoykales sie coraz rzadziej, popadles w male dlugi... i postanowiles podjac decyzje.

*ta... mieszkam w Krakowie, macie mnie,

i lubie placki

Can you survive? Zdecyduj i przezyj RPGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz