Epilog

2.1K 134 17
                                    

Toby

Obudziłem się. Niby dzień jak co dzień ale coś mi nie pasowało. W rezydencji było za... spokojnie, za cicho.
Wolnym krokiem wszedłem do salonu. Na kanapie siedział tylko Ben i E.Jack.
- Hej chłopaki.
Usiadłem obok E.Jack'a i patrzyłem tępo w ekran.

Nagle do salonu wpadła Sakura, a za nią Grinny. Widać, że była niespokojna. Obwąchiwała cały salon. Od sufitu do podłogi.

Kiedy skończyła penetrować pomieszczenie wskoczyła mi na kolana.
- No hej.- chciałem podrapać kotkę za uchem ale ona pokręciła łebkiem.
W jej oczach było coś niepokojącego, a dokładniej łzy. Wyglądała jakby naprawdę się czymś przejmowała. Przednie łapki oparła na moim torsie i zaczęła rozpaczliwie miauczeć.
- Co się z nią dzieje?- zapytał Bezoki- jest głodna? Czy co?
- Nie wiem. Nigdy się tak nie zachowywała. Zawsze była blisko Rairy.- wypowiedziane przezemnie słowa zadziałały na mnie jak kubeł zimnej wody.- Czy któryś z was widział dziś Rairę?!

Czarna kotka zeskoczyła z moich kolan i wyraźnie pokazywała aby iść za nią.
- Chłopaki, chyba się coś stało- powiedział Ben wstając z przed ekranu.

Ruszyliśmy biegiem do naszego pokoju. Sakura i Grinny Cat biegli przodem. Otworzyłem z rozmachem drzwi i oniemiałem. Cały pokój wyglądał jakby rozegrała się tu walka.
- Eeeeee... Chłopaki? Musicie to zobaczyć- Ben stał przed ścianą.
Na fioletowej powierzchni były dwa ślady po zadrapaniu. Naprawdę duży ale płytki. Zaraz obok zaś mniejszy ale głębszy.
- Pójdę po Slendera- oznajmił Eyeles Jack i jak najszybciej pobiegł po Operatora.
Ben w osłupieniu patrzył na zrujnowany pokój, a ja zastanawiałem się nad jednym "Gdzie jest Raira i kto to zrobił?"

***

Chodziłem razem z Masky'm i Hoodie'm po lesie zaglądaliśmy nawet w krzaki.
- Toby jest już ciemno - Masky położył mi rękę na ramieniu- i w dodatku zaczyna padać śnieg, wracajmy już.

Popatrzyłem smutno na Masky'ego. On miał rację.
- Dobrze

Raira

Ciemność... Tylko to widziałam. Bałam się otworzyć oczu.
- Raira! Jesteś demonem! Kurwa to on ma bać się ciebie!- skarciłam się w duchu.
Powoli otworzyłam oczy. Znajdowałam się w sporym pokoju, a raczej celi. Jedynym dostępem do świata było małe, zakratowane okienko. Moje ręce i nogi były zakute w kajdany.

Nagle drzwi do celi otworzyły się z rozmachem. Do pomieszczenia wszedł mój porywacz. Skroll.
- Widzę, że już wstałaś, śpiąca królewno.- Powiedział z drwiną w głosie.
Po raz pierwszy w życiu nie wiedziałam jak mu odpyskować. Czułam się słaba i nic nie warta.
- No co? Już nie jesteś taka odważna?
Nie wiem co Toby w tobie widzi, z resztą on jest takim samym debilem jak ty.- Chłopak podszedł do mnie, chwycił mnie za szyję i dusząc przygniótł do ściany.
- Słuchaj! Maż być grzeczna! Bo inaczej cała twoja "rodzinka" będzie wąchać kwiatki z pod spodu! Rozumiesz?!
- T..tak- powiedziałam że łzami w oczach
- Dobrze- puścił moje gardło i odepchnął mnie na ścianę- nawet nie prubój uciekać, dookoła twojej celi jest rozlana woda święcona, nawet jeśli spróbujesz i tak nie skorzystasz ze swoich mocy.

Wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi z chukiem. Osunęłam się na ziemię łapczywie łapiąc powietrze.
Popatrzyłam w stronę okienka.
- Ciekawe czy wogule mnie szukają?- pomyślałam smutno, po czym skuliłam się pod ścianą.

No hej! I jak epidolog? Ale nie martwcie się! Będzie druga część, tylko mam pytanie, drugą część wolicie w tej samej książce czy nowej?

~Bayo

Witamy W Rodzinie [Porzucone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz