Urodzinowy kat

42 7 2
                                    

Obudziła mnie mama następnego poranka.
-Sara Ann... Wszystkiego najlepszego!!- zawołała wesoło. Otworzyłam oczy i usiadłam. Mama miała w ręku mała babeczkę z świeczką. Robiła to co roku bo wiedziała jak bardzo lubię słodycze.
- Eomeoni dziękuję!!- powiedziałam uśmiechając się do niej.
Mama przysiadła na skraju łóżka. Zdmuchnęłam świeczkę i zaczęłam jeść babeczkę.
-Co ty masz na twarzy? Skąd ten siniak??- zaniepokoiła się mama. Dotknęła mojej twarzy. Siniak musiał być już mocno widoczny.
- Jak wróciłam do domu to się potem wygłupiałam z Seung hyun'em. Uderzyłam się przez przypadek w ramę łóżka jak mnie łaskotał- wytłumaczyłam mamie.
- Czy wasze zabawy muszą się kończyć siniakami?- zapytała mama patrząc na mnie z czułością.
- Przepraszam mamo- uśmiechnęłam się do mamy uroczo.
Mama pogłaskała mnie po głowie i poprosiła abym się ubrała i przyszła na śniadanie. Ubrałam się i poszłam do kuchni. Wszyscy czekali już na mnie. Jak tylko weszłam do pomieszczenia wszyscy zaśpiewali mi "Sto lat!!". Zarumieniłam się i grzecznie podziękowałam. Usiadłam obok taty. Nie chciałam siadać obok Seung hyun'a.
-Młoda damo co z Twoją twarzą?- zapytał tata. Spojrzałam na tatę a potem na Seung hyun'a.
- Tato. Nie wiesz jakie Sara Ann ma łaskotki? Jak ją wczoraj łaskotałem to uderzyła się w ramę łóżka- pospieszył mi z pomocą brat.
- Powinniście bardziej uważać. A ty mój młody człowieku też powinieneś bardziej uważać na siostrę- skarcił go tata. Seung hyun przeprosił i mogliśmy zjeść śniadanie. Mama zrobiła jak co roku zupę z wodorostów. Robiła to według przepisu prababci Park. Była bardzo pyszna. Seung hyun zachowywał się jak zawsze i nie dawał po sobie poznać, że wczoraj zrobił sobie ze mnie worek treningowy. Chciałam pozbierać po śniadaniu ale mama kazała mi siedzieć.
Chciała dać mi prezent przed wyjściem do pracy. Od mamy dostałam kartę upominkową do jednego z lepszych sklepów odzieżowych a tata podarował mi srebrny łańcuszek z małym krzyżykiem. Byłam wzruszona tym gestem. Od Seung hyun'a nie dostałam nic, bo jak twierdził, jego prezent nie jest jeszcze gotowy. Po śniadaniu mama i tata wyszli do pracy a Seung hyun wrócił do pokoju. Ja mogłam w spokoju posprzątać po śniadaniu i w całym domu. Zajęło mi to dość sporo czasu. W sercu narastała ogromna tęsknota za boiskiem. Dziś było zgrupowanie a ja nie mogłam tam być. Żeby tylko zapomnieć o tym poszłam do swojego pokoju i zrobiłam porządek w swojej szafie. Chciałam zobaczyć czego mi brakuje. Chciałam z rozwagą wykorzystać prezent od mamy. Za kilkanaście miesięcy miałam kończyć szkołę więc postanowiłam kupić coś na te uroczystość i nadchodzące egzaminy. Miałam to szczęście, że nie musiałam poświęcać całego dnia na naukę. Zawsze miałam smykałkę do pochłaniania wiedzy. Co roku przynosiłam świadectwo z wyróżnieniem.
Po skończonych porządkach spojrzalam na kupon od mamy. Niestety był ważny tylko dziś. To było ogromne ryzyko. Seung hyun mógł mnie nie puścić.
Nie miałam przyjaciółek, bo Seung hyun zabraniał mi tego. Postanowiłam jednak zaryzykować...,bo jak to mówią? Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana.
Wstałam i poszłam do Seung hyun'a z kuponem. Zapukałam do pokoju.
-Wejdz!!- zawołał Seung hyun. Weszłam nieśmiało do pokoju.
-Seung hyun mogę wyjść z domu?- zapytałam go przyglądając mu się. Zesztywniał. Wiedziałam, że weszłam na bardzo kruchy lód.
-Co to za pytanie? Oczywiście, że nie- prychnął głośno. Przewidywałam, że to powie.
-Dlaczego?!- zapytałam wściekła. Seung hyun nawet na mnie nie spojrzał.
-Bo tak mówię. Nie mam dla ciebie czasu, idź do siebie.- rozkazał Seung hyun. Machnął ręką jakby odganiał od siebie natrętna muchę.
-Chcę wyjść!!- zaprotestowałam.  Znowu to robił. Zamykał mnie w klatce.
-Ale tego nie zrobisz- powiedział złowieszczym tonem.
-Zrobię!! Chce wykorzystać prezent od mamy!- krzyknęłam tupiąc nogą.
-No, spróbuj- Seung hyun wstał i zacisł pięści. Nie wystraszyłam się go.
-A właśnie, że spróbuję!- sama zacisnęłam ręce w pięści. Byłam gotowa nawet go pobić aby wyjść z domu
-No, kurwa, spróbuj!- warknął i popchnął mnie na ścianę. Uderzyłam plecami w ścianę z całej siły. Ból był silny.
-To patrz!!- wrzasnęłam i wyszłam z pokoju. Seung hyun wyszedł za mną
-Ty mała szmato...- złapał mnie za koszulkę i odwrócił. Jak tylko stanęłam przodem do niego uderzył mnie mocno.
Pociekła mi krew.
-Tak mnie będziesz szanować, tak?! Tak to ma wyglądać, gówniaro?!- wrzeszczał na mnie.
-Dlaczego mnie bijesz?!- zapytałam kiedy połknęłam krew napływającą do ust.
-Bo mogę. Pójdziesz w końcu kurwa do siebie?!- warknął Seung hyun patrząc na mnie z nienawiścią.
-Chcę wyjść- jeknęłam wypluwając krew z ust.
-Cały czas? Za lekko dostałaś? Poprawić?- zapytał Seung hyun szykując się na kolejny cios.
-Mama dała mi prezent... Chcę tylko iść do sklepu z odzieżą- spróbowałam go udobruchać.
-I tak w niczym nie będziesz dobrze wyglądać, odpuść sobie- rzekł Seung hyun lekceważąco. Zabolało.
-Dziś mam urodziny Oppa- szepnęłam cicho.
-Ekstra. A teraz idź do siebie.- Seung hyun kopnął mnie w brzuch. Skuliłam się na ziemi.
-Oppa..Proszę..- jeknęłam cicho.
-Nie i koniec. Wybieraj. Idziesz do siebie albo poprawiam- zagroził mi Seung hyun.
-Oppa... Puść mnie..- spróbowałam znowu. Nie liczyłam na to, że odpuści.
-Nie- i znowu mnie uderzył. Tym razem mocniej aż pociekła mi krew z ust.
-Oppa!! To boli!!- wycharczałam cicho.
-To zaczniesz mnie w końcu słuchać?!- zapytał Seung hyun patrząc na mnie z obrzydzeniem.
-To boli!!! Oppa!!Za co mnie bijesz!- wstałam i rzuciłam się na niego z pięściami.
Seung hyun złapał mnie za włosy i wywlekł do pokoju. Tam mocno mnie pchnął przez co upadłam na ziemię.
-Nie mam do ciebie kurwa siły, siedź tu i bądź cicho- wrzasnął na mnie i wyszedł. Ja skuliłam się na zimnej podłodze i  zaczęłam płakać. To miał być jego prezent?!  Kolejne pobicie?! Podniosłam się z podłogi i wyciągnęłam apteczkę. Musiałam zdezynfekować rany na twarzy. Bardzo bolało. Musiałam wyglądać strasznie. Kiedy już się ogarnęłam zaczęłam pakować swój plecak. Nie chciałam już tu dłużej być. Nie będę mieszkać z katem pod jednym dachem. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy: zapas gotówki, dokumenty, telefon i ubrania. W pokoju miałam ukryta parę butów do biegania. Przebrałam się w dres i ubrałam buty. Siedziałam na podłodze tak długo, aż usłyszałam głośną muzykę z pokoju tego idioty. To była moja szansa. Wybiegłam z pokoju i popędziłam w stronę drzwi.
-Sara Ann!!!- usłyszałam za sobą jego wołanie. Nie odwróciłam się ani nie zatrzymałam. Wybiegłam z domu. Biegłam ile sił w nogach. Nie wiedziałam dokąd mogę pojąć. Wiedziałam jedno. Muszę być jak najdalej od Choi Seung hyun'a...

Ecounter. History of True FriendshipOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz