» Jungkookowi trudno było rozstać się z rozbitym kubkiem, który upuścił na ziemię, a przez rozstanie z Taehyungiem był bliski rozbicia o podłogę samego siebie.
→ angst; romans
→ taekook
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Jungkook często wspominał styczeń.
W tym roku śnieg tylko trochę prószył, natomiast temperatura sięgała poniżej zera, przez co Jungkook przeskakiwał z nogi na nogę, pocierając swoje dłonie i czekając, aż jego autobus nadjedzie. Ubrał zdecydowanie zbyt cienką kurtkę, ponieważ chciał wyglądać stosunkowo dobrze. Przecież nie był w stanie przewidzieć, kiedy spotka kogoś, kogo nie lubi.
W końcu po mniej więcej dziesięciu minutach jego transport nadjechał, a ten wsiadł do pojazdu, nie ukrywając swojej ulgi na twarzy. Szybkim krokiem, nieco przy tym się chwiejąc przez to, że autobus ruszył z miejsca, skierował się do najbliższego wolnego siedzenia pod oknem. Gdy tylko udało mu się dotrzeć na miejsce, odetchnął i szybko sięgnął po słuchawki, które następnie założył na uszy. Wprawdzie nie słuchał muzyki, było mu to zbędne do szczęścia. Chciał mieć tylko namiastkę spokoju od otaczających go ludzi, to mu wystarczało.
Już dwa przystanki dalej, gdy drzwi się otworzyły, aby wpuścić kolejnych pasażerów, mimowolnie wzrok Jungkooka przykuł wsiadający brunet. Ach, według niego był naprawdę przystojny. Przystojny i nieosiągalny. Albo tak mu się tylko zdawało, bo już chwilę później ten sam brunet zajął miejsce obok niego.
Jungkook wyprostował się, gdy poczuł woń papierosów. Chłopak obok niego był wyczuwalny na kilka metrów, już nie mówiąc o tym, jak bardzo drażnił swoim zapachem nos Jungkooka, ponieważ dzieliło ich tylko kilka centymetrów. Chwilami nawet zerkał kątem oka na bruneta, który odchylił głowę do tyłu i zamknął oczy. Wyglądał na zrelaksowanego, o ironio. Przez moment Jungkook złapał się nawet na tym, że zawiesił swoje spojrzenie na nim na dłużej niż pięć sekund. To było niebezpieczne. A tak przynajmniej mu się wydawało.
— Mam coś na twarzy?
Jungkook szybko pokręcił głową, zdając sobie sprawę, że od dobrej minuty wpatrywał się w lekko uchylone usta chłopaka. Były nieco popękane.
Ich spojrzenia się spotkały. Nieco niezręcznie — pomyślał Jungkook.
— Nie, przepraszam. Po prostu...
— Hej, nie stresuj się — zaśmiał się brunet. — Czego słuchasz?
Jungkook na chwilę zamilkł.
— Niczego — odpowiedział w końcu po dłuższym zastanowieniu, zsuwając słuchawki z uszu i zawieszając je na szyi. — Nie słucham niczego.
Jungkook szybko odwrócił głowę w stronę okna, aby móc zakończyć konwersację tak szybko na tyle, na ile było to możliwe. Fakt, że rozmawiał z kimś tak przystojnym, był dla niego nieco krępujący.
— Posłuchamy kiedyś wspólnie? — zapytał, przez co wzrok onieśmielonego Jungkooka znowu skupił się na mężczyźnie siedzącym obok niego. — No wiesz, chciałbym się dowiedzieć, czy warto słuchać niczego — zażartował.
— Um, to chyba nie jest najlepszy pomysł. Nie znamy się.
— Jestem Kim Taehyung — odparł bez zastanowienia. — Widzisz? Już jesteśmy znajomymi.
I tak zaczęła się wspólna historia Jungkooka i Taehyunga. W zasadzie Jungkook nie rozumiał, dlaczego Taehyung postanowił mu się przedstawić. Poznali się w styczniu, niezbyt pięknym i niezbyt malowniczym styczniu. Styczniu, w którym śniegu spadło tylko kilka płatków.