Klozetowy czoło-wiek i świeży gulasz

183 16 25
                                    


Na początku w elitarnej grupie przyjacielsko-gejowsko-dupokopiącej w Licbazie imienia Świętego Zenona Martyniuka  było tylko dwie osoby:
Tadzik Józef i Janek Skończony.
To oni pierwsi dostali nicki.

Zwykłych grup przyjacielskich się tu nie zakładało, ponieważ, strategicznie rzecz biorąc nie były wystarczającym benefitem. Bez przesadyzmu, nie było łatwo przetrwać w betonowym piekle jakim była ta szkoła.

Dosłownie, jak jeden nauczyciel kazał wciągać dupą tabasco w ramach eksperymentu na chemii to seryjnie piekło.

Tak narodziła się jedna ze słynnych ksywek, którą każdy w tym liceum z czasem dostawał.

W tej budzie nie podawało się swojego nazwiska jeśli chciało się przeżyć, więc wszyscy łazili jak łahudry z głupimi ksywami.
Dostawało się za taką za przystosowanie się do normy szkoły, innymi słowy zrobienie z siebie debila.
A każdy z imieniem tak legendarnym jak piosenki Feela, wchodził z czasem do grupy inkrisując jej moc wprost proporcjonalnie do zjebaności członka.

Pewnego razu niejaki Daniel Wyjec wciągnął za dużo tabasco, żeby zaimponować swojemu kraszowi, Filipowi którego stalkował od 2009.
Bolało to tak cholernie, że dostał ksywę Wyjec.

Apparently wył z takim natężeniem decybeli, że aż przyjechała straż pożarna.
Myśleli że jak syreny w budzie wyją tak głośno, to chyba jakiegoś wsparcia potrzebują czy coś.

Okazało się jednak, że jedyną prawdziwą syreną, jaką w tej szkole widziano pozostawał Brunon Uryna. Zyskał swoją ksywkę, kiedy Patryś Pieniek miał z nim na pieńku z powodu jakichś cziki szitów typu handel oranżadką w proszku i wepchnął mu ryjca do klopa po gardło.

Na szczęście znalazł żyletki znanego emosa, Kloszarda Geja, który wyglądał trochę jak Michał Wiśniewski po incydencie z dragami. Czyli po prostu jak Michał Wiśniewski. Gej zwykle zostawiał po je po sobie w pojemniku na szczotki, żeby nikt mu nie ukradł, bo nie miał hajsu na nowe.

Po jakimś czasie Brunonowi udało się w końcu odpiłować ten kibel od podłogi, ale pozostawał pewien problem: łeb mu nie chciał wyjść.

Tak więc Uryna spędził resztę szkolnego dnia z klozetem zamiast czapki i deską zamiast szalika, gustownie paradując po czeluściach placówki.

Nawet Melania Marcinek, która pozostawała lokalną queen stylu, odkąd obcięła sobie włosy własnymi siekaczami mu zazdrościła.

Nikomu nie chciało się dzwonić po ślusarza, bo w tej sql to była w sumie norma.

Tylko sprzątaczki się na niego trochę rzucały, że zmienił korytarz w rynsztok.
Odpowiedział, że przynajmniej nauczą się pływać lepiej niż na zajęciach na basenie, które przecież polegały jedynie na siedzeniu w kafejce z zapiekanką.

Okazało się, że głowa człowieka ściśnięta przez tydzień w odpływie klozetu staje się wielka i fioletowa, więc Bruno musiał ostatecznie zainterweniować. Nienawidził fioletu.
 
Poszedł więc na operację ściągania kibla z głowy.
Lekarze tak w sumie nie mieli bladego pojęcia łotdafak z tym zrobić więc po prostu ciągnęli bardzo mocno. Ten profesjonalnie wykonany zabieg 'nieco' rozciągnął mu czoło.

Brunon w sumie się z tego cieszył. Mogło posłużyć jako całkiem niezły taran.

Wracając do przypadku Wyjca, okazało się że wessał tabasco w poślady tak mocno, że wyszło nosem... zagęszczone.

Całkiem przypadkiem następnego dnia częstował wszystkich nauczycieli pikantnym gulaszem.

Wkrótce stał się jego kulinarną specjalnością.
Raz mu nawet babsztyle że stołówki z gimbazy próbowały podpieprzyć przepis, ale Daniel bronił go do ostatniej kropli potu.

I tak oto Wyjec z Uryną wstąpili do grupy.

***

Hejka naklejka! To pierwszy całkiem niepoważny stuff który piszę, więc proszę o wyrozumiałość.

Polecam obczaić też moje inne prace, nie wszystkie są takie głupie.

Wyczekujcie też następnych rozdziałów, w których wyjaśniam pozostałe ksywki.

Credit dla  patheticjelly która zrobiła mi ładną okładkę.
(chociaż nie zamierzam wykorzystać połowy ludzi na niej lel)

Anegdotki z Licbazy (joshler/phan/i inne gówna) [zawieszone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz