Rozdział 2

828 72 8
                                    

Poranna mgła niczym mleko spowijała każdy zakamarek Londynu. Pogoda nie różniła się niczym od tej z poprzedniego dnia. Lekka mżawka, wokół szare budynki, sklepy i kolorowe wystawy. Była jakaś ósma rano, ale ruch był już dosyć duży. Yoongi powolnym krokiem zmierzał w kierunku kawiarni, w której wczoraj został zatrudniony. Nie lubił wstawać rano. Gdyby mógł, to przeleżałby cały dzień w łóżku, lecz jakieś siedem godzin snu musiało mu na razie wystarczyć.

Przez niemal cały wczorajszy wieczór zastanawiał się nad tym, skąd mógł znać chłopaka, który wylał wczoraj na niego kawę. Ostatecznie nie potrafił sobie przypomnieć, skąd mógł go kojarzyć, więc stwierdził, że nie ma sensu, aby dłużej się nad tym zastanawiać. Pewnie mu się zdawało.

Ciało czarnowłosego trzęsło się lekko od zimnego powietrza, ale był już prawie u celu. Wchodząc do budynku, znowu usłyszał cichy dzwoneczek nad głową. Właściciel kawiarni od razu do niego podszedł.

— Witaj, chłopcze — przywitał się mężczyzna z uśmiechem, nie tracąc dobrego humoru mimo tak wczesnej pory, co Minowi nie bardzo wychodziło. — Zaraz otwieramy i pomyślałem, że na początek możesz obsługiwać kasę. Jeongguk ci wszystko wyjaśni — wskazał na ciemnowłosego chłopaka, z którym Yoongi miał już wcześniej przyjemność i wcale nie miał ochoty na ponowne spotkanie. — Jeongguk, chodź tutaj, proszę. Musisz nauczyć tego młodego człowieka korzystać z kasy.

Gdy Jeongguk ujrzał czarnowłosego chłopaka z wczoraj i dowiedział się, że tutaj pracuje, nie ukrywał zdziwienia i ekscytacji. Podobnie jak Yoongi, głowił się wczoraj nad tym, skąd może go znać, lecz nic nie wymyślił. Kiedy właściciel odszedł, od razu postanowił się przedstawić.

— Hej, jestem Jeongguk— przywitał się z uśmiechem na ustach, wyciągając dłoń w stronę Yoongiego, na którą ten spojrzał z kpiną, unosząc jedną brew.

— Yoongi — rzucił od niechcenia.

I wtedy w głowie Jeongguka coś zaświtało. Yoongi... czyżby Min Yoongi? Chłopak znał tylko jedną osobę o takim imieniu. Ze zdziwienia aż rozchylił lekko usta, aby zaraz je zamknąć i ponownie otworzyć, tak, jakby chciał coś powiedzieć, lecz ostatecznie zrezygnował.

— Chodź, pokażę ci jak działa ta kasa.

✽✽✽

Po skończonej pracy czarnowłosy zamierzał jak najszybciej wrócić do domu ze względu na fatalną pogodę, lecz w połowie drogi ktoś go zatrzymał.

— Yoongi, zaczekaj — odezwał się Jeongguk, doganiając go.

Min westchnął. Ostatnią rzeczą, na jaką miał ochotę było jego towarzystwo.

— Czego chcesz?

— Niczego, po prostu zobaczyłem, że idziesz w tym samym kierunku co ja, więc pomyślałem, że możemy pójść razem.

I na tym skończyła się ich rozmowa, ponieważ Yoongi nie miał ochoty na jej kontynuowanie. Jedyne czego pragnął, to znaleźć się w swoim ciepłym łóżku. Natomiast Jeongguk zwyczajnie nie wiedział ,co powiedzieć. Nie do końca to przemyślał. Obecność czarnowłosego nieco go onieśmielała. Ale było coś, o co bardzo chciał go zapytać.

— Yoongi... — zaczął niepewnie. — Może to o co spytam będzie dziwne, ale pamiętasz swoje dzieciństwo? Jakieś zabawy, przyjaciół z dawnych lat? — ostatnie słowa wypowiedział po koreańsku, co zdziwiło czarnowłosego, ponieważ do tej pory porozumiewali się powszechnym tutaj językiem angielskim. Mógł się jednak spodziewać tego, że brunet może pochodzić z Korei. Ale skąd wiedział, że Min zrozumie, to, co do niego powiedział?

— Hmm, o ile dobrze pamiętam, to miałem wtedy jednego przyjaciela — odpowiedział używając tego samego języka, a następnie wyciągając paczkę papierosów z kieszeni kurtki i zapalając jednego z nich.

— Pamiętasz coś z tamtego okresu?

— Niewiele, jak przez mgłę — wzruszył ramionami. — Dlaczego tak cię to interesuje?

Jeongguk nie był pewny, co zrobić. Może lepiej byłoby po prostu zostawić to tak, jak jest i zapomnieć o tej rozmowie? Wziął głęboki oddech. Właściwie to nie wiedział, czym się tak naprawdę stresował.

— Bez konkretnej przyczyny, Suga.

Yoongi aż zakrztusił się dymem. Kiedy mieszkał w Korei, znajomi wołali tak na niego ze względu na bardzo blady odcień skory, ale zapomniał o tym kompletnie. A wymyślił to nie kto inny, jak jego niegdyś najlepszy przyjaciel, który szedł właśnie po jego lewej stronie, jak dopiero uświadomił sobie czarnowłosy. Zupełnie o tym zapomniał, jak o większości rzeczy związanych z jego wcześniejszym życiem w rodzinnym kraju. Trudno mu było uwierzyć w to, że właśnie szedł sobie spacerkiem po centrum Londynu i rozmawiał w najlepsze z byłym przyjacielem z Korei. To było jednocześnie absurdalne i zabawne.

— Jeongguk? Jeon Jeongguk? Nie wierzę, że to ty — Min nie mógł się nadziwić i zaczął lustrować wzrokiem towarzysza. Był naprawdę nie do poznania; bardzo urósł i był teraz wyższy od Yoongiego. Jego jasne włosy aktualnie były ciemno brązowe, pulchna twarz oraz całe ciało wysmuklało, a niegdyś ciągły niezadowolony i ponury wyraz twarzy zastępował ogromny uśmiech. To wszystko sprawiało, że Min był w niezłym szoku.

— Yoongi, jak ja cię dawno nie widziałem! — wykrzyknął radośnie Jeongguk, obejmując chłopaka, co spowodowało niewielkie i nieprzyjemne dreszcze na całym ciele Mina. No tak, wiele się zmieniło przez te cztery lata. — Ja też nie wierzę, że to ty. Gdybym spotkał cię gdzieś na mieście, nigdy nie wpadłbym na to, że to ten sam Min Yoongi z którym taplałem się w błocie i bawiłem w Indian — roześmiał się.

Rozmawiali tak jeszcze długo i mimo, iż droga prowadząca do ich domów była krótka, to starali się iść najwolniej, jak tylko potrafili, aby powspominać stare czasy i nacieszyć się swoim towarzystwem po tak długiej rozłące. Nawet deszcz im w tym nie przeszkodził.

Jednak w końcu gdzieś po drodze pojawił się dom Jeongguka i chłopcy musieli się pożegnać. Yoongi wracał do mieszkania w świetnym nastroju, co nie zdarzało się w jego przypadku zbyt często. Nadal nie potrafił uwierzyć, że spotkał Jeona z którym dawniej był nierozłączny. Był z tego powodu naprawdę szczęśliwy i cieszył się, że mimo długiego braku kontaktu mieli o czym rozmawiać.

Jednak największą zauważalną różnicą było to, że obaj byli teraz zupełnie innymi osobami. Może ciężko w to uwierzyć, ale to właśnie Yoongi był niegdyś tym roześmianym i pogodnym chłopcem, który zawsze miał dobry humor i masę nowych pomysłów w głowie. Za to Jeongguk bez wątpienia był bardzo nieśmiałym, cichym i markotnym dzieckiem. Jak widać, role się odwróciły; chłopcy niczym nie przypominali siebie z dawnych lat. No, może prawie niczym.

Było już dosyć późno, gdy Yoongi wszedł do mieszkania. Na zewnątrz zaczęło się ściemniać, przez co w pomieszczeniu panował półmrok. Nie mając ochoty na nic innego, po prostu opadł na łóżko i wtulił się w miękki koc, nie mogąc doczekać się jutrzejszego dnia, kiedy znowu spotka się z brunetem. Sam nie potrafił w to uwierzyć, ale miał mu tak wiele do powiedzenia. Nie był jednak pewny, czy kiedykolwiek młodszy dowie się o tych wszystkich rzeczach, które przydarzyły mu się podczas tych czterech lat.

W każdym razie, Jeongguk był jedyną osobą od bardzo dawna, która sprawiła, że Yoongi poczuł się szczęśliwy.

dimple » yoonkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz