ROZDZIAŁ 2

3.1K 173 44
                                    

BETA: Eldaeryn

- 2 -

Severus Snape opierał się z założonymi rękami o framugę okna w szpitalu i z zamyślonym wyrazem twarzy oglądał nocne niebo. Nie zmienił swojej pozycji, odkąd przyniósł tutaj nieprzytomnego dzieciaka. Był tak bardzo pochłonięty bitwą toczącą się w swoim umyśle, że nawet pozwolił Madam Pomfey wykonać pracę w świętym spokoju. Nie wypowiedział na głos ani jednego zgryźliwego komentarza o arogancji oraz głupocie Gryfona.

Miał pewną teorię o wydarzeniach dzisiaj nocy i wcale mu się ona nie podobała.

Mimo to jego usta wykrzywiły się w zgryźliwym uśmiechu, gdy wyobraził sobie, jak zareaguje smarkacz na wieści o konsekwencjach jego najnowszej przygody. To będzie rozkosz dla oczu, pomyślał złośliwie.

Niemniej jednak powaga sytuacji przerastała nawet niego samego. Najgorsza była przytłaczająca bezsilność i oczekiwanie. Zrobili już wszystko, co w ich mocy. Teraz wszyscy mieli związane ręce i mogli jedynie czekać na wybudzenie się Złotego Chłopa. JEŚLI odzyska przytomność, poprawił się w myślach.

Westchnął, a jego brwi zbiegły się w jedną linię.

Ciągle nie było wiadomo, jak Śmierciożercy wdarli się na teren szkoły, nie wszczynając alarmu. Co więcej, zaklęcia ochronne nałożone na zamek były nienaruszone. Wyglądało to tak, jakby uzyskali pomoc kogoś z wewnątrz Hogwartu... W takim razie, dlaczego nie został poinformowany o tak istotnym planie Czarnego Pana? Czyżby został celowo odsunięty od misji?

Niektórzy poplecznicy czarnoksiężnika wierzyli, że przez te wszystkie lata podczas nieobecności ich mistrza zbytnio zbliżył się do Dumbledore'a. Nieustannie podważali jego oddanie Czarnej Stronie oraz wiarygodność. Jeśli Voldemort faktycznie zaczął w niego wątpić, to powinien jak najszybciej przed nim stanąć i odwróć nieudany atak na swoją korzyść.

Zacisnął dłonie w pięści. Gdyby tylko o to chodziło, to sprawa byłaby prosta.

Oczywiście wszystko się skomplikowało, ponieważ wplątał się w to Ozłocony Idiota!

A to wszystko zmieniało.

Do diaska!

Przeniósł czujne spojrzenie na wciąż nieprzytomnego bruneta.

Zawsze musisz ściągać same nieszczęścia, co Potter?

Jeżeli jego najgorsze przypuszczenia okażą się prawdziwe, to może zapomnieć o dalszym szpiegowaniu Ciemnej Strony. Wszystkie karty zastaną odkryte. Cała wiedza, którą posiada Harry Potter, będzie na wyciągnięcie ręki Czarnego Pana. Nawet w tym momencie czarnoksiężnik mógł do woli plądrować umysł nastolatka i pozyskiwać istotne informacje. Pogłębiając potężną więź, uzyskałby nad Wybrańcem prawie pełną kontrolę.

Wtedy cały świat będzie obserwował, jak stopniowo niszczy ich bohatera.

Nie mogli temu zapobiec, dopóki chłopak nie otworzy swoich zielonych oczu. Zakładając najmroczniejszy scenariusz, Gryfon miał marne szanse na przetrwanie.

Sęk tkwił w słabym i niepewnym połączeniu. Nici, którą profesor czuł wewnątrz siebie. Nieustabilizowanej więzi, której nie było do dzisiejszych wydarzeń. Istniała, choć nie powinna. Było prawdopodobieństwo, że nastolatek nieświadomie odwrócił klątwę rzuconą przez poplecznika Czarnego Pana.

Mężczyzna zazgrzytał zębami, wykrzywiając twarz w grymasie niezadowolenia. Nie miał innego wyjścia... Zdeterminowany przymknął powieki i skupił się na odnalezieniu cienkiej nici w umyśle. Raptem otworzyły się drzwi szpitala, ujawniając starego czarodziej z długą brodą i migoczącymi niebieskimi oczami. Podszedł spokojnym krokiem do Severusa, przyglądając się uważnie najpierw jemu, a następnie uczniowi.

Pradawny pakt [Snarry] Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz