Rozdział 6

34 5 1
                                    

   Pobudka dla chłopaka nie była zbyt przyjemna. Paliły go ranne miejsca, a najgorsze było to, że nie mógł ich wyleczyć. Rozejrzał się lekko i przekonał, że leży w łóżku Lili. Odetchnął płytko i ruszył się chcąc wstać, ale od razu przerwał,
gdy przeszła go fala bólu.
Westchnął cicho i w tym momencie do pokoju weszła Lili. Uśmiechnęła się krzywo i usiadła na rogu łóżka.
- Jak się czujesz? –spytała cicho.
- Jakby ktoś przejechał po mnie walcem – zażartował i dotknął jej dłoni palcami – już lepiej. A co z wami?
- Też dobrze. Dzięki tobie żyjemy.
   Złapała delikatnie jego rękę i złożyła na niej pocałunek. Will uśmiechnął się lekko, po czym znów powziął decyzję
by usiąść, tym razem skutecznie. Lili objęła go pomagając mu i wtuliła się w jego zdrowe ramię. Chłopak objął ją i zaczął całować chcąc jej przekazać uczucia, którymi ją darzy. Dziewczyna odwzajemniła pocałunki czując w jego ustach smak mięty i pomarańczy.
William nie mogąc już wytrzymać w tej niewygodnej pozycji osunął się wraz ze swoją lubą na poduszkę. Lili była na tyle zaskoczona, że przypadkiem nacisnęła ręką na pierś maga dość blisko rany. Will używając całej swojej silnej woli nawet nie mrugnął, by nie przerywać tej przyjemności i kontynuował pocałunki wodząc dłonią po plecach ukochanej.
Dziewczyna leżała na nim robiąc mu lekki dyskomfort, ale to było nic wobec pieszczot, które sobie czynili. W tym momencie Lili opamiętała się i oddychając szybko zeszła z chłopaka, kładąc się obok.
- Wiesz… - zaczęła teraz niepewnie – jutro mamy zajęcia, a ty w tym stanie…
- Jakim stanie? – zapytał rozbawiony – jestem gotowy na naukę.
- Ale… - zaoponowała rudowłosa.
- Muszę Lili – wtrącił Will – zbyt dużo opuszczałem na początku semestru i jeżeli teraz nie będę się zjawiał, to na darmo opłaciłem czesne. Dam radę – wyszczerzył zęby – jestem już dużym chłopcem.
   Lili nadal była nieprzekonana, ale kiwnęła głową na zgodę. Leżeli tak jakiś czas i William postanowił wstać. Spiął się
w sobie i szybkim ruchem zerwał na nogi. Tym razem nie był w stanie powstrzymać jęku, gdy rana pod sercem zakłuła ostro. Czarodziejka od razu zjawiła się przy nim przytrzymując go pod ramię na wypadek, gdyby miał upaść.
- Już dobrze – sapnął chłopak oddychając płytko – już przechodzi…
   Z małą pomocą swojej dziewczyny dostał się do łazienki i pod jej czujnym okiem, z trudem zdjął koszulkę. Kątem oka zauważył, że Lili mimo wszystko zarumieniła się na widok na wpół, przez bandaże, odsłoniętego ciała, lecz nic nie powiedziała, sięgając niezdarnie po gąbkę, mocząc ją pod kranem z ciepłą wodą.
Teraz podeszła do Willa i zaczęła go obmywać. Chłopak trochę zażenowany pozwolił na te zabiegi, a gdy skończyła,
z uśmiechem pełnym nieśmiałości wyszła zostawiając go samego.
Minęło dwadzieścia minut zanim Will o własnych siłach opuścił łazienkę. Spotkała go niespodzianka, bo gdy wszedł
do salonu zastał wszystkie czarodziejki, które rzuciły się na niego z uściskami. Chłopak upadł na ziemię, a w jego oczach zakręciły się łzy.
- Nic Ci nie jest Will? – zapytała Amber pomagając mu wstać.
- Chyba nie – mruknął sapiąc – ale czy ktoś widział numery tego pociągu, który we mnie walnął?
   Napotkał się z lekkimi, przepraszającymi uśmiechami i niepocieszony westchnął siadając na jednym z krzeseł.
- Co się stało z moimi karwaszami?
- Nic… - wtrąciła Katrin – trochę z nimi poeksperymentowałyśmy i każda z nas wzmocniła je cząstkami swoich mocy. Teraz ostrze się nie wyszczerbi, ani nie pęknie, a metal w obronie nie zawiedzie nawet przy strzale z pistoletu z niewielkiej odległości.
- Dziękuję – odparł oniemiały Will – to cenny dar…
   Melody wyjęła przedmioty i podała je magowi, który wziął je z szacunkiem. Z ostrożnością założył je na przedramiona
i napiął prawe wysuwając ostrze. Nóż mienił się białymi i złotymi refleksami, a sam mechanizm działał bez zarzutu.
- Jeszcze raz dziękuję…
   Dopiero teraz zobaczył szczere uśmiechy na twarzach przyjaciółek i dziewczyny, co go ucieszyło i dodało sił. Wstał spokojnie i zaskoczył je przytulając każdą po kolei, a na koniec przy wszystkich pocałował namiętnie Lili, przypieczętowując ich związek.
Will teraz szczęśliwy zaczął myśleć nad inną kwestią, która niemal mu starła uśmiech z twarzy. Chciał się dowiedzieć,
kto chciał mieć czarodziejki oraz zemścić się za postrzał. Zacisnął dłonie i wymigując się, że musi odpocząć, zamknął się w pokoju Lili i wyciągnął telefon. Przeglądał swoje kontakty aż znalazł właściwy i wcisnął przycisk połączenia.
Już po trzech sygnałach usłyszał znajomy głos.
- Halo…
- Cześć Chris. Tu Will…
- Hej stary – ton głosu ochroniarza był w pełni przyjazny – kiedy wrócisz do roboty?
- Pewnie niedługo, ale nie dzwonię w tej sprawie.
- Mów co potrzebujesz…
- Mówiłeś mi kiedyś… - Will urwał na moment – że masz znajomego, który zajmuje się nietypową bronią, prawda?
- Jasne, a co? Ubezpieczasz się?
- W końcu trzeba – chłopak zmusił się do śmiechu – skontaktujesz mnie z nim?
- No problemo Amico. Gdzie i kiedy?
   Nad tym pytaniem William długo się zastanawiał, ale odpowiedź przyszła nadzwyczaj łatwo.
- W klubie, w biurze ochrony, gdy szefa nie będzie. Jutro.
- Dobra – powiedział Chris – to do zobaczenia.
- Na razie. Jestem twoim dłużnikiem.
   Rozłączył się i wstał nadal czując ostre pieczenie ran. Zaczął krążyć po pokoju zamyślony chcąc rozgryźć, kto chce śmierci czarodziejek. Miał parę pomysłów, ale żaden nie był dość prawdopodobny. Jedyne co mógł zrobić, to poczekać do spotkania i się czegoś dowiedzieć.
W tym momencie drzwi otworzyły się i weszła Lili z zatroskaną miną.
- Jak tam? – spytała cicho zamykając pokój na klucz.
- Myślę o tym wszystkim co się stało – przyznał szczerze.
   Streścił to, na co wpadł i rozmowę z przyjacielem. Dziewczyna słuchała uważnie i po wszystkim uśmiechnęła się przebiegle.
- Chcesz zapolować na tą osobę. – bardziej stwierdziła niż zapytała.
- Tak… Nie zamierzam odpuścić komuś, kto chciał skrzywdzić moją dziewczynę.
   Podszedł do niej i zaczął ją całować, z początku niepewnie, a później zmysłowo i namiętnie. Dziewczyna oddawała pocałunki mrucząc ponętnie. Oboje runęli na łóżko i zatracili się w sobie, zapominając o całym świecie.

Mistrz krwi (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz