suchymi i zniszczonymi kosmykami ciemnych włosów targa wiatr, który pragnie jak najszybciej uciec z dusznego miasta, które tej nocy stanie się placem wojny
pomiędzy kościstymi palcami znajduje się trzeci pod rząd papieros, trujący jego wypłowiałe płuca
patrzy zaciekawionym spojrzeniem na grupkę dzieci na placu zabaw, które żarliwie próbują złapać tęczowe bańki
w duchu śmieje z ich beztroski i niewiedzy, kłócąc się z samym sobą, kiedy przypomina sobie jego dzieciństwo
za tamtych czasów krew nie spływała jeszcze z ścian powietrza na martwe ciała, nie zasłaniała zagubionych spojrzeń, nie dławiła głosów proszących o pomoc
to wszystko przez ludzi i ich chore zachcianki
ludzie pomagają i szkodzą sobie wzajemnie
- Chaos wyrasta z splamionej ziemi, wyrywając śmierdzące kończyny.