Prolog

8.5K 216 119
                                    

2 miesiące wcześniej
----------------------------------------------------------

*Olivia*

Przewiązana błękitna kokarda dodawała mi tylko uroku.  Czyli całkiem inaczej niż chciałam. 

-Skarbie! Zejdź na dół!  Goście już są! - Usłyszałam głos mamy i z lekkością zbiegłam po starych,  skrzypiących schodach wykonanych z dębowego drewna.  Pukanie w drzwi nie ustawało.  Nacisnęłam klamkę i od razu ujrzałam ciocię Suzy. Jej bordową garsonkę dopełniał kapelusz z ogromnym rondem, którym zasłaniała całe światło.

-Olivia! Jak ty wyrosłaś! - Uściskała mnie mocno, zostawiając przy tym różową szminkę na lewym policzku. Starłam ją jednym ruchem dłoni,  po czym przywitałam się z wujkiem.  Przepełniona radością,  już zamykałam drzwi,  kiedy ktoś mi w tym przeszkodził. Zack.  Modliłam się,  żeby nie przyjeżdżał,  ale widocznie Bóg miał inne plany. 

-Hej, Liv.  - Pocałował mnie w policzek i bezczelnie się uśmiechając przeszedł do salonu.

*Ben*

-Skrzydełka,  kiełbaski,  bułeczki... - Wyliczałem po kolei stojąc przy kasie. Ludzie patrzyli na mnie jak na idiotę, ale wolałem być pewny, że niczego nie zapomniałem.

-Halo? Proszę pana? - Kasjerka przerwała moje myśli.

-Tak?

-Jest kolejka.

-Mhm, jasne. - Mruknąłem i posłałem jej lekko zakłopotany uśmiech. Zapłaciłem, po czym wyszedłem ze sklepu. Wrzuciłem zakupy do bagażnika i usiadłem za kierownicą.

-Czemu nie zapalasz?! - Krzyknąłem, waląc dłonią w kierownicę.  Zapalił dopiero za czwartym razem.  Nieraz myślałem już o zmianie samochodu,  ale Mary zawsze zabijała te myśli w zarodku,  tłumacząc się brakiem pieniędzy na  ,,takie głupoty" i remontem łazienki, który ciągnie się za mną od dwóch lat. Nie pozostało mi więc nic innego niż jeździć tym gruchotem.  Wbiłem kolejny bieg i nawet nie zauważyłem jak szybko jestem już w połowie drogi do domu.  Ogarniająca mnie cisza była wręcz przerażająca,  więc postanowiłem ją przerwać. Włączyłem ulubioną stację i z powrotem skupiłem się na jeździe.  Nagle usłyszałem dzwonek telefonu.  Mój szef.  Nie myśląc zbyt długo podgłośniłem radio i oddałem się muzyce. 

*Olivia*

Siedziałam przy stoliku, kołysając nogą i co chwilę trącając jedną z nóżek. 

-Może opowiesz nam,  jak w szkole? Liv? Halo? - Ciocia machnęła mi rękami przed twarzą,  wybudzając mnie ze znudzenia.

-Aaa...wszystko jest w porządku.  Dużo nauki,  wiadomo,  ale jak na razie sobie radzę.  -Uśmiechnęłam się uprzejmie,  upijając łyk lemoniady. 

-Córciu?  Mogę cię na chwilę prosić? - Usłyszałam donośny głos mamy. Domyślałam się,  że była zdenerwowana, ale chciała to ukryć.  Poszłam więc do kuchni,  gdzie od razu został mi wręczony telefon. 

-Zadzwoń do taty.  Powinien już dawno być.  Pójdę zanieść ciasto. - Usłyszałam, po czym oparłam się o blat.  Wybrałam jego numer i przyłożyłam komórkę do ucha. 

*Ben*

-Amy... Och... Jaki Amy miała głos.  Dlaczego umarła tak wcześnie?  Mogło być jeszcze tyle cudownych piosenek. - Rozmyślania przerwał mi telefon. Dzwoniła Mary, a to oznaczało jedno...kłopoty.

-Halo? Halo? - Spojrzałem na ekran telefonu. Tylko jedna kreska zasięgu.

-Halo?! Słyszysz mnie?! - Krzyknąłem, zdenerwowany zaistniałą sytuacją.  Rozłączyłem się i rzuciłem telefon na siedzenie obok.  Odchyliłem na chwilę głowę do tyłu.

-Gdy wrócę do domu,  będę skończony. - Wyszeptałem, po czym mój wzrok znów skupił się na drodze.

*Olivia*

-Nie odbiera. - Wyszeptałam i odłożyłam telefon. Mama przetarła oczy, rozmazując lekko makijaż. Podeszłam do niej i mocno przytuliłam,  ale po kilku sekundach zostałam odepchnięta. 

-Wróć do gości.  Za chwilę przyjdę. 

3 godziny później
-----------------------------------------------------------

Siedzieliśmy w piątkę na kanapie i nie było nam do śmiechu.  Ciocia siedziała przy mamie i mocno ją tuliła,  cały czas coś szeptając.  Wujek Rob wpatrywał się w okno i wyczekiwał blasku reflektorów nadjeżdżającego Volkswagena. 

-Moim zdaniem już dawno powinniśmy jechać do domu.  Mam jutro sprawdzian z chemii.  -Wypalił Zack,  wstając z kanapy i zmiatając okruszki ciastek ze sweterka.  Wtedy się we mnie zagotowało. 

-Mamo?  Mam jutro                                   S P R A W D Z I A N.  - Przeliterował ostatnie słowo,  naciskając na każdą literę. Łzy stanęły mi w oczach. 

-Ty pierdolony kujonie!  Tata nie wraca kilka godzin,  moja mama płacze,  ja też nie jestem w lepszym humorze!  Nie wiemy, czy nic mu nie jest!  Może miał wypadek,  może został zabrany do szpitala,  a może nie, a ty śmiesz jeszcze wspominać o jakimś sprawdzianie! - Wykrzyczałam mu prosto w twarz, bo czym wybuchnęłam płaczem. On natychmiastowo zabrał swój szalik i wyszedł z mieszkania.

-Zack! Zaczekaj! Oh Mary...tak bardzo przepraszam. Rob! Na co czekasz? Idź po niego! - Ciotka machnęła ręką w kierunku drzwi. W tym czasie usłyszeliśmy dzwonek telefonu. Rzuciłam się do niego i od razu nacisnęłam zieloną słuchawkę.

-Halo? Pani Marie Stone?

-Olivia. Olivia Stone, córka. O co chodzi?

-Pani ojciec jest w szpitalu.

-Słucham?! - Kolejne łzy ciekły po moich policzkach.

-Niestety nie żyje, proszę jak najszybciej przyjechać. - Osunęłam się pod ścianę.

-Tata. Tata nie żyje.



Hej hej!  Witam was w moim nowym opowiadaniu.  Nie było mnie sporo czasu,  więc mogłam wyjść z wprawy. Wybaczcie wszelkie błędy ortograficzne i stylistyczne 😂. Postanowiłam dodać prolog w Halloween, ponieważ opowiadanie będzie utrzymywać się w strasznym klimacie (mam przynajmniej taką nadzieję XD). Myślę, że pierwszy rozdział pojawi się w czwartek. Do zobaczenia!💕

Sekta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz