3.

179 10 3
                                    

Wyszlismy z samolotu i po odebraniu bagaży udalismy się na parking gdzie miał czekać jeden z kolegów Jacka. Po kilku minutach oczekiwania mój nie cierpliwy braciszek postanowił dzwonić.
-Ej Taylor gdzie ty jesteś?-zapytal- no spoko stary, czekamy.
-I co? -zapytalam ponieważ zaczynało się robić zimno.
-Zaraz będzie.- jak na zawolanie przed nami zaparkowal czarny RangeRover z którego wysiadł dość przystojny brunet. Dobra, był przystojny... Nawet bardzo. Ej Molly przestań o nim myśleć.
-Siemka -mój brat przywital się z kolega
-No hejka -chłopak spojżal się na mnie-Taylor jetem-przedstawil się z usmiechem- A ty to pewnie Molly?
-Tak to ja -uśmiechnelam się
-Nie boisz się mieszkać z 4 chłopakami w jednym domu? ha ha -zapytal rozbawiony
-No nie bard... Czekaj 4? -zapytalam zaklopotana- Jack to miał być jeden kolega!
-Oj no nie marudź siostra -objął mnie ramieniem które od razu z siebie zrzucilam
-No wsiadajcie- zachęcił nas Taylor.
Weszlismy do samochodu w którym oczywiście musiałam siedzieć z tyłu.
-Jak tam Ari? -zapytał mój brat swojego kolegę zaraz po opuszczeniu terenu lotniska.
-Chyba dobrze, dawno nie gadalismy-odpowiedział. W jego oczach odbitych w listerku było widać rozczarowanie?
-To twoja dziewczyna?-zapytalam
-Tak to jego dziewczyna, możesz nie przerywać? -zapytał ironicznie mój brat na co parchnelam.
Po około 20 minutach byliśmy na miejscu. Moim oczom ukazał się duży, ładny dom. Na pierwszy rzut oka nie było widać ze mieszkają tam sami chłopcy.
-Zapraszam do środka- powitał nas Taylor wychodząc z samochodu. Kiedy wyciagalam swoja walizkę uslyszlam reszte moich współlokatorów.
-Hejka!
-No siema bracie- powiedział brunet o imienu...- Hejka jestem Nash -no tak Nash.
-Cześć- powiedziałem z uśmiechem.- Molly.
-Miło cię poznać.
-Mi ciebie tez.
- Hej Molly, jestem Cameron - uśmiechnął się kolejny przystojny brunet, na co odpowiedzialam mu tym samym.
-Zapraszam do środka! -wszyscy ruszyli w stronę drzwi
-Ej! A moja walizka? -zakrzyknelam
-Daj pomoge ci- zaproponował Taylor. Wiedziałam ze się polubimy.
- Dzięki
Ruszylismy w stronę domu. Weszlismy do środka i od razu chłopcy pokazali mi pokój. Był śliczny.
-Jejku dziękuję, nie musiliście się tak starać - byłam zaskoczona
-Oj nie przesadzaj mała -powiedział Cameron
-EJ! Nie podrywaj mi siostry- zwrócił mu uwagę Jack na co wszyscy wybuchneli smiechem.

Po rozpakowaniu się postanowiliśmy pograć na X-boxie. Po przejrzeniu dos dużej kolekcji gier wybralismy Fife. Jako że mieliśmy tylko dwa pady musieliśmy grać na zmianę. Kiedy już mieliśmy zaczynać drzwi domu otworzyły się.
-To pewnie Sam- wytłumaczył Nash widząc moje zdziwienie.
-On też tu mieszka? -zapytalam rozczarowana
-Tak ON tez tu mieszka -odwrócilam się gdzie stał prawdopodobnie nijaki Sam. -Jestem Sam jak pewnie wiesz. A ja wiem że ty to Molly -powiedział uśmiechajac się. Czy oni chociaż przez chwile nie mogą przestać się uśmiechać? Optymizm Molly, optymizm.
-Tak, jestem Molly.-odpowiedziałam a jemu uśmiech nie schodził z twarzy. -możemy juz grac?
-Jasne, ale kto z kim? -Zapytał Cam
-Ja i... Molly -Odpowiedział mu Taylor patrząc na mnie -wygram zobaczysz -zapewnił posyłając mi całusa.
-Nie tym razem -chwycilam pada do ręki i zaczęliśmy grę. Nie powiem ze to był mój pierwszy raz bo w tą grę gralam juz kilka razy z moimi dawnymi ,,przyjaciółmi". Oczywiście udawało mi się wygrać czasami, i tym razem nie było inaczej. W ostatnich minutach piłka została kopnieta prosto do bramki.
-Jak to? To niemożliwe! Ona oszukuje -zaprotestował przegrany na vo wszyscy zaczęli się śmiać
-Nie oszukiwalam, po prostu nie możesz się pogodzić z tym ze przegrales z dziewczyna. -odpowiedział lekko zmęczona -idę do pokoju, spać mi się chce -oznajmilam wstając z kanapy i ruszając prosto na schody.
-Dobranoc -porzegnali mnię wszyscy w tym samym czasie.  
Gdy juz byłam w swoim azylu przebralam się w pidżame i zmyłam makijaż. Postanowiłam odpuścić sobie prysznici położyć się spać. zaczęlam rozmyślać o wszystkim i o niczym. Szczerze mówiąc polubilam tych chłopaków. Znamy się dopiero kilka godzin a ja już czuję że mam z nimi jakies powiązanie. Dziwne czy dziwne? Myślę że dziwne.
Nadal nie mog4 uwierzyć e to co zrobiła mama. Po prostu nas wyrzuciła z domu przez tego fagasa. Nigdy bym się tego po niej nie spodziewała. Zmieniła się odkąd go poznała. Wcześniej zawsze się nami opiekowala, rzadko zostawiał a nas samych w domu, spędzała z nami każda wolna chwilę a teraz juz tak nie jest i nie będzie. Ona juz nas nie chce. Po prostu trudno mi w to uwierzyć. Teraz naprawdę nie chce jej znać. Zraniła mnie i Camerona najbardziej jak mogła. Sami sobie wyobraźcie wasza mamę wyrzucajacą was z domu poniewarz znalazła sobie chłopaka. No właśnie... PATOLOGIA.

Zachciało mi się pić. Postanowiłam zejśc na dół i napić się wody. Problem w tym, że było strasznie ciemno i ze względu na to ze nie znalam tego terenu musiało się cos stać. Wyszlam na korytarz i oczywiście jak to ja nie zauważyłam szafki i uderzylam się w stopę. Poczułam ból. Syknelam dość głośno i odsunelam się na ścianę z której spadł obraz tłukąc się. Nagle światło się zapaliło i zobaczyłam Sama. Zaraz potem z pokoji wyszli wszyscy chłopcy.
-Kurwa nie da się cisz.... Molly, wszystko ok? -zapytał mój kochany, grzeczny, miły braciszek
-Mogłoby być lepiej -powiedziałam próbując stanąć na dwóch nogach czego od razu pozalowalam. Gdyby nie Taylor spadłabym ze schodów i zaliczyłabym zgona.
-Ej mała uważaj, spadlabyś -zwrócił mi uwagę. -choc opatrzę ci stopę -nic nie powiedziałam tylko zaciślam zęby z bólu. Jestem strasznie wrażliwa więc prosze o zrozumienie.
-To my idziemy spać -powiedział niczym nie przejmujący się Jack... Dzięki bracie.
Taylor zaniósł mnie do łazienki i usadowił mnie na umywalce i sięgnął do najwyższej półki po apteczke. Dopiero teraz zauważyłam że chłopak nie miał na dobie koszulki przez co było widać jego klatę. Była niezła. Chłopak chyba zauważył że się zagapiłam więc lekko się zaśmiał. Oczywiscie spalilam buraka co na szczęście udało mi się zakryc moimi długimi włosami.
-Teraz trochę zaszczypie -powiedział po czym poczulam lekkie pieczenie i szczypanie więc syknelam -ej kochanie nie jest tak źle chyba.- czy on nazwał mnie kochaniem? - Wskakuj idziemy spać.
-Ale w osobnych pokojach - powiedziałam ze śmiechem
-No nie.... -szepnął -Niech będzie - zaczęliśmy się śmiać. Chłopak położył mnie do łóżka i kiedy miał juz wychodzić zatrzymałam go.
-Taylor...
-Tak?- obrócił się przodem do mnie
-Jeżeli chcesz spać ze mną to możesz -powiedziałem rozbawiona
-No jeżeli chcesz -powiedział z usmiechem, zgasił swiatło i polożył się kolo mnie przykrywając nas kołdrą.
-Ale ja zartowałam.. -oznajmilam śmiejąc się
-Cicho już tam... Dobranoc -rozbawiony poklepal mnie po ramieniu
-Dobranoc -ulożylam poduszkę po czy nie wiedząc kiedy, zasnęłam

***
Z kim chcecie aby Molly była w związku? Ja nie mogę się zdecydować, więc proszę piszcie.

my brother's friends || MagconOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz