Zaczęło się wiosną...

241 36 28
                                    


Mari Katsuki każdego dnia wstawała skoro świt. Pracy przy gorących źródłach nigdy nie brakowało. Zwłaszcza, że odkąd Yuuri stał się bardziej rozpoznawalny, nawet poza sezonem mieli pełno gości. Kobiecie nie przeszkadzało, że ma tyle pracy. Nigdy też nie myślała o wyprowadzeniu się z domu, śladem młodszego brata. Ktoś przecież musiał dbać o rodzinny interes i ktoś kiedyś będzie musiał go przejąć, a skoro Yuuri nie może...

Obowiązkiem Mari było głównie dbanie o gorące źródła i pokoje gościnne. Zazwyczaj też to ona razem z ojcem zajmowała się zakupami, w końcu nie bez powodu miała prawo jazdy. Po szybkim śniadaniu zajęła się czyszczeniem i ponownym napełnianiem basenów, które po południu zapełnią się gośćmi Yu-topii. Umyła wszystko, przetarła podłogi, pozanosiła do przebieralni czyste ręczniki i yukaty, gdyby któryś z gości jeszcze takowej nie dostał. Później miała przygotować pokoje na przyjazd nowych turystów, którzy według planu mieli zjawić się po obiedzie, ale zanim to, przyszła kolej przerwy na papieroska. Kiedy tylko Mari uporała się z łaźnią, wyszła na tyły domu, wyciągając z kieszeni pogniecioną paczkę i zapalniczkę. Oparła się o zewnętrzną ścianę budynku i podniosła głowę, zaciągając się dymem. Miała z tego miejsca dobry widok na ogród i kwitnące właśnie drzewa wiśni. Nigdy nie rozumiała, czemu ludzie aż tak się nimi zachwycali. Owszem, były ładne, ale bez przesady. Chociaż... w zeszłym roku, gdy przykrył je śnieg, mogły zachwycać. W zeszłym roku...

- To się jakoś rok temu zaczęło, nie? – mruknęła do siebie, uśmiechając się pod nosem. Mniej więcej rok temu straciła kilka haków, by dokuczać bratu, ale zyskała kilka nowych. Ciekawszych.

*******

- Yuuri, no wyłaź już – westchnęła kobieta, która od kilku minut dobijała się do pokoju brata. Chłopak zamknął się tam, gdy tylko jego idol wypuścił go ze swoich szponów i od prawie godziny odmawiał wyjścia. A przecież nie wykonał żadnego ze swoich obowiązków. Co on sobie myślał? Że tak po prostu przesiedzi tu aż Victor wyjedzie? Jeszcze czego!

Wkurzona kobieta wreszcie szarpnęła za drzwi, które, ku jej zdumieniu, ustąpiły. A przecież wcześniej kilkakrotnie sprawdzała, z resztą nie tylko ona, czy są zamknięte. Albo do tej pory robili coś nie tak, albo jednak Yuuri postanowił, że koniec chowania się i czas chociaż siostrę wpuścić do swojego świata.

Gdy tylko minęło zaskoczenie, Mari rozejrzała się po korytarzu, czy aby na pewno nikt nie widział, że została wpuszczona, po czym weszła do pokoju brata, zasuwając za sobą drzwi. Wolała porozmawiać z nim sama, na spokojnie, zanim inni się zorientują. Yuuri nie leżał zagrzebany w pościel, jak się spodziewała, ale siedział skulony na podłodze, opierając się plecami o łóżko. Twarz miał ukrytą w kolanach, ale nawet to nie ukryło wszystkiego, bo uszy i kark były wyraźnie zaczerwienione.

- Yuuri? – niepewnie szturchnęła go palcem. Kiedy nie poruszył się, a tylko mruknął pytająco, usiadła obok, wyciągając z kieszeni zapalniczkę. – No i czego się przed nim chowasz? – zapytała, kolejny raz wzdychając. – Nie kochałeś go przypadkiem całe życie?

- Mariii! – jęknął Yuuri żałośnie, kuląc się jeszcze bardziej. Kobieta, trochę wbrew sobie, zachichotała.

- Daj spokój, nie tak trudno to zauważyć. Przypominam, że swego czasu, cały dom wytapetowałeś jego gębą – przypomniała, pstrykając zapalniczką. – Nie mówię od razu, że na niego lecisz, ale dajesz mi coraz więcej dowodów, że jednak tak jest.

- Nie mów nikomu! – słysząc jego przerażony głos, kobieta dopisała sobie punkt, w ich osobistej, nieoficjalnej wojnie. Poza tym udało jej się zmusić brata, do podniesienia na nią wzroku. Uśmiechnęła się lekko, a przez następną chwilę oboje kontemplowali plakaty okrywające większość ścian tego pokoju.

- Wiesz – odezwał się nagle chłopak. – To po prostu dla mnie za dużo. Podziwiałem go całe życie, zawsze był dla mnie czymś w rodzaju bóstwa. Tak samo nieosiągalny, nawet jak mijaliśmy się na zawodach. Wiesz, że w zeszłym roku nie rozpoznał mnie po finałach nawet jako przeciwnika? Serio, kiedy minęliśmy się na korytarzu, potraktował mnie jak przypadkowego fana. Pewnie dlatego tak bardzo się załamałem, chociaż nie wiem... Tyle zrobiłem, żeby choć trochę się do niego zbliżyć, a on nawet z wyglądu mnie nie kojarzył. A teraz jakby nic się nie stało, przyjeżdża tutaj i mówi, że zostanie moim trenerem. Ty na moim miejscu też byś pewnie pomyślała, że zwariowałaś, albo ci się śni. To za dużo.

Mari przyglądała nu się uważnie, przetwarzając w głowie wyznanie. Jej zdaniem chłopak za bardzo się przejmował, ale jak przedstawił to z tej perspektywy, nawet miało sens. Zawsze wszystkiego się bał. Nie doceniał siebie, jak tylko da się siebie nie doceniać. A teraz, kiedy zaczął dostawać tak sprzeczne sygnały, może to wszystko miało prawo mu się pomieszać.

- Nie zwariowałeś – pocieszyła go lakonicznie.

- Wiem – odparł, znów czerwieniejąc jak wisienka. Jego usta zadrżały, ale nie ze zdenerwowania, jak Mari się spodziewała, tylko od usilnie tłumionego, szerokiego uśmiechu. – Mari, Victor tu jest – powiedział już zupełnie innym tonem. Nieco zduszonym, pełnym ekscytacji szeptem wieloletniego fana, który dostał właśnie możliwość spotkania swojego idola. – To dla niego zacząłem jeździć! A teraz on tu przyjechał. Do mnie...

*******

- Ciekawe, czy takie wahania nastroju to już choroba psychiczna? – zapytała Mari samą siebie, gasząc niedopałek na parapecie okna. Uśmiechnęła się delikatnie na wspomnienie miny brata w tamtym momencie. Gdyby wtedy wiedziała, jak to się skończy... Gdyby wtedy wiedziała, jak to się skończy, od razu kazałaby Victorowi spać w pokoju Yuuriego. Oszczędziliby przynajmniej na pościeli.

____________

Więc oto jest kolejny challenge autorstwa Dziabara

PS.: Zgłosiłam swoje podwójne uczestnictwo i nie wycofuję się z tego. Po prostu to drugie opowiadanie wyjdzie mi troszeczkę za długie. Troszeńkę, naprawdę (tak z 16 rozdziałów na oko). Dlatego, żeby już nie mieszać zacznę je publikować w niedzielę.

To, co działo się między nimi przez ten rok... (Rok z Yuuri on ICE!!!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz