Rozdział 4

283 12 3
                                    

Szliśmy już dobre dziesięć minut mijając roześmianych ludzi, trzymające się za ręce pary, śmiejące się  dzieci. W końcu zauważyłam wolną ławkę, daleko od innych. Jeden chłopiec podszedł do nas i poprosił o autografy. Po chwili chłopiec pobiegł do złej matki, która wyraźnie nie była zadowolona postępowaniem swojego  dziecka. Za to ja go rozumiałam, choć nigdy nie byłam na jego miejscu. Piotrek odchrząknął, zwaracając tym samym moją uwagę na niego.

- To o czym chciałeś porozmawiać? - Chciałam pomóc mu przełamać się, ale chyba podziałało to w drugą stronę i Zielu jeszcze bardziej się speszył.

- Chciałem ci podziękować. Byłaś przy mnie, gdy odtrącałem wszystkich, którzy mnie  wspierali. - Zaskoczyły mnie jego słowa. - To dzięki tobie wróciłem na boisko.

- Nie dzięki mnie, tylko treningom, upórowi i wewnętrznej walce ze sobą. Chyba nawet wiem co chcesz mi przez to przekazać. Że nie powinnam się poddawać, nawet przez takie ciężkie wspomnienia. Luiz powiedział, zwierzył się nie dawno po treningu, że chciałby zmienić klub. Od spokojnej gry w Atletico Madryt dzieliły go zaledwie trzy miesiące. Gdybym nie zgodziła się zmieniać piłkę nożną, teraz on by żył. Luís mógł żyć - Znowu zaczęłam płakać. To wszystko mnie przerosło. Chłopak objął mnie ramieniem i przytulił w pocieszającym geście.

- Nie to miałem na myśli. Musisz dojść do odpowiedniej chwili i przekonać się co dla ciebie jest najważniejsze. Nie skreślaj żadnej opcji, daj szansę wszystkim możliwością, nawet piłce. Słyszałem kiedyś, że zawodnik, który nigdy nie został skrzywdzony przez piłkę, nigdy w pełni nie będzie grał. Trener na ciebie liczy. Nie chce wywierać presji, ani cię popędzać, ale ma nadzieje, że gdyby podczas trwania mistrzostw świata któryś z nas stracił wiarę, podbudujesz nas na duchu. - Powoli zaczynałam orientować co chciał mi przekazać w duchu. Trener, jak i część piłkarzy liczyła, że moja forma psychiczna nie zmieniła tej fizycznej.

- Będę trzymać kciuki, aby trener pozwolił ci zagrać z Litwą. Pamiętaj, że zawsze wierzę w twoje możliwości i nigdy nie przestanę ci pomagać odbudowywać formy. Może chodźmy już na stadion, bo pewnie się o nas martwią- Nie miałam już siły na zwierzenia, więc chciałam zobaczyć się z resztą. Chłopak kiwnął głową na przyznanie mi racji, wstając z ławki,  co również zrobiłam. Byliśmy już prawie przed stadionem, gdy lekko zadrżałam z powodu chłodnego powietrza. Po kilku miesiącach spędzonych w słonecznej dumie Katalonii ciężko jest mi tak nagle przyzwyczaić się do chłodnej aury Polski. Piotrek widząc mój dreszcz ściągnął swoją bluzę i założył ją na moje ramiona. Już miałam coś powiedzieć, gdy usłyszałam za swoimi plecami głos trenera.

- Witaj wśród swoich Olu. - Powiedział i przytulił mnie do swojej piersi, na co ja lekko oddałam uścisk. - Brakowało mi tu ciebie. Schudłaś od naszego ostatniego spotkania. W tej Hiszpanii jest aż tak złe jedzenie? - Zażartował były piłkarz.

- Złe może nie było, ale tak dobre jak tutaj to nigdzie nie spotkam. - Na chwilę zapadła między nami niezręczna cisza, którą postanowiłam przerwać- Znalazło by się dla mnie jakieś miejsce w sztabie? - Mężczyzna zamarł na chwilę, po czym odsunął mnie od siebie na długość swoich ramion. Niestety nie zdążył nic powiedzieć, gdyż obok nas pojawił się wiśnia z kamerą, przerywając tą ważną chwilę dla mojej przyszłości, która nie wiadomo w jakim kierunku się potoczy.

*****

3/3 i koniec tego maratonu. Kto ogląda mecz? Ja nadal liczę, że strzelimy gol i będzie remis, który zostanie przez nas utrzymany do końca meczu. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale. Jak myslicie, co zrobi Ola, a co powie Nawałka. Czy to normalne, że Ola schudła? Lubię czytać wasze komentarze, więc liczę chociaż na kilka. Wiem, że was na to stać.  Pozdrawiam i miłego wieczoru

Wszystko się zmieniłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz