rozdział siódmy

3.9K 148 42
                                    

- Co uważacie na temat miłości Księcia do Róży? - Nauczycielka od etyki rozejrzała się po sali, aż ostatecznie zatrzymała wzrok na Brooke. Ta westchnęła cicho, układając sobie słowa w głowie. Małego Księcia omawiała już wielokrotnie, na angielskim, literaturze jak i w szkole podstawowej. Mimo tego, bardzo lubiła tę książkę. Gdy czytała ją ponownie, za każdym razem wyciągała dodatkowe wnioski.

- Mały Książę nie był początkowo świadom swojej miłości do Róży. W końcu ją opuścił...

- Uważam... - Katherine przerwała Brooke i odrzuciła włosy do tyłu. Blondynka przewróciła oczami. - ... że Mały Książę nie mógł pogodzić się z tym, że Róża go tak traktuje i odrzuca jego miłość. Traktowała go jak niewolnika.

- Dopiero Lis uświadomił Małemu Księciu, jakie uczucia żywi do Róży - Brooke mruknęła cicho, a Katherine spiorunowała ją wzrokiem. Tak, jakby tylko jedna wersja była prawdziwa. Pani Fley nigdy nie wstawiała ocen za opinię. Wstawiała oceny za umiejętność argumentacji i logiczne myślenie. Dlatego Brooke tak bardzo lubiła zajęcia etyki; chociaż były one nieobowiązkowe. Była to jedna z nielicznych lekcji, na które chodziła z prawdziwą przyjemnością.

- Miałam raczej na myśli to, jaka ta miłość była. Czy Mały Książę dzielił swoją miłość na kilka osób? Czy kochał swoją Różę szczerze? - Nauczycielka wtrąciła się, zwracając na siebie uwagę wszystkich. Katherine odwróciła się w jej stronę i uśmiechnęła się szeroko. Nauczycielka tylko zmierzyła ją wzrokiem; ona również nie przepadała za dziewczyną.

Katherine Lennox była tą niezbyt miłą dziewczyną, która musiała się znaleźć w każdej klasie. Lubiła ją tylko jedna osoba, ale za jej tyłkiem i dekoltem oglądała się znaczna część półgłówków, którzy właśnie na to zwracali uwagę. Brooke nie lubiła dziewczyny od zawsze, ale próbowała tego nie okazywać; inaczej było z Katherine, która na każdym kroku próbowała dogryźć blondynce. O dziwo, często ktoś stawał w jej obronie, co bardzo wytrącało z równowagi szesnastoletnią Lennox.


Etyka, na całe szczęście, była ostatnią lekcją tego dnia. Brooke chciała jak najszybciej porozmawiać ze swoim nauczycielem. A właściwie taki miała zamysł. Gdzieś w głębi wiedziała, że istnieje możliwość, iż po prostu zawróci tuż przed drzwiami do sali. Mimo wszystko chciała, aby i Zayn Malik znał prawdę. W końcu na to zasługiwał, a Brooke wiedziała, że mężczyzna nie wie, dlaczego mu nie odpisuje. Zwyczajnie bała się, co może się z tego rozwinąć, dodatkowo - nie potrafiłaby już pisać ze swoim nauczycielem tak, jak wcześniej.

Przemknęło jej nawet przez myśl, że nauczyciel jej nie odrzuci. W końcu istniał jakiś procent, że mężczyzna coś do niej czuje. Albo chociaż spróbuje jej pomóc, skoro już wiedział trochę, jak wygląda jej sytuacja w domu. Brooke po prostu potrzebowała kogoś, do kogo mogłaby się przytulić, wypłakać, a ten ktoś byłby w stanie uchronić ją przed wszystkimi niebezpieczeństwami świata zewnętrznego.

Tak, jak Mały Książę chronił Różę przed gąsienicami motyli.

Szesnastolatka przeczesała włosy palcami i poprawiła czarny plecak na ramieniu. Zapukała delikatnie do drzwi sali, w której pan Zayn Malik przeprowadzał lekcje. Najprawdopodobniej zrobiła to za delikatnie. Zapukała mocniej i usłyszała, że po drugiej stronie ma miejsce jakieś poruszenie. Po chwili drzwi otworzyły się, a w nich pojawił się mężczyzna, który chyba przysnął, bo właśnie pocierał niezbyt wyraźne oczy.

- Oh, Brooke, tak myślałem, że przyjdziesz - rzucił cicho i odchrząknął, a szesnastolatka uśmiechnęła się nieśmiało, przyglądając się nauczycielowi.

daddy ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz