Następnego dnia, na porannym obchodzie zjawił się już doktor Konieczny. Karolina dokładniej przyjrzała się mężczyźnie. Wyglądał na około pięćdziesiąt lat. Miał już lekko zsiwiałe włosy i widoczne zmarszczki na czole. Jedynie brakowało mu stereotypowego brzuszka. Pomimo swojego wieku, trzymał się naprawdę dobrze. Cały czas się uśmiechał, roztaczając wokoło siebie przyjemną aurę.
– Pani Karolina Wolniewska? – zapytał dla pewności.
Dziewczyna pokiwała tylko głową, niezdolna wypowiedzieć nawet jednego, krótkiego słowa. Mężczyzna podszedł bliżej, po czym usiadł na krześle obok łóżka
– Jestem człowiekiem bardzo bezpośrednim i nie lubię owijania w bawełnę – zaczął. – Stan jest bardzo poważny. Widziałem, że Jakub zlecił pani badania, ale na podstawie dotychczasowych wyników jasno mogę stwierdzić, iż nie zostało pani zbyt wiele czasu.
Słowa te podziałały na nią jak cios nokautujący. Do wczoraj żyła jeszcze złudną nadzieją na szczęśliwy happy end. Przecież doktor Maciejewski powtarzał jej, że nie można stracić wiary. Sama nie raz słyszała, że w walce z rakiem dziewięćdziesiąt procent powodzenia to psychika. A teraz? Okazało się, że już nie ma o co walczyć, bo ten bój i tak już dawno ma swojego zwycięzcę.
– Wiem jak się czuję! – rzuciła ostrzej niż planowała.
Pretensjonalne zachowanie mężczyzny wyraźnie ją rozzłościło.
– Rozumiem, że nie jest pani łatwo, więc może potrzebuje pani pomocy psychologa?
– Nie ma takiej potrzeby – ucięła stanowczo. – Jestem pogodzona z własnym losem!
Lekarz spojrzał na nią karcąco, ale udała, że nie dostrzega jego spojrzenia.
– Właśnie widzę – rzucił pod nosem.
Dziewczynę aż świerzbił język, żeby coś mu odpyskować, ale ostatecznie zrezygnowała z tego pomysłu. Bezsensowna dyskusja i tak do niczego teraz nie prowadziła, a jedynie zabierała jej resztki energii.
– To wszystko, czy chciał pan coś jeszcze? – zapytała, nawet nie siląc się na uprzejmy ton.
– Na razie wszystko. Za chwilę przyjdzie pielęgniarka i poda pani leki. Tymczasem proszę odpoczywać.
Dzisiejszy dzień Karoliny za bardzo nie różnił się od poprzedniego. Ponownie na nic nie miała sił. Ilekroć próbowała wstać z łóżka, tylekroć wściekała się, nie potrafiwszy tego zrobić. Podnosiła się do pozycji półleżącej, a później jej ciało jakby odmawiało współpracy. Każda taka nieudana próba jeszcze bardziej pogłębiała ten ból w sercu. Większość jej rówieśniczek już pracowała albo studiowała. Niektóre snuły plany na przyszłość, inne może nawet zakładały rodziny. A ona? Powoli zamieniała się w bezużyteczne coś. Teraz nawet jakby spotkała się z Pawłem, ten uciekłby na drugi koniec świata, widząc kim, a raczej czym się stała. Jeszcze bardziej dobijała ją świadomość, że ona za chwilę umrze, a chłopak zostanie tutaj sam z nadzieją na lepsze życie. Po raz pierwszy dzisiejszego dnia dziewczyna poczuła chęć, aby się wypłakać. Doskonale zdawała sobie sprawę, że łzy nie przyniosą upragnionego ukojenia, jednak jej oczy zrobiły się mokre. W momencie, kiedy była na granicy wytrzymałości, do pokoju wszedł doktor Konieczny. Karolina nie była pewna, czy zobaczył jej stan, ale postanowiła udawać, że wszystko jest w porządku.
– Jak się czujemy? – zapytał przyjaźnie, zamykając drzwi pokoju.
– Dobrze.
Kłamstwo przyszło jej niebywale łatwo. Czuła się wręcz fatalnie, ale postanowiła nie wtajemniczać mężczyzny w swoje życie prywatne.
CZYTASZ
Łap życie garściami
RomanceMyślała, że ma przed sobą całe życie, a okazało się, że ma zaledwie parę dni. Słowa lekarza brzmiały niczym ostateczny wyrok. Siedząc na szpitalnym korytarzu złożyła sobie pewną obietnicę. Czy nowo poznany chłopak pomoże jej w wypełnieniu tej obietn...