*Rozdział 3*

99 14 2
                                    

  Seongwu obudził się z palącym ramieniem. Wstał, szybko odchodząc od promieni słonecznych, które wylewały się przez okna nieznanego mu pokoju. Nie wiedział, gdzie jest i która jest godzina. Nigdy w czasie bycia Mrocznym Łowcą nie tracił zimnej krwi. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczuł się niepewnie. Jego głowa pulsowała. Wspomnienia z poprzedniej nocy powoli wracały do niego z wyrazistością.
Jasnowłosy chłopak, atak...

Rozglądając się po pokoju, zdał sobie sprawę, że znajduje się pomiędzy dwoma oknami. Nie miał jak bezpiecznie wydostać się z łóżka.

Siłą woli zmusił ciemną chmurę do zasłonięcia słońca, dzięki czemu jasne światło przestało niszczyć mu wzrok. Mógłby przywołać tyle chmur, które zmieniłyby dzień w noc, ale nie wyszłoby mu to na zdrowie.

Jego moce pozwalały mu w znacznym stopniu kontrolować żywioły, leczenie i pogodę, ale nie miał władzy całkowitej.

- Gdzie to jest? - Seongwu usłyszał cichy głos zza drzwi, które po chwili się uchyliły, a nieznajomy chłopak wszedł do pomieszczenia.

- Daniel, twój gość się już obudził! Jak się nazywa?

- Nie pytałem.

- Kang Daniel, powinieneś być bardziej rozważny, mógłby ci zrobić krzywdę!

- Ale jak widać, nic mi nie jest. Um, jesteś może głodny? - wspomniany chłopak stał właśnie przy łóżku, wpatrując się w Seongwu.

- Tak, poproszę.

***


- To jedyne co umiem ugotować i przy okazji nie spalić kuchni. - Daniel postawił gotowe ramen przed Seongwu.

- Dziękuję. Masz może tu jakiś telefon, z którego mógłbym skorzystać? - młodszy wyciągnął z kieszeni urządzenie i podał je brązowowłosemu. Wybrał numer do Jaehwana, ale ten jak zwykle nie odebrał.

"Super, najwyraźniej będę musiał zostać tu do wieczora."

- Mógłbyś opuścić rolety? - spytał. Zmarszczył brwi.

- Światło słoneczne ci przeszkadza?

- Mam na nie alergię. - odpowiedział, wykorzystując typowe kłamstwo Mrocznych Łowców w podobnych sytuacjach.

- Ciekawe, nigdy nie spotkałem osoby, która miałaby na nie uczulenie. Więc jesteś jak wampir?

To słowo trafiło zdecydowanie za blisko celu.

- Niezupełnie.

Po zjedzonym posiłku zadzwonił jeszcze raz do Jaehwana, a następnie do Jinyoung, który był jego Giermkiem. Kazał mu wziąć zapasowe klucze, trochę pieniędzy i komórkę.

- Gdzie mam Ci to wszystko podrzucić? - Seongwu odsunął telefon od ucha.

- Daniel? Gdzie ja, do cholery, jestem?

- Znasz nocny klub Delta przy Hakdongro? - pokiwał głową. - Jesteśmy nad nim.

- Dzięki.

Ong przekazał wiadomość chłopakowi. Nie zwracał on sobie głowy tłumaczeniem czegokolwiek Jinyoungowi.

- Daniel, jest mała sprawa. Nie mogę wyjść z mieszkania, dopóki nie zrobi się trochę ciemniej. To przez to uczulenie. - jasnowłosy się zmartwił. 

- Jeśli masz coś do załatwienia... 

- Nie, skąd... - odparł szybko i urwał. - To znaczy, wiesz... to byłoby niegrzeczne, bardzo niegrzeczne zostawić cię tu samego.

Zupełnie nie wiedział, co powinien zrobić w takiej sytuacji. Nie znał jego imienia, nie wiedział, kim jest i czy mu ufać. A właśnie, imię! Nie spytał się go jeszcze, jak się nazywa!

- Um, w sumie nie wiem, jak się nazywasz.

- Seongwu, Ong Seongwu. - uśmiechnął się.

-Hong Seongwu, hm...

- Nie, Ong. Nie Gong, nie Hong, tylko Ong.

Daniel spojrzał na brązowowłosego. Mimo że miał typowo rozwaloną fryzurę po spaniu, dla niego wyglądał cudownie, jak żywa rzeźba stworzona przez najwybitniejszego stwórcę. Nie mógł się nadziwić, jak taki człowiek może stąpać po ziemi. Jego linia szczęki, ciemne jak noc oczy i pieprzyki na policzku, układające się w mały gwiazdozbiór.

"Chłopak z pięknymi pieprzykami" - pomyślał.

Zjechał wzrokiem na naszyjnik zwisający z szyi Onga.

- Twój naszyjnik, jest piękny.

On i Euigeon dostali dwa naszyjniki, takie do pary. Nie wiedział, czemu nadal go nosi, poza tym, że zdjęcie go wywołałoby więcej bólu, niż gotów był znieść. Na swój sposób zdjęcie naszyjnika, byłoby jak ponowna utrata Euigeon. Powrócił on myślami do chwili, gdy Eugieon zakładał mu go na szyję. Jego uśmiech i twarz pełna miłości. Tęsknił za nim, nawet po tych wszystkich latach.

Daniel był osobą, która przypominała mu o Eugieon. Był on interesujący. Była w nim jakaś siła, a zarazem bezbronność. Miał potrzebę odwdzięczenia się mu po tym, jak uratował mu życie. Gdyby nie on, byłby już martwy.  

- Więc skoro nie możesz wyjść, to czym chciałbyś się zająć przez resztę popołudnia?

 - Szczerze? W twoim pokoju widziałem parę nagród z konkursów tanecznych. Może zrobimy mały pojedynek?

  ______ Rozdział niesprawdzony______  

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 18, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dark Fighter // OngNielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz