Lucy
Nadszedł kolejny dzień pracy, a raczej użerania się z Marcusem.
- Witam wszystkich - powiedziałam wchodząc do kawiarni lekko spóźniona. Tak lekko, bo niecałą godzinkę tylko zaspałam. Ale kto by się tym przejmował to u mnie normalka.
- Hej spóźnialska - a jakże by inaczej bez zaczepki Marcusa się nie da zacząć tu dnia.
Pokręciłam głową, poszłam się przebrać, żeby zacząć na spokojnie pracę.
- Zajmę się 8 - powiedziałam z uśmiechem do Magy i Marcusa.
- Dzień dobry, coś podać? - Spytałam najuprzejmiej jak tylko umiałam. Gdyż, ponieważ tym klientem jest Ron. Tak ten Ron, który pomógł mi z walizką w pociągu. Niezwykle przystojny Ron, Dobra Lucy ogarnij. Upomniałam sama siebie w myślach.
- Lucy, tak?
- We własnej osobie.
- To już chyba przeznaczenie. - Uśmiechnęłam się szeroko.
- A więc co sobie życzysz?
- A co proponujesz? -Spytał patrząc w kartę.
- Przede wszystkim musisz spróbować sernika - schyliłam się lekko - wypiek mojej mamy. Jest po prostu nieziemski.
- A więc poproszę ten nieziemski sernik i do tego może... - spojrzał na kartę - ...niech będzie podwójne late. - Kiwnęłam głową i ruszyłam realizować zamówienie.
- Kto to? - Spytała Magy.
- Ron, pomógł mi z walizką kiedyś.
- Przystojny - zauważyła Magy.
- I słodki...
- O mnie mówicie? - Podszedł do na Marcus.
- O przystojniaku z 8 - upomniała go Mag. Polubiłam tę dziewczynę. Nie owija w bawełnę.
Chłopak pokiwał tylko głową i odszedł. Na co my obie wybuchłyśmy śmiechem.
- Proszę, oto twoje zamówienie - powiedziałam podając Ronowi ciasto i kawę.
- A mogę prosić o coś jeszcze? - Podrapał się po głowie.
- Pewnie.
- Dasz mi swój numer? - uśmiechnęłam się i wyjęłam z fartuszka notes. Zanotowałam swój numer i podałam chłopakowi karteczkę.
Podziękował, obiecał, że się odezwie. A ja no cóż, wróciłam do pracy. Co chwilę czułam na sobie tylko wzrok Marcusa. Ale za to nic się nie odzywał. Więc to chyba powód do świętowania.
...
- Co dziś robisz? - Spytała Magy.
- Nie mam nic ciekawego, a co tam?
- To idziemy do klubu. Mam ochotę potańczyć.
- Jestem za. - zgodziłam się od razu.
- No i git. A więc widzimy się o 20 pod klubem?
- Mogę kogoś wziąć? - spytałam.
- No pewnie im więcej osób tym zabawniej.
Pożegnałyśmy się i ruszyłam w stronę domu.
DO: Chloe Impreza?
OD: Chloe Dziś?
DO: Chloe Pewnie
OD: Chloe Będę u ciebie za jakąś godzinę.
Wiedziałam, że się zgodzi. Ona zawsze chętna na imprezy.
OD: Chloe Same idziemy?
DO: Chloe Z Magy.
OD: Chloe Oksy.
DO: Magy Idzie z nami Chloe. A ty bierzesz kogoś?
OD: Magy Spoko Chloe jest spoko. Nikogo nie biorę.
DO: Magy Oksy.
DO: Chloe Magy nikogo nie bierze. Idziemy we trzy.
OD: Chloe Spoko.
...
Jest 19 a ja jestem gotowa. To jest niemożliwe. Ja zawsze się spóźniam. A to ci nowość.
- Ślicznie wyglądasz - powiedziała moja przyjaciółka.
- Dziękuję - stanęłam przed dużym lustrem. Ubrałam na siebie granatową sukienkę sięgającą do połowy ud. Idealnie podkreślała moją talię i pupę. Do tego botki na dość wysokim słupku. Chloe zrobiła mi mocny makijaż i wyprostowała włosy. Uwielbiam siebie w takim wydaniu.
Natomiast moja przyjaciółka włożyła seksowną czerwoną sukienkę odkrywającą więcej niż zakrywającą. Wysokie czerwone szpilki. Identyczny makijaż jak mój i też wyprostowała włosy.
- Obie wyglądamy bosko - skwitowałam.
YOU ARE READING
Shiny
Teen FictionA więc historia z Marcusem wygląda tak: to jest typowy PLAYBOY i BADBOY - jakich zresztą wielu. Za wszelką cenę stara się zdobyć dziewczynę, zaliczyć ją i odhaczyć na swojej liście, która zapewne jest bardzo długa. Z naciskiem na BARDZO. Jednak nie...