Rozdział 10.

7 1 0
                                    


Lucy

Dziś jest poniedziałek, a Marcus nadal mi nie powiedział co między nami zaszło w nocy z piątku na sobotę. I czy w ogóle coś zaszło. A ja nic nie pamiętam. Kompletnie film mi się urwał. To nie jest śmieszne. Rozmawiałam z Magy i Chloe, powiedziały, że zmyły się z chłopakami koło 23, a ja zostałam sama z Marcusem. Chciałam zostać i pić. Więc tak mnie zostawiły i sobie poszły. Potem obudziłam się u niego w łóżku. Był jakoś wyjątkowo milutki co potwierdza tylko moje obawy. Nawet zrobił mi śniadanie.

   - Lucy, rusz się - zawołała Magy. - O czym ty tak marzysz?

Wzruszyłam ramionami i poszłam obsługiwać klientów.

...

   - Hejka kochana - powiedziała Chloe wchodząc do mnie do pokoju.

   - Hej, ty czasem nie miałaś randki z Borisem? - Ostatnio spędzali ze sobą bardzo dużo czasu.

   - Pokłóciliśmy się - powiedziała siadając na łóżku.

   - Tak szybko? - Zdziwiła mnie trochę.

   - Nie denerwuj mnie nawet. Nie chcę o nim gadać - kiwnęłam głową.

   - To ja idę po kakao - oznajmiłam i wyszłam z pokoju. Kakao to nasza tradycja na złamane serducho. Tak jest od zawsze i tak zostanie na zawsze.

Wróciłam z dwoma kubkami do pokoju i zobaczyłam Chloe z moim telefonem.

   - Jakiś Ron do ciebie napisał - podała mi urządzenie.

   - Musiałaś czytać? -

     OD: Ron Co powiesz na czwartek? Kino i kolacja?

     DO: Ron Pewnie

   - Chloe, dlaczego mu odpisałaś?

Spojrzałam wściekła na przyjaciółkę.

   - Spokojnie - uśmiechnęła się szeroko.

   - Sama sobie dałabym radę. - Wycedziłam. Nie lubię jak ktoś mi się wtrąca w takie rzeczy.

   - Lepiej powiedz czy gadałaś z Marcusem - powiedziała popijając kakao.

   - Gadałam, ale ten pacan kazał mi sobie przypomnieć, bo jak to ujął ,,warto" - zaznaczyłam to słowo cudzysłowem w powietrzu.

   - Ja z nim pogadam.

   - Rób jak uważasz, ja nie mam zamiaru już tego wałkować.

...

   - To może wyprostujemy ci włosy? - Zaproponowała Chloe.

   - Niech będą proste - powiedziałam. Dzisiaj nie mama humoru na nic. A przez kogo? Tak właśnie przez Marcusa. Ten idiota narobił mi totalnego wstydu w kawiarni. Gdybym mogła rozszarpałabym go na strzępy.

   - Lu, rozchmurz się w końcu - upomniała mnie - to będzie najlepsza randka ever.

   - Już dobrze - wymusiłam uśmiech. - Pasuje? - Powiedziałam nadal szczerząc się.

   - Jasne!

Chloe pomogła mi się wyszykować. Ubrałam na siebie czarne, obcisłe rurki. Do tego dałam pudrowo-różową bluzkę z dekoltem w stylu hiszpanki. Niezbyt wysokie sandałki i czarną torebkę. Postawiłyśmy na delikatny makijaż i proste włosy, grzywkę spięłam do tyłu.

   - Mam nadzieję, że go olśnisz - powiedziałam triumfalnie moja najlepsza przyjaciółka.

   - Jesteś niemożliwa. - Wzruszyła ramionami.

Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Chloe stwierdziła, że nie będzie mi przesłuchiwać mojej randki. Więc koniec końców musiałam iść sama otworzyć drzwi.

   - Hej - Ron zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu. Wrócił oczami na moją twarz i dodał: - Pięknie wyglądasz.

   - Hej, dziękuję. - Uśmiechnęłam się szeroko.

   - To jedziemy? - Pokiwałam głową, zamknęłam drzwi i chłopak wziął mnie pod rękę, aby zaprowadzić mnie do swojego samochodu. Otworzył drzwi i już miałam wsiadać, kiedy zobaczyłam Marcusa idącego w stronę mojego domu. Usiadłam wygodnie na siedzeniu, po czym Ron zatrzasną drzwi i sam udał się za kierownicę.

   - Gotowa?

   - Pewnie - uśmiechnęłam się i spojrzałam na kierowcę. Ron odpalił silnik i ruszyliśmy. Mój wzrok skrzyżował się ze wzrokiem Marcusa. Był wściekły?

ShinyWhere stories live. Discover now