Rozdział 9.

64 12 0
                                    

Piękny wschód słońca. Harry wstał dzisiaj dużo wcześniej, gdyż miał zaległe godziny do nadrobienia w pracy. Ostatnio mężczyzna dużo częściej widział wschód słońca niż zachód, co było dla niego dziwne, bo nigdy by nie pomyślał, że będzie typem rannego ptaszka. Zostało mu mało czasu, by opuścić swoje mieszkanie, lecz postanowił jeszcze chwilę delektować się widokiem i ciepłem promieni słonecznych padających mu na twarz przez uchylone okno. Nie wiedział, ile jeszcze dane było mu ujrzeć i przeżyć takich wschodów słońca, dlatego korzystał i napawał się każdą sekundą i pojedynczym blaskiem.

W pracy zatrudniono nowego etatowca. Harry jako wzorowy pracownik zagłębił nowego w szczegóły umowy i pomógł wytłumaczyć mu jego grafik. Na długiej przerwie zmienili rozmowy na codzienne tematy. Nagle padło od nowego luźne pytanie o planach na wieczór. Harry'emu momentalnie zachciało się śmiać. W końcu sam nie wiedział jak odpowiedzieć na to pytanie, bo z Louisem wszystko było takie niespodziewane. Dowiedział się jednak, że nowy miał w planach wybrać się na randkę ze swoją dziewczyną a później na długi spacer, gdyż była ich rocznica. Mężczyzna spytał Harry'ego co myślał o tych pomysłach, a ten tylko się uśmiechnął i wstrzymał od jakichkolwiek komentarzy, bo przecież nie mógł odpowiedzieć, że nie ma dużego doświadczenia i że nigdy nie miał takich możliwości, aby zabrać kogoś na randkę.

Sobota, godzina 16. Skończył pracę na dziś. Dostał pochwałę od szefa i dowiedział się, że ostatni raz musiał pracować w weekend. Od teraz miał dodatkowe dwa dni wolne od pracy.

Harry dostał już dwa SMS-y z rana. Komuś tu bardzo zależało.

Upierdliwa Cegła:
„Będę po ciebie o 19”

Zmieniono nazwę na „Cegiełka”.

Cegiełka:
„Tym razem się nie spóźnij deklu 😜”

Klasycznie nie odpisał na żadną wiadomość.

Zostały trzy godziny do przyjścia Louisa. Harry miał wszystko pod kontrolą. Albo tak mu się wydawało.

Oglądał drugi film z rzędu, gdy jego telefon zawibrował.

Cegiełka:
„Już jestem”

To chyba kurwa żarty.

19:08.

Młodszy wyjrzał za okno. Faktycznie, starszy siedział w samochodzie przed kamienicą Harry'ego.

Zielonooki szybko się przebrał, znowu umył zęby „na wszelki wypadek" i wybiegł z mieszkania. Miał opanowany plan działania. Nie przyzna się, że spóźnił się kolejny raz.

Wsiadł do auta Louisa.

– Hej.
– No hej, znowu się spóźniłeś.
– Nie, dzisiaj ty się spóźniłeś.
– Właściwie to czekam tu od jakiejś 18:50, gdybyś był gotowy, wyszedłbyś wcześniej.
– Byłem, specjalnie się ociągałem.
– Było widać cię w oknie biegającego i panikującego...
– Nie przesadzaj, wcale tak nie było – Harry nie zdał sobie sprawy, że miał odsłonięte zasłony i prawdopodobnie Louis mógł obserwować, jak dramatyzował przed lustrem, że nie miał się w co ubrać.
– Jak uważasz – Louis nie ciągnął dłużej tematu i nie przyznał, że spodobał mu się widok Harry'ego próbującego się pospieszyć i równocześnie w miarę ogarnąć.

Około 20 byli na miejscu. Wielka willa, chyba typowe. Weszli do środka, parę osób do nich podeszło. Po chwili Louis zniknął. Déjà vu.

Przed wejściem niebieskooki kazał mu sobie kogoś znaleźć. Tak więc, Harry przez pewien czas mierzył wszystkich wzrokiem. Gdy był już wstawiony, postanowił zagadać do jakiejś dziewczyny. Stała sama przy wejściu do kuchni.

– Hej, co tak sama stoisz? – świetne zaczęcie rozmowy.
– Właściwie to dlatego, że jestem już sama – Harry nie zrozumiał słów dziewczyny, ale długo nie został w niewiedzy.

Rozpłakała się i rzuciła Harry'emu na szyję. Tego się nie spodziewał.

– Emm, ale o co chodzi?
– Chłopak ze mną zerwał – wyglądała na kompletnie załamaną.

Pijany Harry by się tym nie przejął, ale reszta jego trzeźwego Harry'ego - tak.

Resztę imprezy spędził z Pią, bo tak miała na imię. Trudno ją było przekonać do rozmowy. Dlaczego? Najpierw wciskała mu kit, że została zdradzona. Harry uważnie jej wysłuchał i próbował pomóc. Okazało się, że żaden chłopak z nią nie zerwał, po prostu chciała sprawdzić, czy Harry chciał tylko jednego. Oczywiście, że chciał, ale według Pii „zdał test” i mogli zacząć znajomość.

Styles planował spierdolić od niej najszybciej jak mógł. Drzwi od pokoju, w którym przebywali, otworzyły się, a w nich stanął Louis z jakąś dziewczyną. A myślał, że bardziej krępująco być nie może.

– O hej, Harry! Zaruchałeś już?
– Louis przes...
– Co? A jednak... – Pia uciekła. Zmarnowała pół godziny cennego czasu i uciekła. Cennego czasu jej czy Harry'ego?
– Ooo, chyba jej się nie podobało – pijany Louis, to dziwny Louis.
– Weź spierdalaj – młodszy już miał wychodzić, ale Lou złapał go.
– Nie, czekaj. Co się stało?
– Ekhem, ja tu cały czas czekam – powiedziała dziewczyna, która przyszła z Tomlinsonem.
– Zamknij się Samanta, już cię nie chce.
– Ale przecież miało być...
– Nie słyszałaś? Nie chce cię, chcę jego – i wypchnął ją za drzwi.

Chcę jego.

Było słychać zduszony głos „Mam na imię Amanda! ”, ale nikt się tym nie przejął.

– Co się stało? – spytał starszy.
– Nic, laska mnie wykorzystała.
– Czyli nic nie zaszło między wami? Zjebałeś. Wychodzimy.

~*~

– To miałeś na myśli, mówiąc „lepsza impreza”? – spytał Carol.
– Nadal nie – odpowiedział starszy ojciec.
– Trochę się pogubiłam. Wyszliście z imprezy i co? – tym razem spytała Ellie, która nie za bardzo nadążała nad szybkością akcji. Ciężko było też wytłumaczyć rodzicom rzeczy, o których nie pamiętają zbyt wyraźnie przez ich ówczesny stan upojenia alkoholowego.
– To, co zawsze, odwiózł mnie i obiecał, że następna impreza będzie lepsza.
– Nudne to już – oznajmił Dean.
– Bo jeszcze nic aż takiego ważnego się nie zdarzyło... – stwierdził Harry.
– Naprawdę? Nie mogliście tego streścić?
– Wasz tata zawsze tak szczegółowo opowiadał, choć wciąż nie mówi wam wszystkiego – Louis spojrzał z wyrzutem na Harry'ego – ale to dobrze, bierzcie przykład z taty. On miał dobre oceny z wypracowań na lekcjach. Nie tak, jak wy. Elizabeth, co to jest za dwója z rozprawki?
– To, co z tą imprezą? Może teraz ty opowiesz? – El chciała szybko zmienić temat rozmowy, bo szła na jej niekorzyść.
– Może po prostu pomińmy dwa miesiące, w których byliśmy na paru nijakich imprezach i opowiedzmy o moich urodzinach – zaproponował Louis.
– Tak, zróbmy to.

YOU'RE SO TINYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz