Kolejny dzień w szkole zakończony sukcesem. Udało mi się uzbierać siedem ocen w ciągu tych kilku godzin.
Wychodząc ze szkoły zaczepiło mnie kilka starszych chłopaków i spuścili mi manto. Teraz siedzę w domu i odrabiania lekcje z plastrami na twarzy i rękach.
- Jak ja nienawidzę matmy! - krzyknąłem. Mimo, że jest to dla mnie nawet latwe, to i tak jej nienawidzę.
Od dłuższego czasu nie miałem żadnego patrolu. Nagle wszyscy sobie o tym przypomnieli i nie dają mi ani jednej godziny na patrolowanie. Ja błagałem Fyury'ego (?) na kolanach aby dał mi chociaż jeden dzień, a on mi odpowiada, że jeszcze sobie poczekam i powinienem się uczyć. Widział moje oceny i cieszył się, że dobrze się uczę, ale zastanawia mnie jak je zobaczył i dlaczego się tak cieszy. Kiedy go o to zapytałem powiedział mi, że jestem potrzebny, a jak będę miał złe oceny, to będę w zawieszeniu.
- Nie jest moim ojcem, żeby mi rozkazywać - przez, to myślenie wkurzyłem się.
- Walić, to będę robić co chcę i nikt nie będzie mi rozkazywać - postanowiłem sam zrobić patrol.Ubrałem kostium, a na niego ubrania które miałem ubrane wcześniej. Do plecaka wrzuciłem portfel, zeszyt, długopis, oraz słuchawki i oczywiście maskę z rekawicami. Zszedlem na dół i wyszedłem z domu po czym zamknąłem drzwi na klucz, który zabrałem z haczyka. Schowalem go do kieszeni i ruszyłem w stronę miasta.
Przechodząc obok parku miałem wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Postanowiłem wejść do tego parku i usiąść na pobliskiej ławce. Zwolniłem kroku i usiadłem na ławce pod wielkim drzewem. Z plecaka wyjąłem słuchawki i podłączyłem je do telefonu. Udawałem , że włączam jakąś piosenkę, gdy jakiś mężczyzna usiadł na ławce naprzeciw mnie. Był ubrany na cały czarno. Garnitur, lakierni i kapelusz. Przygladałem mu się uważnie. Jak dla mnie wyglądał podejrzanie. Spojrzał w moją stronę, a ja szybko odwróciłem wzrok. Przyglądałem mu się jeszcze przez kilka minut.
***********************
Po godzinie znudziło mi się gapienie na tego gościa więc schowałem słuchawki i wstałem. Chciałem sprawdzić czy pójdzie za mną. Kątem oka zauważyłem jak prawdopodobnie do kogoś dzwonił. Kiedy odwrócił się do mnie plecami biegiem spieprzyłem z tego parku. Dalej biegnąc uważałem, aby na nikogo nie wpaść. Zwolniłem i zatrzymałem się na pasach. Przypomniała mi się dzisiejsza sytuacja.- Nie chce mi się tyle czekać - mruknąłem pod nosem. Skreciłem w ciemniejszą uliczkę w której powinien znaleźć się ślepy zaułek, ale to nie ważne.
Zdjąłem spodnie, bluzę i koszulkę oraz buty po czym wrzuciłem je do plecaka i wyjąłem z niego maskę i rękawice. Wziąłem plecak na plecy i wystrzelilem swoją sieć.