2. THE END OF THE INNOCENCE

874 86 45
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

każde cierpienie uczy pokorypewność siebie nagle gdzieś znikanasze myślenie zmienia swe torydo świadomości wkracza logika

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

każde cierpienie uczy pokory
pewność siebie nagle gdzieś znika
nasze myślenie zmienia swe tory
do świadomości wkracza logika

nic nie zależy już od nas samych
nagle czekamy na czyjeś ręce
niczego w zanadrzu przecież nie mamy

           życie szkolne nie należało do najsprawiedliwszych.

zdążyła się tego dowiedzieć w chwili rozpoczęcia edukacji. rzecz jasna niekiedy zdarzały się przyjemne wydarzenia tu i ówdzie, ale jedyne, do czego służyły to owijanie bezlitosnej rzeczywistości w skrzący się papierek po słodkim cukierku.

— [imię]-chan! — znajoma (podejrzewała, że z klasy, gdyż nie miała pamięci do tak nieistotnych faktów) machnęła do niej dłonią, zwracając na siebie uwagę. — idziemy do centrum handlowego? — zapytała, gdy [imię] chwyciła swoją torbę.

ta jedynie narzuciła przepraszający uśmiech na twarz, wynajdując najbardziej oczywisty powód, dzięki któremu będzie mogła odciąć się od irytujących osób w jej pobliżu. — wybacz, nie czuję się obecnie na siłach; myślę, że wrócę prosto do domu.

— rozumiem — nie przeoczyła sztucznego rozczarowania w jej głosie. — z pewnością nadarzy się jeszcze okazja na wspólne wyjście. trzymaj się! — nie zaszła jednak wystarczająco daleko, gdyż bez najmniejszego problemu [imię] podsłuchała fragment jej rozmowy z paroma innymi dziewczynami, przy okazji czekając, aż opuszczą korytarz.

— nie przyjdzie?

— nie — odparła ta, z którą rozmawiała.

— co za nudziara!

— prawda — wtrąciła się jedna z nich z intensywnie rudymi lokami. — potrzebowałam ją zapytać, do jakich miejsc w shibuyi należałoby wstąpić bez późniejszego rozczarowania.

— wyjeżdżasz? obowiązkowo przywieź nam jakieś wystrzałowe pamiątki!

często po takich "sekretnych" dialogach zastanawiała się, czy służyła im tylko w roli osobistego przewodnika, z którego mogły korzystać, dopóki nie zużyją się pożądane tematy. — niewiele różni się od tutejszych kolorytów. wzdłuż i wszerz są ci sami fałszywi ludzie. — bezgłośnie mruknęła, przechodząc pustym już korytarzem. 

jej poprzednie miejsce zamieszkania nie było wprawdzie najgorsze (nie wspominając o rodzinie, z jaką przyszło jej żyć), ale gwoli ścisłości jakikolwiek dach nad głową byłby weselszy gdyby faktycznie posiadała w nim kogoś, kto z własnej woli chciałby przebywać w jej towarzystwie. bezustannie było to dla niej próbą sił ─ poznawanie i zaprzyjaźnianie się z innymi ─ dziedziny, w których odnajdywała się niemalże beznadziejnie; dodatkowo szkoła wydawała się tak zagmatwaną jednostką, że nie miała nawet możliwości, aby odnaleźć swe miejsce wśród uczniów.

— dziwadło! wleczesz za sobą tę posępną aurę, przez co wszyscy czują się przerażeni. jestem wprawiona w osłupienie, że kogoś twojego pokroju było stać na sfinansowanie nauki tutaj!

ofiara miała niemalże zakodowane mniemanie o społeczeństwie. ludzie byli fałszywi. byli bez serca. byli bestialscy. nienawidzili wszystkiego, co było niespotykane ─ inne od ustanowionych standardów ─ nienawidzili jej. [imię] zdawała sobie natomiast sprawę z tego, że podczas gdy oshima hisako była nękana w opustoszałym zakamarku szkoły, zupełnie nikt się tym nie przejmował. była sama.

zgadza się. z jakiego powodu [imię] miałaby chcieć odnajdywać wśród osób, które z lekkością przymykały oko na takie nadużycia? klatka piersiowa zacisnęła się w rozpalającym obrzydzeniu, odnajdując współczucie najrealniej towarzyszące wyłącznie jej w tym pieprzonym cyrku dysponującym śmiałością, żeby określać się placówką kształcącą dorastające dziewczęta.

to dlatego, że ona się bała.

i szczerze? [imię] również.

wszak co była w stanie zrobić? nie posiadała żadnej nadprzeciętnej siły fizycznej, a groźby ustne zaprowadziłyby ją do punktu wyjścia. ewentualnie na izbę przyjęć z zadrapaniami od wyostrzonych paznokci dumnych panienek. przeszło jej przez myśl, że w poniektórym sensie zdołałaby zrozumieć, po co każdy milczał, nie chcąc stać się nowym obiektem tych maltretowań. w życiu. na coś takiego nie istniało ani jedno wytłumaczenie.

— będziesz milczeć? wspaniale! jak przystało na żałosną paskudę, którą jesteś.

życie szkolne nie należało do najsprawiedliwszych.

ale tamtego dnia dla czarnowłosej zdecydowała, że będzie.

killing me softly , gojō satoru x f!reader [jujutsu kaisen]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz