II

48 9 13
                                    

Obudziłam się przez dwa czynniki. Zimno i czyjś dotyk. Usiadłam. Jęknęłam cicho, przez ból jaki rozsadzał mi czaszkę. Czułam się tak jakbym mocno uderzyła głową w beton.

„A może mam pękniętą czaszkę", pomyślałam, ale po chwili odrzuciłam tą sprzeczną myśl. Przecież wtedy pewnie bym nie żyła.

Złapałam się za głowę i podniosłam wzrok. Przede mną siedziała milcząca kobieta o czarnych jak noc włosach. Krzyknęłam cicho wystraszona. Pod jej oczami zobaczyłam wielkie wory, a włosy miała potargane jakby co najmniej podczas burzy piorun wybrał ją za cel.

- Kim jesteś? - spytałam drżącym głosem. Nie uzyskałam odpowiedzi. Kobieta zamiast tego spojrzała na mnie współczująco.

Dopiero teraz zauważyłam, gdzie się znajduję. Pomieszczenie było wyższe niż szersze. Było ciemnie i surowe, ale czyste. W na ścianie obok pryczy, na której siedziałam znajdowały się drzwi, a nad nimi coś w rodzaju okna, które jako jedyne oświetlało pomieszczenie. Panował półmrok, co okropnie mi przeszkadzało. Na przeciwległej pryczy siedział starszy mężczyzna może około pięćdziesiątki.

- Co ja tu robię? - spytałam. Pięćdziesięciolatek uśmiechnął się do mnie i powiedział:

- Tak jak ja i Sara jesteś więźniem.

Kobieta o imieniu Sara kiwnęła głową jakby potwierdzając słowa mężczyzny, który wydawał mi się troszkę dziwny. Bo w końcu kto normalny uśmiecha się będąc więźniem?

- Zapomniałbym! Nazywam się Alfred. Będziesz naszą współlokatorką.

Byłam nieźle zdziwiona. Kto normalny jest tak wesoły w więzieniu? Nie ufałam ani jemu, ani Sarze. Wydawało mi się dziwni. Mogli być nawet wspólnikami tej kobiety z przełączki.

Nie odezwałam się już potem w ogóle.
„Gdzie jestem?",„ Kim jesteście?", „O co chodzi?" - te wszystkie pytania chciałam zadać, ale nie mogłam. Dlaczego? Dwa powody: ze strachu nie mogłam wydusić z siebie nawet słowa i poza tym nie wierzyłam tej dwójce. Bałam się ich.

Podkuliłam nogi. Siedziałam tak może z dziesięć minut szczękając zębami. Było mi zimno. Chciałam do domu. Chciałam jak najszybciej znaleźć się spowrotem w tej przełączce. Chciałam aby to wszystko było wymysłem mojego chorego mózgu. Poczułam, że ktoś okrywa mnie kocem. Spojrzałam w bok. Obok mnie siedziała czarnowłosa kobieta. Mogła to zrobić z serca. Albo z dwulicowości. Obstawiałam to drugie. Wszyscy ludzie tacy są - dwulicowi i kłamliwi. Wiem coś o tym. Moja przyjaciółka, raczej była przyjaciółka...

Moja przyjaciółka była jedyna osobą (oprócz rodziny), z którą rozmawiałam. Od zawsze byłam typem samotnika. Cały czas spędzałam wśród moich rysunków. Kochałam malować. Przyjaciółka była dla mnie najlepsza, podczas gdy inni wyśmiewali się ze mnie. Dlaczego? Nie miałam pojęcia.

Kiedyś założyłam konto na Facebooku, ale nie jako Ada Zielinśka*, lecz jako Malarka* dziewczyna pod pseudonimem, która wstawiała na ten portal swoje rysunki. Miałam coraz więcej polubień i komentarzy. Chciałam powiedzieć przyjaciółce o tym koncie, gdy szperając po Facebooku znalazłam profil Ani. Wypisywała tam... Niekoniecznie prawdziwe rzeczy na mój temat. O moim wyglądzie, charakterze... Nawet o tym, że zadurzyłam się w chłopaku z równoległej klasy. Już wiem dlaczego wszyscy się tak na mnie patrzyli.

Następnego dnia w szkole nie odezwałam do niej ani słowem. Na jednej z przerw Ania spytała się mnie o co chodzi. Opowiedziała jej wszystko co zobaczyłam na jej profilu. Ania nie zaprzeczyła, a zaczęła ze mnie drwić. Od tego czasu trzymała się z dziewczynami, które wstawiały komentarze pod jej postami.

uǝᴉzpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz