We wrześniu rozpoczęłam naukę. W lipcu i sierpniu przypomniałam sobie wszystko co było w gimnazjum. Poczytałam też trochę w internecie o uzależnieniu od seksu. Umówiłam się do seksuologa. Rozpoczęłam regularne sesje. Świetnie czuję się jako matka. Macierzyństwo stanęło na moim pierwszym miejscu. Mam nadzieję, że Lily w przyszłości będzie myślała o mnie jako o wspaniałej matce. Pączek z kolei nie pokochał naszej córeczki.
- Ale brzydkie z niej gówno. - stwierdził pewnego razu.
- Jak ci się nie podoba to wypad. - odpowiedziałam, szczerze mając nadzieję, że wyjdzie.
- Kiedy się aż tak zmieniłaś?
- To ona mnie zmieniła. Jest światełkiem w moim życiu. Jest dla mnie najważniejsza. - zaczęłam bronić Lily. - Chcę rozwodu. - powiedziałam po dłuższej chwili ciszy.
- CO?!
- Tak. Chcę rozwodu. Jeśli nie podoba ci się to z chęcią też przejmę opiekę nad dzieckiem i odbiorę ci prawa rodzicielskie. - powiedziałam i wtedy się zaczęło. Pączek ruszył przed siebie w moim kierunku. Podniósł rękę i wymierzył cios prosto w mój policzek. Zatoczyłam się do tyłu. Lily, która przespała całą dyskusję, obudziła się i zaczęła płakać, domagając się uwagi. Niestety przyciągnęła uwagę nie tego rodzica. Pączek ruszył w jej kierunku. Chciałam ochronić dziecko, zasłaniając je swoim ciałem, ale zostałam bez trudu odepchnięta na bok. Mój mąż chwycił dziecko za rękę i zwyczjnie upuścił na ziemię, po drodze uderzając głową malucha o drabinki od łóżeczka.
- Wynoś się albo wzywam policję! - Pączek od razu zareagował na te słowa, zabrał kilka rzeczy i wyszedł. Szybko wzięłam Lily na ręce. Przytulając bobasa spakowałam najważniejsze rzeczy, wsiadłam do samochodu i popędziłam do szpitala. Po paru minutach wparowałam do szpitalnej recepcji, prosząc o natychmiastową interwencję lekarza. Bardzo sprawnie mnie przyjęto.
- Dziecko ma lekko spłaszczoną czaszkę i złamaną rękę. - poinformował lekarz. - Weźmiemy małą pacjentkę do odpowiedniej sali i nastawimy kość. - chciałam iść za lekarzem, trzymającym moje dziecko, ale pielęgniarka mnie powstrzymała, prosząc abym została i poczekała na powrót lekarza. Po odczekaniu dłuższej chwili w końcu ujrzałam mój promyczek z ręką na temblaku. Serce mi pękło na ten widok. Lekarz przekazał mi płaczącą Lily.
- Proszę wrócić do domu i ostrożnie opiekować się dzieckiem.
- A co z głową? - zapytałam zdenerwowana.
- Może być widoczne tylko lekkie wgniecenie w czaszce. Nie jest to niebezpieczne.
- Dziękuję. - wyszłam ze szpitala i od razu ruszyłam w stronę posterunku policji. Nie mogę tak zostawić tego całego pobicia.
***
Koło 16 w końcu wróciłam do domu. Jutro przyjedzie facet od wymieniania zamków w drzwiach. Tymczasem musiałam zajeść stres. Zrobiłam sobie udka z kurczaka i zaczęłam wpierdalać ile wlezie. Po zjedzeniu udek znalazłam prawnika w internecie i zapytałam go jak napisać pismo o rozwód. Prawnik mi podpowiedział i zaczęłam pisać. Jeszcze tego samego dnia nadałam pismo priorytetem i teraz wystarczyło czekać. Lily bez przerwy płakała. Siedziała u mnie na kolanach i zdrową rączką próbowała dosięgnąć długopisu. W końcu wzięłam kartkę i jakieś pisaki i Lily zdrową ręką zaczęła bazgrać po kartce. Nagle Lily przestała rysować i spojrzała na mnie swoimi dużymi oczkami.
- Ma-ma. - powiedziała. To jedno słowo sprawiło, że na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Wzięłam Lily na ręce i z radością zaczęłyśmy tańczyć.
- Lily powiedziała pierwsze słowo. Lily powiedziała pierwsze słowo. - śpiewałam i kołysałam sie z dzieckiem, śmiejąc się.