The one with boy with guitar.

1.3K 42 29
                                    

29 Listopad 2013

Louis

Wchodząc do pubu z zimnego dworu Louis poczuł przyjemne ciepło i zapach pieczonych żeberek i na samom myśl o nich zaburczało mu w brzuchu. Strzepnął deszcz z żółtego parasola, zamknął go i włożył do kosza na parasole stojącego przy wejściu, zdjął swój czarny płaszcz i po odwieszeniu go na wieszak wszedł na główną salę. ''Zielony Patryk'' za pół godziny będzie pełen ludzi jak co piątek z resztą ale teraz pub świecił pustkami. Louis rozejrzał się po sali w poszukiwaniu przyjaciół ale nie dostrzegł żadnego z nich, zawsze przychodził za wcześnie co było czasami źródłem żartów Nialla ale dzięki temu miał gdzie posadzić swój irlandzki tyłek bo przyjście do pubu o dwudziestej groziło brakiem wolnych miejsc. Podszedł do baru i zamówił u rudowłosej barmanki talerz żeberek i kufel Murphy's Irish Stout po czym poszedł usiąść przy stoliku przy którym siadał z przyjaciółmi już od kilku lat. Nigdy nie przepadał za smakiem piwa, zawsze było dla niego za gorzkie, wolał słodkie drinki ale picie w pubie kolorowego drinka było dla niego zbyt dziewczyńskie żeby nie powiedzieć pedalskie. Sebastian zawsze zamawiał tutaj Pina Coladę. Prychnął w myślach wspominając o byłym chłopaku, po czym wziął długi łyk z dużego kufla żeby jak najszybciej wyrzucić z głowy wspomnienia z nim związane. Jeszcze chwilę przetrzymał w ustach słodki płyn po czym przemknął go kończąc głośnym westchnięciem, przejechał językiem po wargach zlizując z nich resztki piany. Uwielbia smak Murphy's, od zawsze kojarzyło mu się z mlekiem czekoladowym i faktycznie gdy się głębiej wczuło dało się wychwycić ten smak a po za tym napój nie był gazowany i dzięki temu nie odbijało mu się co chwilę jak po innych piwach. Wziął kolejny łyk i odstawił kufel trochę dalej żeby już nie pić do póki nie dostanie żeberek. Po kilku minutach i kilku niepowstrzymanych łyczkach piwa obok jego stolika pojawiła się Molly niosąc na tacy jego zamówienie.

- Jak zwykle pierwszy. - Powiedziała z uśmiechem kelnerka stawiając przed nim talerz z żeberkami. Niska dziewczyna miała w swojej twarzy coś z dziecka i dzięki temu Louis czasami zapominał że jest dwa lata starsza on niego.

- Zawsze wyrzucasz moją tabliczkę z rezerwacją więc sam muszę go zajmować. - Odpowiedział z szerokim uśmiechem, jak zwykle rozpoczynali rozmowę od koleżeńskich przekomarzanek. Molly zna już od pięciu lat, w tym czasie dziewczyna zdążyła trzy razy zmienić kolor włosów z jaskrawo różowego na jasno pomarańczowy który miał być blondem, później zdecydowała się na brąz a od kilku miesięcy farbowała się na czarno. Wciągu tych pięciu lat zdołała się też zaręczyć, wyjść za mąż i urodzić dziecko a Louis znowu jest singlem.

- Gdybyś ograniczył się do ''zajęte'' lub ''rezerwacja'' zamiast ''zajęte suko'' i ''rezerwacja, kurwa!'' to może bym przymknęła na to oko. - Poprawiła zielony fartuszek przewiązany na jej biodrach i przez chwilę Louis mógł zobaczyć kawałek jej tatuażu na brzuchu.

- Gdy już będę bogaty kupię sobie ten stolik.

- Tak, tak. - Pokiwała głową odchodząc żeby obsłużyć kolejnych klientów których było już coraz więcej.

Louis wziął pierwsze żeberko w dwa palce i wgryzł się w kawałek mięsa delektując się tą chwilą, wiedział że musi jeść szybko bo gdy przyjdzie Niall to może się pozbyć kilku z nich, choć blondyn pierwsze co zrobi po wejściu do pubu to będzie zamówienie podwójnej porcji i Guinnessa to nim Molly przyniesie mu jego żeberka będzie się częstował tymi które należą do Louisa. Pierwsze dwa zjadł w naprawdę szybkim tempie, aż pobrudził sobie policzki więc wziął chusteczkę i szybko się wytarł nim ktoś zdołał zauważyć że je jak prosie. Sebastian nigdy nie zamawiał żeberek i robił tą charakterystyczną minę gdy Louis ścigał się z Niallem kto pierwszy zje a potem byli upaprani sosem na całej twarzy. Jego były chłopak nienawidzi się brudzić ale Niall mówi że żeberkami się nie brudzi tylko ozdabia się swoją twarz sosem z najpyszniejszej rzeczy na świecie ale jemu łatwo było mówić bo czasami gdy Lola była dostatecznie napita to wtedy czyściła jego twarz pocałunkami w czasie gdy Louis dostawał tylko kolejną poirytowaną minę. Jak ja mogłem z nim wytrzymać tak długo? Zapytał sam siebie, ale wtedy go kochał tak jak wcześniej kochał Toma a jeszcze wcześniej Olliego ale żadnego z nich nie kochał tak jak chciałby kochać tego jedynego. Louis marzył o tej wielkiej i prawdziwej miłości od kiedy tylko o niej usłyszał, jego przykładem idealnej miłości byli jego rodzice a od kiedy poznał Nialla i Lolę byli zaraz na drugim miejscu. Niall i Lola są ze sobą już sześć lat i jeszcze nigdy się nie pokłócili tak żeby ze sobą zerwali, zawsze są ze sobą zgodni, dokańczają za siebie zdania a czasami zachowują się tak jakby czytali sobie w myślach a nawet rozmawiali w tych myślach. Gdy Louis wziął w palce czwarte żeberko do pubu wszedł Liam, ściągnął płaszcz i powiesił go na wieszaku ale parasol wziął ze sobą, to nic że przy stoliku będzie przeszkadzać, musi go wziąć żeby ktoś go przypadkowo nie zabrał z kosza na parasole. Louis uważnie obserwował przyjaciela odliczając jego kroki gdy ten szedł w jego stronę, po doliczeniu do sześciu Liam nagle zawrócił i jeszcze raz sprawdził czy na pewno wyjął wszystko z kieszeni płaszcza, w połowie drogi jeszcze raz drgnął chcąc zawrócić ale jednak się powstrzymał, w zeszłym tygodniu się nie powstrzymał.

Dni naszego zyciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz