The One Where Louis Helps Harry.

182 25 3
                                    




12 maj 2016

Zayn

Choć Zayn nigdy nie chciał się wiązać z kimś na stałe to dziecko było czymś co zawsze chciał mieć, a raczej nie wyobrażał sobie że nie miałby mieć dziecka, nie ważne z kim i kiedy ale żeby po prostu było. Gdy dowiedział się że Mia jest z nim w ciąży bardzo się ucieszył ale nie wziął tego na poważnie, a przynajmniej nie tak poważnie jak wtedy gdy Leo pojawił się już na świecie, do tej pory ojcostwo pojmował jako ''okej, jest taki malutki człowiek który jest do ciebie podobny a ty go bardzo kochasz'' jednak bycie ojcem okazało się czymś o wiele większym. Choć jego syn jak na razie tylko je, płacze i robi kupy to jednak to robi i to jest cudowne że coś co jeszcze niedawno było tak malutkie że szło to zobaczyć tylko pod mikroskopem, dziś robi kupy.

- Powinieneś częściej zmieniać mu pieluchy wtedy nie uważałbyś już że to cud. - Powiedziała Mia komentując jego przemyślenia, siedzieli u niej w salonie, Zayn bawił się z Leo na kanapie a ona składała wyprane ubranka.

- Przecież mu zmieniam.

- Od jego narodzin zrobiłeś to może z pięć razy.

- To nie moja winna że nie miałem więcej okazji. - Wzruszył ramionami ciesząc się że naprawdę nie często mu się to zdarza, niemowlęta pachną przecudownie niestety ich kupy już nie.

- Wiem ale to jest dziwne że ten dzieciak przy tobie nie sra, po prostu możesz być tu cały dzień i nic, wyjdziesz i już pełne gacie. - Westchnęła z irytacją.

- To się nazywa więź ojca z synem, co nie Leo? - Podniósł go do góry a maluch uśmiechnął się do niego uroczo. - Jak myślisz co on teraz sobie myśli? Myślisz że wie że jestem jego tatą?

- Nie wiem, jesteś najczęściej widywanym przez niego facetem, myślę że może coś wyczuwać. - Wzruszyła ramionami.

- Czyli równie dobrze może myśleć że to Thomas jest jego ojcem? - Zastanowił się i było to pytanie które zadał bardziej sobie niż Mii.

- Co ty gadasz? - Zapytała zdziwiona.

- No znaczy się wiesz, nie żebym miał coś przeciwko żeby Thomas też był mu bliski bo w końcu i tak się zejdziecie ale wolałbym żeby to mnie traktował jak ojca.

- Co ma znaczyć że i tak się zejdziemy? - Dziewczyna próbowała udawać zaskoczoną stwierdzeniem Zayna lecz on kątem oka zauważył że w całym tym swoim zdenerwowaniu lekko się rumieni.

- Och no proszę cię, on cię kocha i Leona chyba też a przynajmniej sprawia takie wrażenie, a z tego co widzę on też nie jest tobie obojętny, więc w czym problem?

- Nie ma problemu...po prostu...nie jestem chyba na to gotowa. - Spuściła głowę.

- Dlaczego?

- Nie wiem, przychodzi tutaj praktycznie codziennie, pomaga mi, bawi się z małym i na prawdę zachowuje się jakby też był jego ojcem, ale... - Przerwała zbierając myśli.

- Ale co? - Zapytał po kilku sekundach.

- Ale ja się boje że mu się to w końcu znudzi, że ja mu zaufam a on pewnej nocy po prostu nie wróci do domu bo znowu będzie miał wszystko w dupie i będzie wolał imprezować.

- Myślisz że byłby w stanie to zrobić? - Zayn nie wierzył w to za bardzo, ktoś kto się tak stara chyba nie zmieni swojego nastawienia tak w jednej sekundzie.

- Kiedyś tak robił. - Wzruszyła ramionami.

- Kto nie ryzykuje, szampana nie pije. - Rzucił nie wiedząc co innego jej powiedzieć.

Dni naszego zyciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz