♛ Nienasycenie ♛

1.2K 218 33
                                    

Lauren zmarszczyła brwi, czując znajomy waniliowo-cytrusowy zapach oraz wcześniej nieznane ciepło tuż za jej plecami. Łóżko również nie pasowało do tego w którym spała, ponieważ materac był bardziej miękki, a poduszki wykonane z innego materiału. Przetarła więc pięścią lewe oko i rozejrzała się zdezorientowana po komnacie, która zdecydowanie nie należała do niej. 

Pierwszą reakcją była panika, gdy zdała sobie sprawę, że jest obejmowana przez czyjeś opalone ramię. Bardzo powoli przekręciła głowę, aby napotkać śpiącą twarz Camili. Przeklęła się w myślach i spróbowała najdelikatniej zabrać rękę kobiety, aby wyślizgnąć się niezauważona z łóżka. Po paru marnych próbach i drobnych zawałach, kiedy brunetka brała po prostu głośniejszy oddech, udało się jej zsunąć na koniec łóżka. Niemal natychmiast wplątała lewą dłoń we włosy, a prawą odsunęła fragment czarnej koszuli, dostrzegając kilka fioletowych śladów zdobiących jej porcelanową skórę.

Co ja najlepszego zrobiłam?

Zacisnęła sfrustrowana wargi i rozejrzała się po komnacie w poszukiwaniu butów, które ubiegłej nocy rzuciła gdzieś na oślep. Musiała wyjść stąd jak najszybciej – nie była gotowa na zmierzenie się z rzeczywistością. Przecież Camila była kobietą, do cholery! To nie miało prawa się wydarzyć. Ale jednak wydarzyło. Kilka razy. Z rzędu.

Kobieta nie mogła kompletnie zebrać myśli, kiedy uporczywie szukała nawet pod łóżkiem butów, aby jak najwcześniej się ulotnić. Jak na złość, nie potrafiła skoncentrować się na tyle, żeby znaleźć brakujące obuwie i z tego wszystkiego głośno westchnęła. Starsza zdecydowanie miała rację, której ona nie chciała kompletnie do siebie dopuścić – nie przyjechała tutaj tylko dlatego, że między nimi była martwa cisza, ale stęskniła się za jej obecnością, żartami, głupawym uśmiechem. Zdążyła przyzwyczaić się do tego, że Camila w ciągu ostatnich miesięcy była zawsze obok i takie ignorowanie po prostu bolało. Chciała to naprawić, mimo że nie wiedziała jak, ponieważ nigdy nie należała do osób wylewnych. Tutaj potrzebna była długa rozmowa i... Cóż, łudziła się, że pomimo czasu minionego w milczeniu razem spróbują dojść do porozumienia.

Z ust Lauren wydobył się zaskoczony pisk, gdy niespodziewanie została wciągnięta na środek łóżka, a ciało starszej znalazło się tuż nad jej brzuchem na którym prawie siedziała. Camila miała uniesione brwi podczas studiowania rozbudzonymi oczami ponownie zarumienioną twarz młodszej. Ostatecznie westchnęła jakby do siebie, układając delikatnie dłonie na mostku Lauren, kiedy postanowiła pochylić się bardziej.

– Twoje buty są po mojej stronie łóżka. 

Szatynka rozchyliła usta, ale nic nie powiedziała – nie miała nawet pojęcia co powinna w takiej sytuacji. Nie podejrzewała, że Camila może nie spać i zostanie tak szybko przyłapana na ucieczce.

– To niegrzeczne, aby wychodzić bez pożegnania, Lauren. 

– To nie powinno mieć miejsca – wypaliła bez zastanowienia w odpowiedzi.

– Czyżby?

– Jesteś kobietą – szepnęła przerażona powagą sytuacji.

– Nie przeszkadzało ci to – Camila uniosła lewą dłoń, strącając na boki opadające na czoło kosmyki prawie czarnych włosów młodszej. – Nie masz się czego bać. Nikt o nas nie wie.

– Nigdy więcej do tego nie wrócimy.

– Tak myślisz? – spytała, pochylając się nad jej ciałem. – Nie jestem jak on. Nie skrzywdzę cię. 

– Jesteśmy kobietami. To złe...niedopuszczalne.

– Gdybyś naprawdę była temu przeciwna to nie pozwoliłabyś na rozwinięcie tej relacji.

– To nic nie znaczyło.

– Wiem jak reagowało twoje ciało. To jest coś nad czym nie masz w pełni kontroli – mówiąc to przesunęła palcem wskazującym w dół dekoltu wyciętego w szpic, wywołując tym zadrżenie młodszej. – Chcesz mojego dotyku – pochyliła się jeszcze bardziej przesuwając całą dłonią po aksamitnej skórze na mostku od jednej strony do drugiej. – Chcesz mnie

Lauren w duchu była niezadowolona, kiedy ciało Camili opadło obok niej na materac, zabierając przyjemne ciepło. I to był moment w którym zaczęła poważnie zastanawiać się nad słowami kobiety. Niby brzmiały jak bezsensowny bełkot, ale bezwiedne reakcje z jej strony zaprzeczały temu, co krzyczał rozsądek.

Brunetka zauważyła zamyśloną minę, więc postanowiła przyciągnąć do siebie ciało młodszej, a ta bez słowa wtuliła się w ciepłą klatkę piersiową, wciskając część twarzy pod poduszkę na której ta leżała. Widok rozczulił Camilę do tego stopnia, że objęła pewniej Lauren i bez słowa złożyła krótki pocałunek na jasnej skroni.

– Od początku coś mnie do ciebie ciągnęło – mruknęła, bawiąc się ciemnymi włosami przez przeplatanie ich pomiędzy palcami. – Nadal nie mam pewności co to jest, ale nie czuję się źle z tym, że jesteśmy takie same. Twoja obecność pomaga – musnęła ustami płatek zaczerwienionego ucha. – Uspokaja – przymrużyła powieki, gdy zaczęła sunąć czubkiem nosa po porcelanowej, pachnącej szyi. – Wciąż jest mi ciebie za mało. Nie mogę się tobą nasycić – przytknęła niespodziewanie wargi do punktu łączącego spód szyi z ramieniem, a to wywołało haust powietrza wzięty przez młodszą. – Moja Lauren – zaczęła składać najdrobniejsze muśnięcia na jej skórze. – Moja słodka Lauren. 

W przeciwieństwie do Camili, Lauren naprawdę nie wiedziała jak powinna się zachować. Nie potrafiła pojąć kim mogłaby być dla niej kobieta po tym... Co, cóż, robią. To było czyste szaleństwo. W ich czasach nawet przez myśl nie przechodziło myślenie o kimś tej samej płci w taki sposób, a tymczasem głowy dwóch państw utknęły w... W czymś... W czymś niewytłumaczalnym, obrzydzającym dla społeczeństwa. Ich ojcowie zapewne przekręcali się w grobach, widząc z góry co wyprawiają.

– Kim teraz jesteśmy? – szepnęła ledwie słyszalnie, wciskając twarz w opaloną szyję starszej. – Dla siebie?

– Hmm... – brunetka uniosła głowę, aby spojrzeć na profil Lauren. – Mogę być dla ciebie kim tylko chcesz – mruknęła, całując zarumieniony policzek. – Mogę być tylko władczynią Północy, ale mogę też być przyjaciółką. To zależy od punktu widzenia.

 – A-a...te-teraz? W ty-tym momencie kim?

Camila wzięła porządny oddech zanim odchyliła głowę, aby bezproblemowo ułożyć się na poduszce i być twarzą w twarz ze zdezorientowaną kobietą. Nie mogła powstrzymać delikatnego uśmiechu, który wstąpił na jej usta, gdy widziała tak oczywiste zawstydzenie u kogoś, kto wydawał się być z kamienia. Nie mogła również powstrzymać się przed przybliżeniem dosłownie na sekundę, aby musnąć chociaż ten ostatni raz miękkie, pełne i, teraz zaczerwienione oraz opuchnięte, wargi.

– Chyba kochanką.

◈◈◈  

Soberana [✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz